Читать книгу Elżbieta II. Portret królowej - Paola Calvetti - Страница 14
Lilibet
ОглавлениеYorkowie trzymają się z dala od sztywnych konwenansów dworu. Udaje im się uszczknąć dla siebie odrobinę prywatności, ale prywatność, której tak pragną, nie trwa długo. Muszą odbyć urzędową podróż do dominiów: Kanady, Afryki Południowej i Australii. Dnia 9 maja 1927 roku Albert będzie musiał wygłosić przemówienie na otwarciu obrad parlamentu australijskiego w Canberze.
Berti jest słabego zdrowia i się jąka. Pomysł, że będzie musiał przemawiać, albo w ogóle pojawić się publicznie, wywołuje u niego nieopisany lęk i powoduje załamanie nerwowe. Potrzebuje pomocy. Dzięki naleganiom i życzliwości żony zwiększa liczbę wizyt na Harley Street w Kensington, gdzie czeka na niego australijski logopeda, Lionel Logue. Był on znany w Londynie z tego, że leczył weteranów pierwszej wojny światowej, którzy po traumie, osłabieni psychicznie, nie byli w stanie prawidłowo się wysławiać.
Jest 6 stycznia 1927 roku. Elżbieta ma dziewięć miesięcy. Pierwsze rozstanie z rodzicami jest wprost rozdzierające. Księstwo York wsiadają na „Renown”, krążownik przerobiony na luksusowy statek wycieczkowy, zaniepokojeni tym, że muszą zostawić córkę z nianiami: Klarą Knight, zwaną Allah, która zajmowała się księżną, i Margaret MacDonald, zwaną Bobo, która będzie stała przy boku Elżbiety prawie przez siedemdziesiąt lat. Ciesząca się zaufaniem dziewczynki Bobo mogła pozwolić sobie na doradzanie księżniczce, co więcej, na krytykę, nawet wtedy gdy Elżbieta była już królową.
Hojni i dobroduszni dziadkowie nie szczędzą uwagi wnuczce. Królową (często w wieczorowej sukni i w tiarze na głowie!) wraz z mężem przyjmują ją w pałacu Buckingham. Król, który w 1917 roku zdecydował, że rodzina królewska będzie nosić nazwisko Windsor7 (niemieckie pochodzenie dynastii Sachsen-Coburg-Gotha to nie było coś, co wywoływałoby szczególne przywiązanie Anglików), uważa dzieci za prawdziwe utrapienie. Jest przeciwnikiem rozwodów, koktajli, kobiet, które palą tytoń i poświęca cały swój wolny czas kolekcji znaczków pocztowych. Tylko przy Elżbiecie zatraca swój sztywny konserwatyzm i nigdy nie traci okazji, by rozpieszczać wnuczkę.
To prawdziwa osobliwość w pałacu, w którym trudno nawet o okruchy radości.
Jerzy V nie jest kochającym rodzicem, jest tak samo oziębły w stosunku synów, jak i względem jedynej córki. Wobec wszystkich stosuje zasadę zastraszania („Mój ojciec bał się swojej matki, ja bałem się swojego ojca. Zrobię wszystko, żeby moje dzieci potwornie bały się mnie”, takie jest jego credo), wywierając presję szczególnie na pierworodnego Edwarda. Wobec zaburzeń mowy drugiego syna Alberta, który urodził się leworęczny i został zmuszony do pisania prawą ręką, zdanie „wyduś to z siebie” jest jednym z najmilszych. O piątym synu po prostu się nie mówi. Dotknięty poważnymi atakami epilepsji i innymi problemami neurologicznymi John przeżyje swoje krótkie życie w królewskiej posiadłości w Sandringham pod opieką niani Charlotte „Lali” Bill. Umrze jako nastolatek w 1919 roku, zapomniany przez dwór i państwo.
Tylko Elżbiecie udaje się skruszyć skorupę, pod którą chowa się król. Dla niej dziadek godzi się na wszystko. Zanim podaruje jej kucyka Peggy, sam, na czworakach, udaje konika i wozi dziewczynkę na grzbiecie po sali tronowej w pałacu Buckingham, nawet w obecności arcybiskupa Canterbury.
Środa to dzień zdjęć.
Marcus Adams przybywa do pałacu Buckingham ze swoim rynsztunkiem, kłania się i robi dziesiątki zdjęć Elżbiecie pozującej z czasopismem w dłoni i z zabawną, zaczesaną do góry grzywką, albo kiedy bawi się sznurem pereł należących do babci. To właśnie te fotografie będą wysyłane w kopertach koloru kości słoniowej Imperial Airways do portów, w których cumuje „Renown”, jedyny pośrednik pomiędzy dziewczynką a rodzicami. Para królewska dzięki magicznym zdolnościom Adamsa przez dziewięć miesięcy może śledzić postępy córki, pierwszy ząbek i Elżbietę przekazującą pozdrowienia maleńką rączką, jedno z ulubionych zdjęć australijskich gazet, które pierwsze opublikowały zdjęcia księżniczki, czyniąc ją sławną także i tam.
Kilka tygodni później, po powrocie do Londynu, Yorkowie przeprowadzają się na Piccadilly 145 do eleganckiego pałacyku z neoklasycznymi kolumienkami, należącego do księcia Wellington. Dwadzieścia pięć sypialni, trzy salony, biblioteka, dwie duże kuchnie, sala balowa, winda i prywatny dostęp do Green Parku na wysokości Hyde Park Corner.
Żeby zobaczyć na żywo swoją księżniczkę, poddani muszą czekać do 27 czerwca 1927 roku. Wtedy to Elżbieta pojawia się po raz pierwszy na rękach matki na balkonie pałacu Buckingham.
Umie już uśmiechać się do podwładnych i wymawiać swoje imię, nieco je zniekształcając. Kiedy ktoś pyta:
— Jak masz na imię?
Odpowiada:
— Tillibet.
W ten sposób łatwe do wymówienia zdrobnienie „Lilibet” pozostanie z nią na zawsze.
Dnia 21 sierpnia 1930 roku w wiejskiej posiadłości Strathmore’ ów w Glamis rodzi się Małgorzata Róża — kwartet, który Bertie z dumą nazywa „We Four” („nasza czwórka”), jest w komplecie.
Dla Bertiego, który właściwie nie miał dzieciństwa, ta rodzinna sielanka staje się prawdziwym schronieniem, jakiego pragnął od zawsze.