Читать книгу Polscy pisarze wobec faszyzmu - Paweł Maurycy Sobczak - Страница 10
Rozdział II
Raz na moście, raz pod mostem.
Stanisław Piasecki i środowisko „Prosto z mostu”
Literatura według nacjonalistów
ОглавлениеPierwszy numer „Prosto z mostu”, opatrzonego podtytułem „Tygodnik literacko-artystyczny”, ukazał się 6 stycznia 1935. Czasopismo powstało z przekształcenia, istniejącego niemal trzy lata, cotygodniowego dodatku literackiego do dziennika „ABC”. Wydawcą i redaktorem naczelnym został Stanisław Piasecki, dotychczas znany raczej jako krytyk literacki i pisarz, autor dwóch niezbyt poczytnych powieści, charakterystycznych dla prawicowego nurtu międzywojennej prozy251 – Związku Białej Tarczy oraz Szerokich dusz. Pierwszy z tych utworów cieszył się niewielkim powodzeniem, drugi – publikowany w odcinkach na łamach „ABC” – został całkowicie niezauważony. Dużo większy rezonans czytelniczy zyskała publicystyka Piaseckiego, nie tylko ta stricte literacka. Oprócz literatury, redaktora zajmował także teatr, muzyka, a nawet sport. Nieobca była mu także problematyka społeczno-polityczna. Szkice i eseje, publikowane na łamach redagowanego przez siebie „ABC Literacko-Artystycznego”, zebrał w tomie Prosto z mostu, który ukazał się w 1934 roku. Książka doczekała się wielu przychylnych recenzji, pochwalił ją nawet, sympatyzujący przecież z socjalistami, Jan Nepomucen Miller (autor Zarazy w Grenadzie określił Piaseckiego mianem jedynego poważnego krytyka literackiego w obozie narodowym252). Maciej Urbanowski ocenia, że „sukces książki oraz powodzenie dodatku […] utwierdziły Piaseckiego w zamiarze utworzenia własnego pisma literackiego”253.
Jakim człowiekiem był redaktor „Prosto z mostu”? Z pewnością odważnym i bezkompromisowym. Te cechy charakteru zaprowadzą Piaseckiego w latach drugiej wojny światowej do konspiracyjnego Stronnictwa Narodowego „Kwadrat”, zajmie się on wtedy także redagowaniem podziemnego, nacjonalistycznego pisma „Walka” oraz prowadzeniem kawiarni „Arkadia”. Za tę aktywność zapłaci najwyższą cenę254. W roku 1935 Piaseckiemu przyświecały inne cele, absorbowały go odmienne plany – pragnął, by założone przez niego „Prosto z mostu” skutecznie konkurowało z „Wiadomościami Literackimi” (także pod względem ceny) i stało się najpoczytniejszym tygodnikiem kulturalnym w kraju. Zadanie nie było łatwe. Jak zauważa Maciej Urbanowski, „do momentu powstania «Prosto z mostu» szeroko rozumianej prawicy, a już zwłaszcza jej narodowemu odłamowi, nie udało się stworzyć pisma literackiego, które umiałoby wyrwać się poza […] opłotki partyjnego czy ideowego getta”255. Szerokiej popularności nie zdobyła „Myśl Narodowa”, mogąca poszczycić się współpracą cenionych historyków (Ignacego Chrzanowskiego i Stanisława Pigonia) oraz krytyków literackich (Zygmunta Wasilewskiego, Karola Ludwika Konińskiego, Jana Emila Skiwskiego, Adama Grzymały-Siedleckiego). Jerzy Speina podkreśla, że „MN” „była pismem skupiającym publicystów starszej, profesorskiej generacji” obozu narodowego256. Zupełnie inną koncepcję pisma zaprezentował Stanisław Piasecki. Nie zrezygnował wprawdzie z zatrudnienia uznanych przedstawicieli starszego pokolenia, którzy nie zgadzali się z redaktorem Grydzewskim oraz nie akceptowali „elitarnego” modelu funkcjonowania środowiska „Wiadomości Literackich”257 (z „Prosto z mostu” współpracowali Karol Irzykowski, Zofia Kossak-Szczucka, Kazimiera Iłłakowiczówna, Tytus Czyżewski, blisko dziewięćdziesięcioletni już Aleksander Świętochowski, przejściowo Karol Ludwik Koniński258, później także Adolf Nowaczyński), ale przede wszystkim na oścież otworzył łamy dla młodych, utalentowanych i sympatyzujących z obozem narodowym krytyków, poetów, prozaików259. Należeli do nich Bolesław Miciński, Wojciech Wasiutyński, Alfred Łaszowski, Jan Mosdorf, Jerzy Pietrkiewicz, Jerzy Andrzejewski (który został kierownikiem działu literackiego pisma), Jan Korolec, Adam Doboszyński, Stanisław Czernik, Wojciech Bąk, Konstanty Dobrzyński, Czesław Straszewicz, Konstanty Regamey, Aleksander Piskor, Helena Radziukinas i inni260. Wielu z nich publikowało wcześniej w „ABC Literacko-Artystycznym”. Piaseckiemu udało się stworzyć w zespole redakcyjnym przyjazną, życzliwą atmosferę. Widać ją we wspomnieniach Karola Zbyszewskiego, który regularnie publikował w „Prosto z mostu” felietony z cyklu Ryżową szczotką.
Przyjemne to było środowisko. Łagodny, nadzwyczaj oczytany Mosdorf głaskał swego spasionego psa; rozkrzyczany, rozwierzgany Łaszowski zawsze miał jakąś fałszywą sensację w kieszeni; wykwintny Regamey przeżywał jeszcze ostatni koncert; […] Miciński cytował autorów, o których istnieniu nikt nawet nie słyszał; niewyspany po całonocnym pokerze Straszewicz przemyśliwał, z kim by zagrać w bridża wieczorem; […] dla wszystkich ugrzeczniony Piskor kończył pisać na brzeżku stołu kolejny odcinek swoich 7 ekscelencji; Wasiutyński z rozharataną przez AbeCaków czaszką tłumaczył potrzebę jedności wśród narodowców; Pietrkiewicz dziwił się szczerze, czemu wszyscy, oprócz niego, pisują tak złe wiersze; a Błachnia stał w kącie z rozdziawionymi ustami…261
Wszystkich tych ludzi łączyły przekonania, ale także entuzjazm oraz optymizm, który można równie dobrze nazwać naiwnością.
Większość chodziła w podartych portkach, ale rozprawiali gorąco jak podnieść Polskę gospodarczo i za ile lat może być najbogatszym krajem na świecie. Wszyscy znali historię Polski, wszyscy wiedzieli, że w ciągu ostatnich 200 lat przegrywaliśmy wojnę po wojnie, ale wszyscy wierzyli święcie, że jesteśmy kolosalną potęgą militarną, zdolną ostać się każdemu. Wszyscy znali astronomiczne liczby analfabetów, półanalfabetów i ludzi umiejących u nas czytać, ale nigdy nierobiących z tej sztuki użytku, a jednak spierali się, kiedy nakład „Prosto z mostu” dojdzie do 100 tysięcy. Wszyscy wiedzieli, że książek polskich nie tłumaczą na inne języki i że nawet kijem nie zapędzi cudzoziemca do czytania polskich arcydzieł, lecz rozważali, kiedy literatura polska będzie wiodła prym na świecie…262
Sprawnie zarządzane przez Stanisława Piaseckiego „Prosto z mostu” stało się ważną instytucją życia literackiego. Czytelników, wywodzących się przede wszystkim z grona młodej inteligencji o przekonaniach narodowych, przyciągała żywa publicystyka i krytyka, liczne reportaże i korespondencje (także zagraniczne – Józefa Kisielewskiego z Niemiec, Bolesława Micińskiego z Francji), ankiety (np. Jaką najciekawszą książkę przeczytałem w roku 1937?263), stałe rubryki (Na marginesie, Przegląd prasy, Kronika literacka, Ryżową szczotką, Z duchem czasu, później także Ofensywa i satyryczny Lajkonik, którego swymi tekstami zasilali Konstanty Ildefons Gałczyński i Artur Maria Swinarski), wreszcie utwory literackie publikowane w całości lub fragmentach264. Tygodnik Piaseckiego stał się realną konkurencją dla „Wiadomości Literackich”, wykorzystując czytelnicze przyzwyczajenia i oczekiwania odnośnie do ogólnej koncepcji pisma literackiego, formowane latami właśnie przez „Wiadomości”. Jak zauważa Małgorzata Szpakowska,
„Prosto z mostu” w jakimś stopniu było klonem pisma Grydzewskiego. Zdecydowanie bardziej siermiężnym (gorszy papier, mało wyszukana oprawa graficzna, nieciekawy układ kolumny), ale wydawanym według zbliżonej formuły: magazyn kulturalno-społeczny z szerokim obszarem zainteresowań, z podobnymi stałymi rubrykami i w gruncie rzeczy tym samym adresatem265.
Zastosowana przez Piaseckiego strategia „odwróconego lustra” okazała się skuteczna, kluczem do sukcesu „Prosto z mostu” stało się wypełnienie wypróbowanej formy czasopisma wyrazistą, ideowo odmienną od lewicowo-liberalnej, treścią266. Wysoka sprzedaż pisma i nakład zbliżony do „Wiadomości Literackich” (12−15 tysięcy egzemplarzy, niektóre numery były jednak konfiskowane przez cenzurę267) pozwoliły na utworzenie serii wydawniczej – Biblioteki „Prosto z mostu”. W jej ramach ukazało się osiem książek, w tym Prawo do twórczości – zbiór artykułów Piaseckiego. Redakcja ufundowała także własną nagrodę finansową przyznawaną autorowi najlepszej książki roku.
Współpracujący z „Prosto z mostu” starsi twórcy cieszyli się sporą swobodą, a ich obszerne artykuły nie zawsze były w pełni zgodne z linią programową pisma268. Tak było choćby w przypadku Aleksandra Świętochowskiego, którego esej Przeciw naturze – zestawiający dawnych monarchów, pomazańców bożych (Hohenzollernów czy Romanowów) ze współczesnymi dyktatorami – zawierał następujące sformułowania:
[Mussolini, Lenin, Stalin, Hitler] to nie są dynaści, ani półbogi, ani ćwierćbogi, ani nawet jednoprocentowe bogi, lecz zwykli pospolitacy ze zdolnością derwiszów, umiejących wyzyskać nastrój, zahipnotyzować tłum i po jego plecach wskoczyć na najwyższe stanowisko. Ażeby się na nim utrzymać, niezbędne są dwa środki – kult i terror. […] Zebraniem zmyślonych dowodów, fałszowaniem faktów, przerabianiem prawdy […] zajmują się energicznie szczerzy i obłudni bałwochwalcy, oczarowani prostacy, spekulanci i oszuści zaprzęgający się do rydwanu każdej siły269.
Cytowany artykuł „nestora pisarzy polskich” opatrzony został znamiennym zastrzeżeniem: „Poglądy, wypowiedziane w artykule, nie pokrywają się z poglądami redakcji”. Te poglądy wyrażał i linię programową pisma tworzył redaktor Piasecki wraz z gronem „młodych”. Naczelnym zamiarem tego środowiska było stworzenie nowej narodowej kultury, opartej – jak pisze Maciej Urbanowski – „na wartościach wiecznych, transcendentnych”.
Twórca tej kultury odrzucać miał postawę skrajnego indywidualizmu i absolutnej wolności […]. Wzywając go do postawy heroicznej, aktywnej, do zdobywczego imperializmu zdawano się wierzyć, że powinnością człowieka jest narzucanie światu natury etycznego ładu i dyscypliny. Polak miał być człowiekiem pełnym, integralnym, zakorzenionym w „ideałach transcendentnych” i narodowych zarazem, typem „żołnierza”, „przywódcy”, a nawet „świętego”. Dlatego też stawiano szczególne wymagania samym sobie i swym rówieśnikom. Szczególnie ceniono heroizm, ascetyzm, wewnętrzną dyscyplinę270.
Wielokrotnie podkreślane kryterium pokoleniowe pozwalało na zbudowanie czytelnej opozycji „młodzi” – „starzy”, pozwalającej wytłumaczyć przyczyny diametralnie odmiennego stosunku obu grup do kwestii zarówno ideowych, jak i politycznych. Młodzi narodowcy podkreślali swoją radykalną odrębność od poprzednich pokoleń, deklarowali natomiast generacyjną solidarność, której wyrazem było częstokroć wykorzystywanie w tekstach pierwszej osoby liczby mnogiej.
W zamieszczanych na łamach tygodnika tekstach krytycznych przedstawiona została koncepcja literatury akceptowanej i popieranej przez narodowców271. Propozycje krytycznoliterackie „Prosto z mostu” ograniczone były widnokręgiem rzeczywistości społeczno-politycznej, która – jak zwykle bywa w przypadku odczytywania utworów literackich przede wszystkim jako faktów ideologicznych – „wyznaczała poznawcze i aksjologiczne horyzonty lektur krytyków, determinowała ich wybory literackie, wizję literatury pożądanej i odrzucanej, dobór narzędzi interpretacyjnych, słowem – modele czytania tekstu literackiego”272. Aby ukazać konsekwencje, do jakich doprowadzić mógł nacjonalistyczny model czytania, warto przywołać przede wszystkim artykuł zamieszczony już w szóstym numerze „Prosto z mostu” pod znamiennym tytułem Młoda literatura oskarżona. Tekst ten zawierał istotne sądy o charakterze wartościującym i normatywnym (a nawet represyjnym wobec omawianych utworów). Jego autor – początkujący literat (debiutował w 1932 na łamach „ABC”), dwudziestosześcioletni Jerzy Andrzejewski – wskazywał na panującą jego zdaniem we współczesnej polskiej prozie bezideowość. Jak zaznacza Małgorzata Domagalska, Andrzejewski „podkreślał, że w twórczości debiutujących autorów: Michała Choromańskiego, Witolda Gombrowicza, Zbigniewa Uniłowskiego czy Adolfa Rudnickiego, czytelnik nie odnajduje śladów polskości. Tymczasem każde dzieło powinno wyrastać z duchowych korzeni, z poczucia narodowego, tkwiącego głęboko w psychice autora”273. Winą za ten stan rzeczy obarczał krytyk „rzeczywistość powojenną” oraz spowodowany przez nią „bezład narodowy, moralny i społeczny”274. W kolejnym tekście zatytułowanym Samotne pokolenie275 zwracał Andrzejewski uwagę na nieobecność w polskim życiu literackim wielkiego pisarza, który dla młodych twórców mógłby być autorytetem i moralną busolą. Krytykował także tych pisarzy, którzy w swych powieściach dokonują psychologicznych autoanaliz, dowodząc, że skłonność taka stanowi przejaw braku związku autorów z rzeczywistością zbiorową276. Ze zdumieniem konstatował, że „nasza najmłodsza literatura nie reprezentuje obecnej młodzieży i idee, którymi żyje większość młodego pokolenia, nie znajdują w niej większego oddźwięku”277. Przekonania te znalazły odzwierciedlenie w bieżącej działalności krytycznoliterackiej Andrzejewskiego. Przy okazji krytycznego omówienia Tragicznego pokolenia Mariana Ruth-Buczkowskiego zarzucił autorowi recenzowanej powieści, iż ten – wbrew sugestiom podsuwanym przez tytuł książki – nie zaprezentował „syntetycznego ujęcia sprawy pokolenia”, a przedstawił jedynie studium konkretnego przypadku, w dodatku „bardzo specjalnego”278.
Z poglądami prezentowanymi przez autora Ładu serca – najwyraźniej pragnącego nadzorować współczesną produkcję literacką, narzucać jej pozaestetyczne obowiązki oraz rozliczać z wykonania postawionego zadania – próbował polemizować Witold Gombrowicz w tekście o przewrotnym tytule Atmosfera i kot. Gombrowicz cierpliwie dowodził, iż na jego osobę „powojenna atmosfera o wiele mniejszy wpływ wywarła niż przyjaźń z Kowalskim oraz niezbyt groźny, ale uporczywy nieżyt szczytów”279. Wskazywał zatem na indywidualne i przypadkowe czynniki (także wspominany w tytule „incydent z kotem”) kształtujące osobowość artysty, udowodniał, iż w dziedzinie sztuki „wszelkie ogólnikowe wywody są niesłychanie dowolne”. Bronił wreszcie prawa do osobistych zainteresowań pisarza, będąc przekonanym o daremności i błędności „nadmiernego forsowania ducha narodowego” w literaturze. Wartościami aprobowanymi przez polemistę okazują się „różnorodność, samorodność i indywidualizm”, rozumiane jako źródło bogactwa rodzimej literatury, negatywnie postrzega zaś Gombrowicz żądanie „śpiewania jednym głosem”. Ten liberalny i jednostkowy głos musiał zabrzmieć mocno, nie znalazł jednak akceptacji w środowisku „Prosto z mostu”. Trudno byłoby wyobrazić sobie zgodną współpracę publicystów, chętnie posługujących się w swych tekstach krytycznych formą „my władczego, autorytatywnego, pewnego tego, że trafnie wyraża przekonania całej generacji i ducha czasów nowych”280 z pisarzem, który po latach napisze:
Gdy człowiek pojedynczy mówi „my”, popełnia nadużycie, nikt go do tego nie upoważnił, jemu wolno przemawiać tylko we własnym imieniu […]. Co to jest „nasza rzeczywistość”? Ja mogę być pewny tylko „mojej rzeczywistości”281.
O ówczesnym braku możliwości porozumienia świadczyć może atak przypuszczony na Ferdydurke osobiście przez redaktora Piaseckiego282. Powieść Gombrowicza określona została przez redaktora mianem „etiudy literackiej”, „ciekawostki”, „niesłychanie typowego przykładu literatury przejściowej, upozowanej na nowoczesność, a w gruncie rzeczy wczorajszej”. Pozornie nobilitujące omówienie jej w obszernym artykule na pierwszej stronie numeru znalazło natomiast przewrotne uzasadnienie.
Jeśli tyle uwagi poświęca się tu książce Gombrowicza, to dlatego, że ukazuje nam ona bardzo charakterystyczny profil duchowy zawodowego literata polskiego, wychowanego w ostatnim dziesięcioleciu przez Ziemiańską. Takiego literata, który za wystarczający bagaż pisarski uważa połapane przygodnie nowinki freudowskie i pojęcie o konieczności tzw. szczerego realizmu (używanie słów nieprzyzwoitych), nie pasjonuje właściwie żaden inny problem, tylko problem giełdy pisarskiej283.
Indywidualistyczne przekonania Gombrowicza były ewidentnie sprzeczne z charakteryzującym „Prosto z mostu” kategorycznym nacjonalizmem literackim, pojmującym literaturę jako składową część życia narodu. Programowe założenia tej postawy definiuje nowozelandzki badacz Nelson Wattie.
Naród uznawany jest za konieczny warunek literatury i źródło kryteriów literackiego wartościowania. Nacjonalista odnajduje w swym abstrakcyjnym obrazie narodu kryteria wartości i ideologiczne kategorie, które odnosi do literatury […]. Literacki nacjonalizm opiera się zatem – po pierwsze – na przeświadczeniu, że dzieło uznać można za wartościowe, jeśli jest ono zgodne z narodowymi normami. Po drugie zaś wyróżnia się tym, że traktuje naród jako zjawisko pierwotne, literaturę zaś jako wtórną w stosunku do niego284.
Dla publicystów związanych z tygodnikiem Stanisława Piaseckiego najwyższą wartością stawała się utopia narodowego charakteru literatury, zapewnianego zarówno przez pochodzenie etniczne twórców, jak i podejmowanie przez nich stosownej – narodowej właśnie – problematyki. Andrzejewski pisał:
Bezład narodowy znalazł w literaturze wyraz bodaj najostrzejszy. Bo w czym przejawia się w młodej literaturze jej polskość, jej polski charakter? Diabła zje ten, kto doszuka się czegoś polskiego w książkach Choromańskiego, Gombrowicza, Rudnickiego, Schultza czy Uniłowskiego. Polskość ich utworów polega na tym chyba tylko, że są pisane po polsku, nie zawsze zresztą językiem poprawnym gramatycznie, nie mówiąc już o jego czystości duchowej285.
Myślenie o literaturze w takich kategoriach dominowało także u ważnego krytyka literackiego „Prosto z mostu”, Alfreda Łaszowskiego. W swej działalności wychodził on z wprost formułowanego założenia, iż w ocenie dzieł literackich należy stosować kryterium dobra narodowego, które „jest dotkliwe i krępujące jedynie dla Żydów i obcych agentów”286. Łaszowski utrzymywał, że literatura powinna zabierać głos w bieżących sporach ideowych i politycznych, a unikanie tego obowiązku świadczy o jej głębokim kryzysie. Krytyk postulował tworzenie tzw. „literatury tendencyjnej”, opartej na silnych podstawach ideowych, wyraźnie nie odczuwał przy tym negatywnych konotacji związanych z tym terminem. Idea wyrażona w takim utworze nie mogła być jego zdaniem ujęta stereotypowo, lecz „zespolona z warstwą przeżyć prywatnych, aby cała jej abstrakcyjność i powszechność przestała nas razić i straszyć”287. Można zauważyć, że publicysta „Prosto z mostu” okazał się „późnym wnukiem” Elizy Orzeszkowej, która przestrzegała przecież przed sytuacją, w której pisarze najpierw „biorą ideę i dla niej dopiero szukają po świecie wcieleń”, co z kolei „przetwarza powieść w dialogowaną rozprawę pozbawioną wszelkich żywiołów artyzmu”288. Z pewnością aprobaty autorki Meira Ezofowicza nie zyskałby jednak pogląd Łaszowskiego, że w literaturze koniecznie należy wyrazić antysemityzm (krytykowi zależało, by „literatura antysemicka” „była dobra i potrafiła ustrzec się łatwizny”289). W koncepcjach literackich Łaszowskiego ważną pozycję zajmowała kreacja głównego bohatera owej literatury ideowej. Jak pisze Maciej Urbanowski, „człowieka z perspektywy przedmieścia dziejów zastąpić winna jednostka wybitna, będąca w centrum współczesności”290. Chodziło o postać heroiczną, współtworzącą historię. W projekcie tym można chyba odnaleźć ślady myślenia romantycznego, narodowcy wszak chętnie odwoływali się do romantycznej tradycji – rywalizując zawzięcie w tych działaniach z obozem sanacyjnym291 – choć zarazem rekontekstualizowali ją i wpisywali w tok własnej narracji („romantyczność” jako swoiste ready made). Zabieg taki stawał się konieczny, przecież – jak zauważa Paweł Kuciński – „romantyczny nacjonalizm wiele więcej miał wspólnego z klasycznym, przedmarksowskim, utopijnym socjalizmem niż z politycznymi ideami narodowymi”292, charakterystycznymi dla nacjonalizmu nowoczesnego.
Głos w sprawach literackich niejednokrotnie zabierał na łamach „Prosto z mostu” redaktor naczelny, choć niewątpliwie – według opinii Macieja Urbanowskiego – „wraz z rozwojem tygodnika, Piasecki coraz mniej pisywał o literaturze i szczyt jego tradycyjnie rozumianej aktywności przypada raczej na okres współpracy z «ABC»”293. Inna była także w drugiej połowie lat trzydziestych ranga działalności krytycznej autora Prawa do twórczości, stanowiła ona element szerzej rozumianej polityki redakcyjnej. Jerzy Kwiatkowski zauważył, iż literatura zawsze była przez Piaseckiego traktowana wyłącznie jako instrument pozwalający na propagowanie nacjonalistycznej ideologii294, wydaje się jednak, że tendencja ta przybrała na sile w okresie redagowania „Prosto z mostu”. Piasecki jawił się w swych ówczesnych tekstach przede wszystkim jako typ działacza literackiego, a więc kogoś, kto „stoi wyraźnie niejako na zewnątrz literatury, jego literackie zainteresowania mają wyraźniej nakreślony cel pozaliteracki, jego aktywność skierowana jest ku budowaniu mostów łączących literaturę z całością życia”295. Autor Związku Białej Tarczy daleki był od krytycznoliterackiego autotelizmu, walory artystyczne dzieła istotne były dla niego, jeśli służyły określonemu, pozytywnie waloryzowanemu celowi296. Jednym z celów Stanisława Piaseckiego była przebudowa i unarodowienie polskiej literatury i życia literackiego („Jesteśmy pismem walczącym. Walczymy o nowy typ prozy i poezji polskiej”297). Redaktor wielokrotnie wyrażał przekonanie, że w Polsce istnieje „giełda literacka”, kształtowana przede wszystkim przez środowisko „Wiadomości Literackich”. Na giełdzie tej dominujące pozycje zajmują Żydzi oraz filosemici, dla których „antysemityzm jest przede wszystkim nietaktem towarzyskim”298. Oni to nie pozwalają zaistnieć pisarzom wprawdzie utalentowanym, ale prezentującym nieakceptowane przez „salon” wyraziste poglądy (przede wszystkim narodowe). Twórców takich albo pomija się milczeniem, albo etykietuje jako grafomanów. Zapewne wskutek takich właśnie praktyk „poziom literatury naszej, w porównaniu z kilku poprzednimi okresami (romantyzm, pozytywizm, Młoda Polska), obniżył się nieledwie katastrofalnie”299. Podobne stanowisko zajmował Karol Zbyszewski, który utyskiwał:
Akademia, nagrody państwowe, reklama w radio, stypendia, pochwały – wszystko było od lat u nas tylko dla pięknoduchów, dla rymokletów, co nizali słowa w nic nie znaczącą całość. Każdy, kto wzywał do walki, co się buntował – zaraz dostawał etykietkę wulgarnego i wypranego z talentu300.
Wściekłość publicysty wywoływał fakt, że krytycy o „nalewkowskich nosach” za arcydzieło uznali „rozbrojeniowe draństwo pacyfisty Wittlina, wstrętną Sól ziemi”. Ujawnił w ten sposób, że nieobca jest mu przywara, którą zarzucał swym przeciwnikom. Nie potrafił bowiem docenić niewątpliwego talentu Józefa Wittlina, ujawnionego w wymienionej powieści, tylko z powodu jego – absolutnie przez Zbyszewskiego niepodzielanych – pacyfistycznych poglądów301.
Ze sposobu, w jaki na łamach „Prosto z mostu” pisano o literaturze, można wyprowadzić kilka podstawowych, apriorycznych założeń. Dzieło literackie postrzegane było jako część życia narodu, związek pisarza z narodem uznawano za nieodzowny warunek twórczości, jej naturalne źródło oraz gwarancję aktualności. To ostatnie pojęcie zajmuje poczesne miejsce w systemie wartości krytyka nacjonalistycznego, który „dzieło literackie traktował jako dokument ideowo-socjologiczny odzwierciedlający procesy zachodzące we współczesności”302. Konsekwencją takiej postawy okazywała się przychylność, z jaką traktowano utwory nawiązujące do tradycyjnie pojmowanego realizmu (także reportaże czy publicystykę) oraz zasadnicza nieufność – niepozbawiona jednak wyjątków – wobec dokonań literackiej awangardy. Perspektywa socjologiczna, uznająca pisarza przede wszystkim za przedstawiciela zbiorowości303, uzasadniać może rewerencję, z jaką na łamach „Prosto z mostu” traktowano niektórych pisarzy (np. Czesława Straszewicza304), szczególnie tych wspierających regionalne i lokalne tradycje305. Wyjaśnia również abominację przejawianą względem twórców takich jak Gombrowicz czy Bruno Schulz. Ferdydurke nie spełniała oczekiwań zaangażowanych politycznie krytyków-socjologów, została zatem oceniona jako „smutny produkt krótkiej na szczęście i mijającej już epoki zdziczenia kulturalnego”306, przyczyną krytyki Sklepów cynamonowych był zaś między innymi fakt, iż „bohaterowie Schulza są odwróceni od zbiorowości, traktują istnienie samo zbiorowości jako fakt obojętny i nie nakładający na nich żadnego obowiązku”307. Indywidualizm i brak ideowości – oto dwa główne zarzuty kierowane pod adresem pisarzy, nierozumiejących, iż „literatura nowej Polski będzie – i jest już w swoich zaczątkach – literaturą idei”308. Przyszłość bowiem jawiła się redaktorowi Piaseckiemu świetliście, w kontraście do aktualnego „dna kryzysu kultury polskiej”309.
Wizja przyszłej Polski, ani dekadencko-liberalnej, ani autorytatywno-pustej, ani komunistycznej, ani hitlerowskiej, ale po prostu – polskiej, wizja katolickiego państwa polskiego narodu, staje się coraz bardziej wspólna całemu młodszemu pokoleniu. Na terenie piśmiennictwa, zarówno w prozie, jak i w poezji, narastają nowe talenty, które również tę wizję mają przed oczyma. Żeby powstała literatura w służbie idei, muszą przede wszystkim być pisarze, którzy tę ideę noszą w sercu. Jest ich coraz więcej310.
Przywoływana wyżej recenzja Sklepów cynamonowych, napisana przez Włodzimierza Pietrzaka, wolna była w zasadzie od jakichkolwiek odniesień do żydowskich korzeni Brunona Schulza311. O wiele częściej jednak młodzi narodowcy z „Prosto z mostu” kultywowali powszechny u ich starszych kolegów obyczaj lustrowania narodowościowego pochodzenia pisarzy312. Czytali literaturę przy użyciu klucza (a niekiedy wytrycha) narodowo-rasowego, uważali bowiem, że polska literatura – jako organiczna część życia narodu – tworzona być może jedynie przez rdzennych Polaków (wychodzili przy tym z założenia, że w utworze literackim odbija się dusza autora, na którą decydujący wpływ wywiera właśnie jego przynależność narodowa, nie wybierana, lecz determinowana przez mechanizm dziedziczenia). Narodowcy byli także zdania, że dzieła tworzone przez Polaków żydowskiego pochodzenia są z zasady obce kulturze polskiej. Zarzucali im zgubny kosmopolityzm, epigoństwo, naśladownictwo, zapatrzenie w obce wzory. Cechy te miały wynikać ze specyfiki psychiki żydowskiej – zdezintegrowanej, nomadycznej, relatywistycznej, wykorzenionej, pozbawionej naturalnej łączności z ojczyzną. Żydzi nie są więc zdolni do tworzenia własnej, oryginalnej kultury, a jedynie żerują na kulturach cudzych, naśladując je i kompilując313. Nacjonaliści konsekwentnie nie przyznawali twórcom pochodzenia żydowskiego zdolności prozatorskich. Współpracujący z tygodnikiem Stanisława Piaseckiego Jerzy Pietrkiewicz był przekonany, że „Żydzi nie potrafią uzyskać dystansu i spokoju, niezbędnego w prowadzeniu narracji beletrystycznej”314. Publicyści „Prosto z mostu” zgodnie odmawiali także zasymilowanym intelektualistom żydowskiego pochodzenia prawa przynależności do polskiej kultury315. Demaskowali i wykluczali, tropili i potępiali wniesione do narodowej literatury „pierwiastki żydowskiej mentalności”316. Pisarka i publicystka Irena Krzywicka tak wspominała ówczesną atmosferę: „Były to czasy […] kiedy panowało komiczne przekonanie, że Żyd nie może być twórczy, że mu na to nie pozwala jego rodzaj inteligencji”317. Wydaje się, że nawet ludzie dalecy od nacjonalizmu, tacy jak Jarosław i Anna Iwaszkiewiczowie, ulegali czasem podobnym poglądom318. Czesław Miłosz napisał:
W całym kraju istniała fałszywa atmosfera psychicznej dwuznaczności. Chrześcijanie, mówiąc o kimś, że jest Żydem, zniżali głos, jakby chodziło o wstydliwą chorobę albo dodawali: „Żyd, ale porządny człowiek”319.
Autor Prawa do twórczości przekonał się na własnej skórze, że antysemityzm może być bronią obosieczną. Oto bowiem przeciwnicy polityczni zaczęli sugerować żydowskie pochodzenie redaktora, by skompromitować jego antysemickie poglądy. Celowało w tym zwłaszcza środowisko „Wiadomości Literackich”, z Antonim Słonimskim i Julianem Tuwimem na czele. O ile jednak autor Kronik zadowalał się przeważnie aluzjami:
[w]yobraźmy sobie, że ojciec Stanisława Piaseckiego był inżynierem i wobec tego nie mógł ożenić się z Żydówką. Przez taki jeden paragrafik mogłoby w ogóle na świecie nie być Stanisława Piaseckiego i polski antysemityzm straciłby swego czołowego przedstawiciela320,
bądź sugestiami (Słonimski przypuszczał, że być może Piasecki dlatego wyznaje mętny „rasizm psychiczny”, gdyż „bzdurnych, ale opartych na dokumentach”321 kryteriów rasizmu biologicznego sam nie mógłby spełnić), Tuwim z zasady nie wdawał się w subtelności. Poeta jednoznacznie przypisywał redaktorowi „Prosto z mostu” „uraz nacjonalistyczny”, czyli cechę „bardzo wielu przechrztów i mieszańców”, która wynika z „pokładu lękowego, z kompleksu mieszańca, co rodowitych, pełnej krwi Polaków zawsze prześcigać musi w nacjonalizmie i radykalizmie narodowym”322. Pisano wówczas także poświęcone Piaseckiemu teksty satyryczne – publikowane zazwyczaj na łamach „Szpilek” – których autorzy dawali do zrozumienia, że Żydówką była babcia redaktora. W Szopce politycznej autorstwa Janusza Minkiewicza i Świętopełka Karpińskiego pojawiła się postać Stanisława Pejsackiego, śpiewającego następujący kuplet:
Ironiczny wiersz o przydługim tytule Poeta zazdrości pewnemu literatowi imieniem Staś, że jest Sarmatą on zaś nieszczęsny poeta Żydem jest parchatym takoż obojej stron żywot wiernie opisany popełnił zaś Julian Tuwim:
Szczęśliwy, po trzykroć szczęśliwy ten Staś!
Ma oczki jak polne bławatki,
I nosek ma śliczny, i włosy jak paź,
I lniane, włościańskie ma szatki.
Stasiowa babusia szlachecki ma herb,
A moja – z najgorszych gudłajów:
Majufestanz? Goldfeld? Czy Silberberg?
Sam nie wiem, lecz coś w tym rodzaju324.
Podobne insynuacje dotknęły także Wojciecha Wasiutyńskiego. Jeden z najbliższych współpracowników Stanisława Piaseckiego wytoczył proces redaktorowi naczelnemu „Wiadomości Literackich” Mieczysławowi Grydzewskiemu. Powodem był polemiczny wobec wcześniejszego tekstu Wasiutyńskiego i Piaseckiego artykuł, w którym zamieszczone zostało następujące równanie matematyczne:
(Stanisław Piasecki) + (Wojciech Wasiutyński) = (½ Żyd + ½ Polak) + (½ Żyd + ½ Polak) = ½ Żyd + ½ Żyd + ½ Polak + ½ Polak = 1 Żyd + 1 Polak = 2 Polacy o domieszce żydowskiej krwi = 2 Żydzi o domieszce polskiej krwi = 2 mieszańcy = 2 Żydopolacy = 2 Polakożydzi325
Konstatowano zatem, że „dwaj Polakożydzi wydają w Warszawie bojowo antysemickie pismo”326. Na powyższe zarzuty odpowiedział w ostrym tonie Stanisław Piasecki, który przyznał, że w jego żyłach płynie pewien „procent obcej krwi” po „dalszej rodzinie ze strony kądzieli”. Zasugerował jednak, że ten defekt został już przez niego odkupiony „pracą narodową od lat młodzieńczych”327. Cała sprawa musiała jednak osłabić pozycję i autorytet redaktora w oczach najbardziej zajadłych antysemitów.
251
Por. M. Urbanowski, Obraz Polski niepodległej w literaturze nurtu prawicowego 1918–1939, [w:] idem, Od Brzozowskiego do Herberta. Studia o ideach literatury polskiej XX wieku, Warszawa 2013. Mianem literatury nurtu prawicowego określa autor utwory, które „powstawały w okolicach prawicy narodowej, czyli głównie Narodowej Demokracji” (op. cit., s. 129), a wśród jej najważniejszych przedstawicieli wymienieni zostali Józef Weysenhoff, Karol Hubert Rostworowski, Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Władysław Grabski, Jędrzej Giertych, Jerzy Andrzejewski czy Jerzy Pietrkiewicz.
252
J. N. Miller, Bez antenatów i kontusza, „Robotnik” 1934, nr 325. Cyt.: M. Urbanowski, „Fanatyk patriotyzmu” – portret Stanisława Piaseckiego, [w:] idem, Prawą stroną literatury polskiej: szkice i portrety, Kraków 2007, s. 40.
253
M. Urbanowski, „Fanatyk patriotyzmu” – portret Stanisława Piaseckiego, s. 41.
254
Pobyt Piaseckiego w więzieniu na Pawiaku opisał Ferdynand Goetel, Czasy wojny, oprac. M. Gałęzowski, Kraków 2005, s. 66–68.
255
M. Urbanowski, „Prosto z mostu”, [w:] idem, Oczyszczenie: szkice o literaturze polskiej XX wieku, Kraków 2002, s. 74. Andrzej Paczkowski podkreśla, że dopiero za sprawą „Prosto z mostu” „szeroko pojęty obóz narodowy zyskał pierwsze w okresie międzywojennym, wybitne pismo społeczno-kulturalne” (A. Paczkowski, Prasa polska w latach 1918–1939, Warszawa 1980, s. 265).
256
J. Speina, „Prosto z mostu”, [w:] Obraz literatury polskiej. Literatura polska w okresie międzywojennym, seria 6, t. 1, Kraków 1979, s. 343.
257
Małgorzata Szpakowska ocenia, iż „krąg «Wiadomości» był to rodzaj samozwańczej elity, która próbowała narzucić innym własną miarę i która własne wyobrażenia o społeczeństwie i sztuce traktowała jako uniwersalne” (M. Szpakowska, „Wiadomości Literackie” prawie dla wszystkich, Warszawa 2012, s. 429).
258
Istotnym czynnikiem, który wpłynął na współpracę Konińskiego (publikującego przede wszystkim w „Myśli Narodowej”) z „Prosto z mostu” było, podzielane przez Stanisława Piaseckiego, zainteresowanie krytyka literaturą ludową. Jednak, jak zauważył Maciej Urbanowski, poglądy Konińskiego wyraźnie różniły się od zapatrywań młodonarodowców: „Dla Konińskiego nacjonalizm był równoznaczny ze swoistym «konserwatyzmem kultury» i «radykalnym ewolucjonizmem» i z tego punktu widzenia obcy musiał mu być rewolucjonizm w sprawach kultury, a taki deklarowali «młodzi»” (M. Urbanowski, Przedmowa, [w:] K. L. Koniński, Pisma polityczne, oprac. M. Urbanowski, Kraków 2014, s. 16).
259
W jubileuszowym, setnym numerze tygodnika z dumą podkreślano ten fakt: „Bilans stu numerów «Prosto z mostu» nie do nas należy; wypowiedzą się o tym inni. My zaś ogarniając dziś spojrzeniem dwa blisko lata pracy redakcyjnej, z jednego tylko jesteśmy i będziemy dumni: że nie ograniczyliśmy się do wciągania we współpracę pisarzy znanych i uznanych; że, przeciwnie, staraliśmy się poszerzać piśmiennictwo pisarzami nowymi i młodymi. Po tej drodze pójdziemy dalej. Nie lękając się błędów. Bo gdy się idzie nową drogą musi się czasem błądzić” (Na marginesie, „Pzm” 1936, nr 46, s. 1).
260
Witold Gombrowicz, również przez pewien czas współpracujący z „Prosto z mostu”, określił współpracowników Stanisława Piaseckiego mianem grona „bardzo drugorzędnego, ale hałaśliwego i nawet krzykliwego” (Wspomnienia polskie, Kraków 2002, s. 137). Jeśli nawet opinię tę można zaakceptować en bloc, trudno byłoby uznać, że np. publikowane w „Prosto z mostu” teksty Bolesława Micińskiego „to było obniżenie już i tak niewysokiego naszego poziomu co najmniej o piętro” (ibidem). Czesław Miłosz natomiast zdawał się doceniać fakt, iż Piaseckiemu udało się „stworzenie ekipy, która by zajęła miejsce demoliberalnej” (C. Miłosz, Abecadło, Kraków 2001, s. 241). Samego redaktora wspominał autor Trzech zim jako „niewysokiego, szczupłego człowieka w okularach, o wyglądzie typowego inteligenta”, który „w niczym nie przypominał swego imiennika Bolesława, wodza i blond bestię” (ibidem).
261
K. Zbyszewski, Stanisław Piasecki, [w:] Straty kultury polskiej 1939–1944, red. A. Ordęga i T. Terlecki, t. 1, Glasgow 1945. Cyt.: M. Urbanowski, „Prosto z mostu”, s. 77. W cytowanym wspomnieniu Karola Zbyszewskiego pojawia się nazwisko «Błachnia». Natomiast teksty tego autora opublikowane w „Prosto z mostu” opatrzone zostały sygnaturą «Aleksander Błachnio». Trudno o bezsporne rozstrzygnięcie tej kwestii.
262
Ibidem, s. 77–78.
263
W bardzo licznym i zróżnicowanym gronie respondentów udzielających odpowiedzi na powyższe pytanie znaleźli się między innymi Ignacy Chrzanowski, Józef Czechowicz, Tytus Czyżewski, Jan Dobraczyński, Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Konstanty Ildefons Gałczyński, Witold Hulewicz, Kazimiera Iłłakowiczówna, Jarosław Iwaszkiewicz, Aleksander Janta-Połczyński, Karol Ludwik Koniński, Julian Krzyżanowski, Maria Kuncewiczowa, Bolesław Miciński, Jan Nepomucen Miller, Czesław Miłosz, Gustaw Morcinek, Adolf Nowaczyński, Teodor Parnicki, Marian Piechal, Czesław Straszewicz, Wojciech Wasiutyński, Kazimierz Wyka, czy Karol Wiktor Zawodziński.
264
Na łamach „Prosto z mostu” odnaleźć można wiersze i utwory prozatorskie tak cenionych autorów, jak Kazimiera Iłłakowiczówna, Konstanty Ildefons Gałczyński, Józef Czechowicz, Tytus Czyżewski, Stanisław Młodożeniec, Jerzy Andrzejewski, Jerzy Szaniawski, Jalu Kurek, Marian Piechal i Wojciech Bąk. Lektura pisma pozwalała zatem także na uzyskanie ogólnej orientacji w bieżącej produkcji literackiej, nie tylko autorstwa pisarzy związanych z obozem narodowym. Celowi temu służyć miała także rubryka Tydzień kulturalny, poświęcona przede wszystkim wydarzeniom życia literackiego.
265
M. Szpakowska, op. cit., s. 436. Oba pisma skierowane były do odbiorców inteligenckich, orientujących się we współczesnym życiu kulturalnym.
266
Tej wyrazistości zabrakło chyba „Pionowi”, tygodnikowi społeczno-literackiemu powołanemu w 1933 roku pod auspicjami sanacji. Pomimo niewątpliwego rządowego wsparcia, istotnych nakładów finansowych oraz współpracy tak wybitnych osobowości, jak Karol Irzykowski, Jan Emil Skiwski, Edward Boyé czy Julian Przyboś, pismo nie dorównywało pod względem popularności „Wiadomościom Literackim”, wówczas już coraz bardziej wobec sanacyjnej władzy opozycyjnym.
267
Np. w jednym z numerów pochodzących z pierwszego roku istnienia pisma czytamy: „Cały wydrukowany już nakład numeru 50-go «Prosto z mostu» został przez Komisariat Rządu na m. st. Warszawę zajęty. Po konfiskacie wydaliśmy nakład drugi, który wobec obowiązujących przepisów oznaczyliśmy następnym kolejnym numerem – 51. Numeru 50-go nie ma więc zupełnie w sprzedaży, a numer 51-szy jest identyczny z numerem 50-tym, tylko z opuszczeniem miejsc skonfiskowanych. Konieczność wydrukowania drugiego nakładu opóźniło [sic! – dopisek P. S.] wysyłkę pisma prenumeratorom i do miejsc sprzedaży o jeden dzień” (Konfiskata „Prosto z mostu”, „Prosto z mostu” 1935, nr 52, s. 1). Niespełna dwa lata później pisano: „Poprzedni, 45 (153) numer «Prosto z mostu» został przez Komisariat Rządu na m. st. Warszawę skonfiskowany za felieton Karola Zbyszewskiego Ryżową szczotką. Felieton uległ konfiskacie w całości. Po konfiskacie wydaliśmy nakład drugi, który zgodnie z przepisami prasowymi został opatrzony następnym numerem porządkowym, tj. 46 (154). Dla uniknięcia więc wszelkich nieporozumień zwracamy uwagę czytelnikom, że nr 46 (154) jest identyczny z nr 45 (153) i różni się od niego jedynie białą plamą na miejscu felietonu Zbyszewskiego. […] Dodajmy, że ani ostatniej, ani paru poprzednich konfiskat nie rozumiemy zupełnie, nie potrafimy więc ich ustrzec się na przyszłość” (Konfiskata „Prosto z mostu”, „Pzm” 1937, nr 47, s. 1).
268
O pewnej otwartości cechującej „Prosto z mostu”, szczególnie w pierwszych kilkunastu miesiącach jego istnienia, świadczy opublikowanie obszernego tekstu Leona Kruczkowskiego (Bezdroża nacjonalizmu i socjalistyczne ideały, „Pzm” 1936, nr 5, s. 2), stanowiącego – w ujęciu samej redakcji – „frontowy atak na nacjonalizm” (Kruczkowski pisał między innymi, iż „nacjonalizm jest antyhumanistyczny i głęboko amoralny”). W kolejnym numerze zamieszczona została replika autorstwa Jana Korolca Narodowo i międzynarodowo (odpowiedź Leonowi Kruczkowskiemu), „Pzm” 1936, nr 6, s. 3.
269
A. Świętochowski, Przeciw naturze, „Pzm” 1935, nr 32, s. 1.
270
M. Urbanowski, „Prosto z mostu”, [w:] idem, Oczyszczenie: szkice o literaturze polskiej XX wieku, Kraków 2002, s. 82.
271
Artykuły krytycznoliterackie, publikowane na łamach „Prosto z mostu”, potraktować wypada jako swoiste powiadomienie czytelników o ideałach literatury pożądanej i antyideałach literatury odrzucanej, które uobecniły się w tym środowisku (ten sposób wykorzystywania tekstów krytycznych przez historyków literatury opisuje Janusz Sławiński, Krytyka literacka jako przedmiot badań historycznoliterackich, [w:] idem, Próby teoretycznoliterackie, Warszawa 1992, s. 128–129). Z wielu recenzji literackich zamieszczanych przez tygodnik Stanisława Piaseckiego wyczytać można – często formułowane bezpośrednio – życzenia, tęsknoty, aspiracje czy postulaty dotyczące upragnionego modelu twórczości artystycznej.
272
M. Urbanowski, Reprezentować, [w:] „Kartografowie dziwnych podróży”: wypisy z polskiej krytyki literackiej XX wieku, red. M. Wyka, Kraków 2004, s. 145–146.
273
M. Domagalska, Antysemityzm dla inteligencji? Kwestia żydowska w publicystyce Adolfa Nowaczyńskiego na łamach „Myśli Narodowej” (1921–1934) i „Prosto z mostu” (1935–1939) (na tle porównawczym), Warszawa 2004, s. 113. Ataki na młodych prozaików przypuszczano wówczas także z pozycji krytyki marksistowskiej (por. Ignacy Fik, Literatura choromaniaków, „Tygodnik Artystów” 1935, nr 15. Przedruk w: idem, Wybór pism krytycznych, oprac. A. Chruszczyński, Warszawa 1961, s. 126–135).
274
J. Andrzejewski, Młoda literatura oskarżona, „Pzm” 1935, nr 6, s. 4.
275
Idem, Samotne pokolenie, „Pzm” 1935, nr 7, s. 2. W ówczesnej działalności krytycznoliterackiej Andrzejewskiego perspektywa pokoleniowa była bardzo silnie eksponowana, niekiedy nawet silniej niż optyka nacjonalistyczna.
276
Idem, Jeśli jednak umrze…, „Pzm” 1936, nr 12, s. 1.
277
Idem, Młoda literatura oskarżona. Andrzejewski pisał o „przepaści, jaka dzieli koła młodzieży narodowej czy «Legion Młodych» i literaturę Choromańskiego, Rudnickiego albo Gombrowicza. Tam wyraźne dążenia do konstrukcyjnego, choć różnego ujęcia rzeczywistości polityczno-społecznej, tu zamęt, niepokój, atmosfera choroby. Dwa krańce” (ibidem).
278
Idem, Sekretna książka, „Pzm” 1936, nr 13, s. 2.
279
W. Gombrowicz, Atmosfera i kot. W odpowiedzi p. J. Andrzejewskiemu, „Pzm” 1935, nr 9, s. 4.
280
M. Urbanowski, O Stanisławie Piaseckim i jego krytyce literackiej, [w:] S. Piasecki, Prosto z mostu. Wybór publicystyki literackiej, oprac. M. Urbanowski, Kraków 2003, s. 34.
281
W. Gombrowicz, Dzieła, t. 8: Dziennik 1957–1961, Kraków 1986, s. 245.
282
S. Piasecki, Czarowanie gałązką w zębach, „Pzm” 1938, nr 7, s. 1. Ciekawe, że Gombrowicz nie zapamiętał właściwego brzmienia tytułu tego tekstu, stanowiącego wszak aluzję do jednej ze scen powieści. Według informacji umieszczonej na kartach Wspomnień polskich (op. cit., s. 138) artykuł Piaseckiego miał być zatytułowany Dłubanie wykałaczką w zębach.
283
S. Piasecki, Czarowanie gałązką w zębach. W artykule znajdziemy także zaskakującą tezę o wtórności Ferdydurke wobec twórczości Emila Zegadłowicza. Gombrowicz pisze bowiem właściwie o tym samym co autor Zmór, jego powieść składa się z „trzech bardzo sobie zwykłych historyjek, z których jedna jest dość banalnie antybelferską satyrą na szkołę, druga niezgorszą satyrą na tzw. postępową rodzinę (życie ułatwione), a trzecia najlepiej pomyślaną, i przeprowadzoną satyrą na ziemiaństwo, z której okazuje się, że Gombrowicz mógłby zostać kronikarzem obyczajowym tej sfery” (ibidem).
284
N. Wattie, Nation und Literatur, Bonn 1980. Cyt.: E. Prokop-Janiec, Literatura i nacjonalizm. Twórczość krytyczna Zygmunta Wasilewskiego, Kraków 2004, s. 196–197.
285
J. Andrzejewski, Młoda literatura oskarżona.
286
A. Łaszowski, Podwiozę go kawałek, „Pzm” 1937, nr 55, s. 7.
287
Idem, Literatura tendencyjna, „Pzm” 1938, nr 8, s. 7.
288
E. Orzeszkowa, O powieściach T. T. Jeża z rzutem oka na powieść w ogóle. Studium, [w:] Programy i dyskusje literackie okresu pozytywizmu, oprac. J. Kulczycka-Saloni, Wrocław 1985, s. 316.
289
A. Łaszowski, Literatura tendencyjna.
290
M. Urbanowski, Nacjonalistyczna krytyka literacka. Próba rekonstrukcji i opisu nurtu w II Rzeczypospolitej, Kraków 1997, s. 111. Por. także: J. Pietrkiewicz, Autentyzm i epika, „Pzm” 1936, nr 4, s. 5.
291
Środowiska młodonarodowe toczyły w tym okresie z sanacją spór dotyczący sposobu interpretowania i zakresu wykorzystywania tradycji romantycznej. Dla obozu sanacyjnego romantyczny dyskurs okazywał się przydatny w celach „państwowotwórczych”, nacjonaliści, odcinając się od skonwencjonalizowanych ujęć romantyzmu, poszukiwali w jego obrębie wzorców heroicznych (np. wzór Słowackiego jako poety-buntownika). Por. P. Kuciński, Ideologiczne funkcje metatekstów w poezji nacjonalistycznej lat 30. XX wieku wobec tradycji romantyzmu, [w:] Nacjonalizm polski do 1939 roku. Wizje kultury polskiej i europejskiej, red. K. Stępnik i M. Gabryś, Lublin 2011, s. 383–387.
292
P. Kuciński, Polityka historyczna i trauma (na przykładzie poezji politycznej lat trzydziestych), „Teksty Drugie” 2010, nr 6, s. 60. Z analizy przedstawionej w tym artykule zaczerpnąłem również wnioski dotyczące sposobu przejawiania się idei romantycznych w dyskursie młodonarodowym.
293
M. Urbanowski, O Stanisławie Piaseckim i jego krytyce literackiej, s. 7–8.
294
J. Kwiatkowski, Dwudziestolecie międzywojenne, Warszawa 2003, s. 476.
295
M. Urbanowski, „Prosto z mostu”, s. 65.
296
Witold Gombrowicz (Wspomnienia polskie, s. 137) zapamiętał Stanisława Piaseckiego jako „polityka z tego […] gatunku, który operuje w kulturze, na pograniczu polityki i sztuki”. Zdaniem autora Ferdydurke, który opublikował na łamach „Prosto z mostu” kilka tekstów, celem działalności redaktora było „wytworzenie z literatów i artystów siły politycznej”.
297
S. Piasecki, Sztuka jest wypowiadaniem siebie, „Pzm” 1938, nr 40, s. 1.
298
Idem, Jak to było w Pen-Clubie, „Pzm” 1937, nr 54, s. 4. Por. też idem, Oszustwo tzw. „poziomu”, „Pzm” 1938, nr 4.
299
Idem, Westchnienia o jubileusze, „Pzm” 1938, nr 1, s. 1.
300
K. Zbyszewski, Ryżową szczotką. Po 300 złotych rocznie na propagandę rozbrojenia, „Pzm” 1939, nr 16, s. 8. Notabene, po latach zacięty antykomunizm połączy dawnych oponentów z „Wiadomości Literackich” i „Prosto z mostu”, w ten sposób Karol Zbyszewski wraz z Mieczysławem Grydzewskim współtworzyć będzie środowisko „niezłomnych”, czyli londyńskich demokratów.
301
Uznanie Zbyszewskiego wzbudziła natomiast powieść Stanisława Rembeka W polu, utwór prezentujący w naturalistyczny sposób losy oddziału polskiej piechoty podczas wojny z bolszewikami w 1920 r.
302
M. Urbanowski, O Stanisławie Piaseckim i jego krytyce literackiej, s. 34–35.
303
Wypada zauważyć, że taki sposób interpretowania roli i zadań pisarza wydaje się charakterystyczny dla międzywojennej krytyki nacechowanej ideologicznie, zarówno prawicowej, jak i lewicowej. Antonina Sebesta charakteryzowała krytycznoliteracki system wartości Andrzeja Stawara, dla którego „pisarz czy artysta istnieje i tworzy po to tylko, aby zaspokajał potrzeby odbiorcy. Jego ambicje, przeżycia, dążenia wydają się być [sic!] nieistotne, jeżeli nie wyrażają jednocześnie odczuć społeczeństwa, w którym żyje” (A. Sebesta, Ideologiczne determinanty kultury w twórczości Andrzeja Stawara, [w:] Polska lewica w XX wieku. Historia – ludzie − idee, red. T. Ślęzak i M. Śliwa, Kraków 2004, s. 110). Tymczasem – w opinii Macieja Urbanowskiego – dla Stanisława Piaseckiego „dzieła, które nie potwierdzały jego diagnoz o przełomowym charakterze współczesności wydawały się anachroniczne, «niepotrzebne»”, bowiem „związek sztuki z epoką okazywał się jednym z głównych kryteriów wartościowania literatury” (M. Urbanowski, O Stanisławie Piaseckim i jego krytyce literackiej, s. 34 i 28).
304
Stanisław Piasecki pisał o Straszewiczu następująco: „Jego dorobek pisarski nie jest zabawą w formę (à la Gombrowicz, Schulz et tutti quanti), choć jest łamaniem się z formą. Nie ma także w jego dorobku pisarskim nic z łatwizny autobiografizmu, tego najprymitywniejszego sposobu wypowiadania siebie w sztuce. Jest – co w młodej literaturze rzadkie – pasja budowania literackiej kompozycji świata, by w niej wypowiedzieć się tym pełniej […]. Straszewicz wreszcie – co również rzadkie w nowej generacji pisarskiej – nie ma w swej postawie megalomańskiego gestu, zaczynania literatury polskiej od siebie, co zwykle daje w rezultacie uleganie wpływom (jeśli wręcz nie naśladowanie) najmodniejszej w danej chwili literatury obcej (dziś: francuskiej). Jest bardzo silnie wkorzeniony w przeszłość polskiego piśmiennictwa, wywodzi się z niego bezpośrednio [S. Piasecki, Sztuka jest wypowiadaniem siebie].
305
Zwraca na ten fakt uwagę Monika Bednarczuk w charakterystyce „Prosto z mostu”, zamieszczonej w ramach swojego tekstu Czasopisma literackie – wykaz i charakterystyka, [w:] Estetyka dyskursu nacjonalistycznego w Polsce 1926–1939, red. U. Schmid, Warszawa 2014, s. 400–403).
306
S. Piasecki, Czarowanie gałązką w zębach.
307
W. Pietrzak, Bluszcz na ruinach, „Pzm” 1938, nr 27, s. 7. Warto jednak zauważyć, że tekstowi Pietrzaka daleko do drastyczności sformułowań, jakie zawierał sławny Dwugłos o Schulza autorstwa Kazimierza Wyki i Stefana Napierskiego („Ateneum” 1939, nr 1). Wydaje się zatem, iż krytycy najbardziej gwałtownie potępiający prozę Schulza w międzywojniu nie wywodzili się bynajmniej z grona nacjonalistów.
308
S. Piasecki, Czarowanie gałązką w zębach.
309
„Prosto z mostu” w nowym etapie, „Pzm” 1938, nr 51, s. 1.
310
S. Piasecki, Literatura wolna czy w służbie idei, „Pzm” 1937, nr 54, s. 3.
311
Recenzent napomyka wprawdzie o „wschodniej niespokojnej biologii” (W. Pietrzak, op. cit.), ale jeśli nawet sformułowanie to miało stanowić aluzję do żydowskości pisarza, było ono – jak na ówczesne standardy – wyjątkowo subtelne.
312
Czesław Miłosz na początku lat trzydziestych zauważał, że w publikacjach krytycznoliterackich obozu narodowego „jako chwytów dyskusyjnych używa się wymyślania przeciwnikom od obrzezków, masonów, bolszewików, parchów” (Dwa fałsze et co., „Piony” 1932, nr 3. Cyt.: M. Urbanowski, „Prosto z mostu”, s. 74.).
313
M. Urbanowski, Nacjonalistyczna krytyka literacka, s. 56–57.
314
Por. artykuły Jerzego Pietrkiewicza, Żydowska poezja w języku polskim, „Jutro Pracy” 1939, nr 13 oraz 14–15.
315
Wyznacznikiem narodowości nie była w tym ujęciu religia, porzucenie judaizmu i przejście na katolicyzm nie zmieniało statusu narodowościowego konwertyty. Za nieporozumienie uznawano „identyfikowanie przyjęcia przez Żyda religii katolickiej z przyjęciem go do narodu polskiego”, sugerując zarazem, iż „w dzisiejszym zaognieniu konfliktu polsko-żydowskiego sprawa stoi tak, że przyjmowanie Żydów do narodowości polskiej zostało po prostu przerwane” (Wycinanki, „Pzm” 1938, nr 31, s. 4).
316
Sformułowanie użyte w artykule Józefa Koniecznego Żydzi a kultura narodowa opublikowanym w endeckiej „Nowej Myśli” 1934, nr 9. Cyt.: C. Miłosz, Wyprawa w Dwudziestolecie, Kraków 1999, s. 482.
317
I. Krzywicka, Wyznania gorszycielki, Warszawa 1992, s. 206.
318
Piotr Matywiecki zauważył, że tezy dotyczące bezpłodnej psychiki żydowskiej (w odniesieniu do twórczości muzycznej) znalazły się w jednym z listów autora Oktostychów do żony: „Przegrywam sobie teraz ciągle symfonie Haydna i nabieram podejrzeń, że Haydn mógł być Żydem. Mają w sobie jakąś żydowską powierzchowność i krótkooddechowość, coś bezpłodnego czai się w tym ogromnym wysiłku twórczym” (list Jarosława Iwaszkiewicza datowany na 20 lutego 1926 roku, cyt.: P. Matywiecki, Twarz Tuwima, Warszawa 2007, s. 293).
319
C. Miłosz, Rodzinna Europa, s. 103.
320
A. Słonimski, Kroniki tygodniowe 1936–1939, Warszawa 2004, s. 380. Słonimski formułuje tę uwagę polemizując z decyzją rady naczelnej Stowarzyszenia Inżynierów Polskich, która wprowadziła „paragraf aryjski”, zakazujący człowiekowi żonatemu z Żydówką przynależenia do organizacji.
321
Ibidem, s. 31.
322
J. Tuwim, Smorgoński Savonarola. Humorystyczniak o K. Ild. Gałczyńskim, [w:] idem, Utwory nieznane, oprac. T. Januszewski, Łódź 1990, s. 231.
323
Szopka polityczna, „Szpilki” 1937, nr 11. Cyt.: M. Urbanowski, „Fanatyk patriotyzmu”…, s. 44.
324
J. Tuwim, Poeta zazdrości pewnemu literatowi imieniem Staś, że jest Sarmatą on zaś nieszczęsny poeta Żydem jest parchatym takoż obojej stron żywot wiernie opisany, [w:] idem, Dzieła, t. 3: Jarmark rymów, oprac. J. Stradecki, Warszawa 1958, s. 287. Pierwodruk w: „Szpilki” 1937, nr 5. W dalszej części utworu znalazło się przeciwstawienie środowisk „Prosto z mostu” i „Wiadomości Literackich”: „U Stasia na stole korowaj i miód/ Za stołem – ataman Wasiutko/ A u mnie – Grycendler i maca, i bród,/ I Josełe Wyttlyn (ten z bródką.)/ U Stasia w świetlicy rycerzyk i kmieć,/ I Kostia Gałczyński z ryngrafem,/ A u mnie w bóżnicy bolszewik i śledź/ I Ajzyk Słonimsker za szafem”.
325
Camera obscura, „Wiadomości Literackie” 1937, nr 3, s. 6. Dział ten prowadzili wspólnie Julian Tuwim i Antoni Słonimski, lecz atrybucja poszczególnych tekstów pozostaje nierozwiązaną zagadką.
326
Czy malarz Józef Buchbinder był Żydem?, „Wiadomości Literackie” 1937, nr 22, s. 6. Zbliżone sugestie dotykały także innych publicystów nacjonalistycznych – Adolfa Nowaczyńskiego oraz Władysława Rabskiego (por. wiersz Juliana Tuwima Rodowód, [w:] idem, Jarmark rymów, s. 63–65. Autor tekstu doprowadza drzewo genealogiczne żony Rabskiego aż do „Fiszela, brata Nuty”, który „Tuwimom w Łodzi czyścił buty”).
327
S. Piasecki, Przegląd prasy, „Pzm” 1937, nr 14, s. 5.