Читать книгу Polscy pisarze wobec faszyzmu - Paweł Maurycy Sobczak - Страница 6

Rozdział I
Liberał w Berlinie, „faszysta” w Warszawie
Antoni Sobański i Ferdynand Goetel 52
Ferdynand apostoł

Оглавление

Cywil w Berlinie pokazuje narodowy socjalizm in statu nascendi, świeżo po zdobyciu władzy, niecałkowicie jeszcze ukształtowany. Pięć lat później sytuacja w Niemczech jest już inna – Hitler uwolniwszy się od opozycji (także tej wewnętrznej, w gronie zwolenników NSDAP) i skonsolidowawszy państwo, stał się gotowy do ekspansji zewnętrznej. Musi liczyć się z nim cała Europa, a zachodnie mocarstwa wkrótce poświęcą jednego ze swych środkowoeuropejskich sojuszników, aby na krótko zaspokoić roszczenia terytorialne Trzeciej Rzeszy. W takich okolicznościach ukazuje się na polskim rynku czytelniczym książka, której autor przekonuje o nieodzowności ustanowienia w Polsce systemu faszystowskiego. Odważną tezę uzasadnia koniecznością historycznego rozwoju, okolicznościami polityki międzynarodowej, ale odwołuje się także do standardowej – i nie zawsze klarownej – frazeologii (młodo)narodowej.

Wielkość Polski musi być oswobodzona całkowicie w czasie i przestrzeni! Fakt taki możliwy jest jednak tylko pod impulsem czegoś, co dotychczas w całym przewodzie dziejowym było nieobecne […]. Czegoś, co jednocześnie rozstrzygnie zastałe zapory i uzdrawia najcięższe niedomagania naszego życia […]. Czymś takim może być przewrót narodowy. Ten jeden sprosta wszystkiemu. Przewrót zaś narodowy znaczy tyle, co zwycięstwo idei faszystowskich!157

Trudno dziwić się, że książka zawierająca takie sądy wywołała zainteresowanie opinii publicznej i doczekała się znacznej liczby omówień krytycznych (przeważnie oceniających ją negatywnie – na takim tle tym jaskrawiej prezentowały się teksty Stanisława Piaseckiego i Jana Emila Skiwskiego158). Zignorowanie i przemilczenie tej publikacji nie było możliwe, nie tylko zresztą z powodu jej radykalizmu i oryginalności (przynajmniej w polskiej literaturze)159. Na obojętność nie pozwalała przede wszystkim osoba autora Pod znakiem faszyzmu. Książki tej nie napisał bynajmniej bliżej nieznany, a zachłyśnięty sukcesami narodowego socjalizmu – oraz marzący o zastosowaniu sprawdzonych, niemieckich wzorów na polskim gruncie – młodzieniec z ONR-u160. Na okładce widniało nazwisko Ferdynanda Goetla – cenionego pisarza161 i scenarzysty filmowego162, a także koryfeusza rodzimego życia literackiego (byłego prezesa PEN-Clubu, od kilkunastu miesięcy członka Polskiej Akademii Literatury)163. Głos Goetla zabrzmiał wówczas szczególnie wyraziście, warto jednak pamiętać, że inkryminowana książka nie była nieoczekiwaną wypowiedzią literata, który dotychczas stroniłby od polityki. Wprawdzie – jak napisał Maciej Urbanowski – jeszcze „do końca lat 20. polityka w znaczeniu potocznym zajmowała niewiele miejsca w jego życiu, a i krytyka nie kwapiła się do łączenia jego twórczości z konkretną ideologią, a tym bardziej ugrupowaniem politycznym”164. Wydaje się bowiem, że przełomowym momentem była publikacja w 1929 roku dramatu Samuel Zborowski. Utwór tematyzujący konflikt między tytułowym bohaterem (symbolem szlacheckiego indywidualizmu) a królem Stefanem Batorym (uosabiającym silną władzę państwową) odczytany został w sposób politycznie jednoznaczny. Nie mogło być zresztą inaczej, krytyka nadużywania wolności przez egoistyczną jednostkę w sposób naturalny interpretowana była – w kontekście niedawnego zamachu majowego – jako wsparcie dla polityki Piłsudskiego. O wzmocnienie takiego odczytania postarał się sam autor, w opinii Jerzego Kwiatkowskiego „u Goetla akcent politycznej aktualizacji: pochwała silnej władzy – został wydobyty w sposób nie budzący wątpliwości”165.

Kolejna dekada przyniosła już znaczny wzrost politycznej aktywności autora Z dnia na dzień, publikującego na gościnnych łamach „Gazety Polskiej”, redagowanej przez Bolesława Miedzińskiego166, a potem już we „własnym” „Kurierze Porannym”. Zaangażowanie Goetla przybrało w tym okresie charakter partyjny, pisarz jednoznacznie opowiedział się po stronie Obozu Zjednoczenia Narodowego, którego nazwę podobno sam wymyślił167 (opublikował również tekst, w którym „zgłaszał akces” do OZN, deklarował swe oddanie i z zapałem wznosił okrzyki na cześć Obozu168). Goetel entuzjastycznie powitał, ogłoszoną przez Adama Koca w Polskim Radiu, Deklarację programową nowej organizacji169. Szybko musiał się jednak poczuć osamotniony w swym zachwycie. Powołanie przez Koca OZN (na polecenie marszałka Rydza-Śmigłego) nie spotkało się z powszechnym zadowoleniem nawet w łonie samej sanacji – części piłsudczyków nie odpowiadała zarówno ideologia, jak i hierarchiczna struktura Ozonu (taka potoczna nazwa bardzo szybko się przyjęła). Ponadto w wyniku animozji personalnych poza Obozem Zjednoczenia Narodowego znaleźli się tak znani i zasłużeni działacze sanacyjni, jak Walery Sławek, Kazimierz Bartel, Aleksander Prystor czy Lucjan Żeligowski. Wydaje się zresztą, że sam Goetel także dość szybko rozczarował się do działań organizacji. Jego przygoda z redagowaniem „Kuriera Porannego” zakończyła się po dwóch miesiącach (Antoni Słonimski złośliwie skomentował, że „Goetel jako redaktor wykończył się «z dnia na dzień»”170), a pisarz zrozumiał, że Obóz nie spełni pokładanych w nim nadziei – nie skonsoliduje rozbitego narodu, nie zapewni bezpieczeństwa i nienaruszalności państwa171. Sądzę, że wtedy właśnie postanowił poszukać nowej idei, która zapewni realizację tych pragnień, nowego mitu, który pozwoli na stworzenie „mocnego, jednolitego, świadomego swych celów i dążeń społeczeństwa polskiego” [Pzf, s. 137]. I tak oto Ferdynand Goetel znalazł się „pod znakiem faszyzmu”172.

Wiemy zatem, czego ceniony pisarz spodziewał się po zaszczepieniu tej idei na gruncie polskim. Interesujące wydaje się postawienie innego pytania: co Goetel wiedział o faszyzmie, jak go rozumiał? Odpowiedź nastręcza niemałe trudności, okazuje się bowiem, że dla autora Samuela Zborowskiego faszyzm nie jest ani systemem, ani ideologią, lecz przede wszystkim „postawą psychiczną, napięciem woli, wzmożeniem aktywności, uzdolnieniem wewnętrznym do ofiar i wysiłków” [Pzf, s. 139]. Jako zasada tego prądu (terminu „prąd myślowy” Goetel używa najchętniej) jawi się „heroiczny stosunek do życia”, zaś problemy związane z totalitaryzmem bądź rasizmem okazują się wtórne, uboczne i jedynie „przysłaniają zasadniczą prawdę”. Tę zaś prawdę odnoszącą się do duchowego charakteru faszyzmu posiadł Adolf Hitler, nie dostrzegli jej natomiast jego przeciwnicy (którzy widzą „przede wszystkim pałę, knebel i koszary” [Pzf, s. 51]). Czym jeszcze jest faszyzm? Oddajmy głos Goetlowi, sięgając po opinie rozrzucone na stronicach jego książki: „improwizacją, bezprzykładną w dziejach świata” [Pzf, s. 138], „legendą o sławie” [Pzf, s. 139], wyrazem „prawd mas” [Pzf, s. 127], „odpowiedzialnością wszystkich za wszystkich” [Pzf, s. 152], „bezkrwawym przewrotem” [Pzf, s. 118], „skutecznością, ale i jasnością, otwartością działania” [Pzf, s. 87]. Trudno oprzeć się wrażeniu, że mowa tu o jakiejś abstrakcyjnej idei faszyzmu, niekoniecznie zaś o jego historycznie uwarunkowanej konkretyzacji173. Rzeczywiście – zarówno faszyzm włoski, narodowy socjalizm, frankizm, jak i angielskie oraz francuskie organizacje skrajnej prawicy − jawią się jedynie jako wcielenia niezmiennej „treści duchowej”, która odmieniła oblicze współczesnej Europy.

Pojawienie się faszyzmu w Europie przyspieszyło zamierający tryb życia tej, tak znakomitej i żywotnej kiedyś części świata i wszystko, co się stało czynnikiem odrodzenia, wszystko, co jest śmiałe i nowe, powstaje z jego inicjatyw. Jest za tym faszyzm prądem dziejowym o tak samo uniwersalnym rodzaju, jak była nim kiedyś demokracja [PzF, s. 146].

Goetel postrzega faszyzm jako młody, oryginalny i na wskroś nowoczesny174 prąd ideowy − „jedyny wynalazek w tej dziedzinie od czasów Marksa” [Pzf, s. 51], przy którym „wszystkie inne prądy społeczne (…) trącą stęchlizną minionych lat” [Pzf, s. 52]. Ponadto faszyzm jest ideą rdzennie europejską, trafnie odpowiadającą na wyzwania i problemy kontynentu175. Wierzący w kulturotwórczy potencjał cywilizacji zachodniej Goetel wita nową ideologię jako potwierdzenie własnej tezy, iż „stara Europa musi polegać na samej sobie, nic bowiem doskonalszego od tworzywa jej kultury nie dzieje się na świecie”176. Pisarz, który na początku lat dwudziestych przemierzył „płonący Wschód” (a kilkanaście lat później odwiedził Indie), dobrze rozumiał, jak naiwne są mistyfikujące marzenia o „orientalnym zastrzyku”, który wskrzesiłby obumierającą Europę. Wyśmiał te rojenia wielu europejskich intelektualistów – czerpiących inspiracje z filozofii Rabindranatha Tagore, pierwszego azjatyckiego laureata Nagrody Nobla – już w 1924 roku, kiedy napisał tekst zatytułowany Wschód. Dialog. Stworzył w nim kreację człowieka znającego realia azjatyckie (jak wolno sądzić stanowiącego porte-parole autora), który tłumaczy swemu antagoniście – zafascynowanemu Orientem, ale pojmującemu go bardzo powierzchownie177 – infantylność tego rodzaju pomysłów.

Jeżeli naprawdę giniemy, to zaiste, chcielibyśmy się uratować tanim kosztem. Stworzyliśmy sobie „Wschód” tak wspaniale rozległy, aby bawić się nim w chwilach upadku ducha. Są to takie zastrzykiwania stepowego powietrza i inhalacje himalajskim powietrzem. Faktycznie zaś nie mamy żadnego pojęcia o tym „Wschodzie” i nic nas ten „Wschód” nie obchodzi […]. Przyznaję, że budzą się do życia Azjaci. Twarz ich odwrócona jest jednakże od Europy, która niech nie oczekuje żadnego „światła ze Wschodu”178.

Przed „upadkiem ducha” broni się Goetel spoglądając na Zachód, przede wszystkim na Italię i Niemcy. Podziwia dokonania państw faszystowskich, zachwyca się wyzwoloną przez nie i spożytkowaną do „wielkich dzieł” [Pzf, s. 117] społeczną energią179. Widzi zatem „znakomitą, żelazną, niespotykaną dotychczas w dziejach świata organizację całego społeczeństwa” [Pzf, s. 51], umniejsza (a nawet bagatelizuje) natomiast przemoc i terror stosowany przez narodowych socjalistów. Faszyzm postrzega pisarz w kategoriach modernizacyjnych, jako środek zaradczy przeciwko dekadencji i zgnuśnieniu Europy oraz sposób na podwyższenie poziomu cywilizacyjnego jej zapóźnionych ogniw (jeszcze w Czasach wojny – tomie wspomnieniowym opublikowanym w 1955 roku w Londynie – Goetel zauważa, iż we Włoszech „wszystkie co wspanialsze drogi zostały wybudowane w okresie rządów Mussoliniego”180). Być może pisarz zrozumiał, że tak ważnego dlań potencjału modernizacyjnego nie przejawia zachowawcza dyktatura sanacyjna. Wprawdzie sygnalizowany wymiar pragmatyczny nie wysuwa się na pierwszy plan tekstu Goetla, ale stanowi istotną składową jego ideologicznego projektu. Dostrzeżenie tego faktu pozwala wpisać autora Wyspy na chmurnej północy w szerszy kontekst, który współtworzą filozofowie, pisarze i publicyści podkreślający modernistyczny wymiar faszyzmu. Polski autor wielokrotnie posługiwał się pojęciami z zakresu witalistycznego (faszyzm nierozerwalnie związany z młodością i aktywizmem, inne prądy ideowe kojarzone ze „stęchlizną” i biernością)181. Ten niezwykle popularny sposób myślenia, oparty na antynomiach młodość−starość, aktywność−bezruch, świt−zmierzch182, powracał przy rozlicznych okazjach i w różnych wariantach u wielu twórców – od Louisa-Ferdinanda Céline’a (który współczesną francuską literaturę, poddaną przemożnym wpływom żydowskim, nazywa „trupem bez jutra” oraz „bezbarwną, bezkształtną masą”183) po Emila Ciorana (dla którego „witalizm to filozoficzna implikacja hitleryzmu”184). O ile jednak Cioran nie troszczy się najwyraźniej o „uboczne” skutki zmiany politycznej, takie jak terror („zbrodnią byłoby zabić Richarda Straussa, Furtwänglera, Klagesa, ale nie uważam za zbrodnię zabicia kilku osobników, w których wola mocy nie może znaleźć żadnego zaspokojenia”185 – przekonuje filozof swych rumuńskich czytelników miesiąc po wydarzeniach Nocy Długich Noży), Goetla fascynuje raczej faszyzm jako bezkrwawa rewolucja. Ową „bezkrwawość” przewrotu faszystowskiego zestawia z okrucieństwami rewolucji bolszewickiej („byle jaka prowincjonalna czerezwyczajka rosyjska jest większym przyczynkiem do historii gwałtu niż cały system faszystowski” [Pzf, s. 120]), konstatuje także łagodzenie „ostrych metod przymusu” w Trzeciej Rzeszy. Pisarz wierzy, że jeżeli naród przyjmie ideę faszystowską, terror „staje się koniec końców niepotrzebny”. Godzi się Goetel nawet na istnienie (oczywiście tymczasowe) obozów koncentracyjnych, bo lepiej „poddawać się systematycznym upokorzeniom” niż „dostać z tyłu kulę w łeb” [ibidem]186. Wydaje się zatem, że autor Pod znakiem faszyzmu podtrzymuje pogląd przedstawiony jeszcze w roku 1934, kiedy ogłosił, iż „nie tylko pod względem rannych i zabitych, ale i w dziele zniszczenia Niemcy rewolucyjne osiągnęły rekord oszczędności”187.

157

F. Goetel, Dzieła wybrane, t. 5: Pisma polityczne. „Pod znakiem faszyzmu” oraz szkice rozproszone 19211955, oprac. M. Urbanowski, Kraków 2006, s. 116. Dalsze cytaty z tego tekstu oznaczone będą skrótem Pzf.

158

S. Piasecki, Faszystowskie credo Goetla, „Prosto z mostu” 1939, nr 4; J. E. Skiwski, Książka wyjątkowa, „Pion” 1939, nr 4.

159

Książka Ferdynanda Goetla nie była pierwszą publikacją propagującą ustrój faszystowski w Polsce. Już w połowie lat dwudziestych, na fali sukcesów Mussoliniego, nie brakowało tekstów utrzymanych w tym duchu (np. książka Zdzisława Łuczyckiego o znamiennym tytule Jak ja wyobrażam sobie faszyzm polski, Lublin 1926. Por. M. Bednarczuk, Metafory faszyzmu (o polskich konceptualizacjach włoskiej doktryny), „Przegląd Humanistyczny” 2011, nr 1, s. 17–31). Były to jednak zjawiska marginalne.

160

Szymon Rudnicki, autor monografii poświęconej dziejom Obozu Radykalno-Narodowego, do elementów charakteryzujących oenerowców zaliczył: skrajny nacjonalizm, nietolerancję wobec myśli innej niż własna, walkę z wszelkimi przejawami demokracji i liberalizmu oraz dążenie do zaprowadzenia systemu totalitarnego (S. Rudnicki, Obóz Narodowo-Radykalny. Geneza i działalność, Warszawa 1985, s. 333).

161

Szczególny rozgłos przyniosła Goetlowi eksperymentalna powieść Z dnia na dzień, tłumaczona na język angielski (F. Goetel, From day to day, tł. W. Cooper, London 1931 oraz New York 1931. Wstępy do obu wydań napisał John Galsworthy) i pochlebnie recenzowana w licznych czasopismach angielskich, szkockich, amerykańskich, południowoafrykańskich i australijskich. Obszerne fragmenty tych recenzji przytaczały „Wiadomości Literackie” (Niezwykły sukces Ferdynanda Goetla w Anglii i Ameryce, „Wiadomości Literackie” 1931, nr 25, s. 1).

162

Najbardziej znanym filmowym dokonaniem Goetla był scenariusz filmu Dziesięciu z Pawiaka, oparty na wspomnieniach Jana Jura-Gorzechowskiego (dawnego działacza Organizacji Bojowej PPS, a później pułkownika Wojska Polskiego). Premiera filmu, który wyreżyserował Ryszard Ordyński, odbyła się we wrześniu 1931 roku.

163

O eksponowanej pozycji Goetla w życiu literackim oraz uznaniu czytelników zaświadczają rezultaty zorganizowanego w 1931 roku wśród czytelników „Wiadomości Literackich” plebiscytu, mającego wyłonić trzydziestu najważniejszych współczesnych polskich pisarzy. Autor Kar-Chatu zajął wówczas bardzo wysokie ósme miejsce, wyprzedzając między innymi Zofię Nałkowską, Aleksandra Świętochowskiego, Karola Irzykowskiego i wszystkich skamandrytów. Triumfatorem plebiscytu został Tadeusz Boy-Żeleński (13557 punktów), przed Leopoldem Staffem (13502) oraz Juliuszem Kaden-Bandrowskim (13191). Goetel uzyskał 8846 głosów (Kogo wybralibyśmy do akademii literatury polskiej?, „Wiadomości Literackie” 1931, nr 3, s. 1). Cztery lata później, w konkursie mającym wyłonić Akademię Niezależnych, alternatywną wobec oficjalnej Polskiej Akademii Literatury, Goetel był siódmy (4159 punktów). Zwyciężył Julian Tuwim (11245) przed Antonim Słonimskim (9881) i Andrzejem Strugiem (7694) (Kogo wybralibyśmy do akademii Niezależnych, gdyby taka Akademia powstała?, „Wiadomości Literackie” 1935, nr 6, s. 1).

164

M. Urbanowski, Polityka Ferdynanda Goetla, [w:] F. Goetel, Pisma polityczne, s. 15–16.

165

J. Kwiatkowski, Dwudziestolecie międzywojenne, Warszawa 2003, s. 426. Badacz podkreśla, że w latach 1926–1929 ukazały się aż trzy dramaty historyczne poświęcone postaciom Batorego i Zborowskiego. Oprócz Samuela Zborowskiego Goetla były to Król Stefan Kazimierza Brończyka oraz Król Stefan Batory Stanisława Szpotańskiego.

166

Z pismem tym – do 1935 roku związanym z grupą „pułkowników”, a następnie z Obozem Zjednoczenia Narodowego – współpracowało w drugiej połowie lat trzydziestych wielu cenionych pisarzy. Kierownikiem działu literackiego dziennika był wówczas Juliusz Kaden-Bandrowski, recenzentem teatralnym Kazimierz Wierzyński, wiersze publikował Leopold Staff, eseje (o polskiej i francuskiej literaturze) Jan Lechoń, zaś opowiadania i fragmenty powieści między innymi Michał Choromański i Pola Gojawiczyńska.

167

Taką informację podaje Paweł Wieczorkiewicz, Historia polityczna Polski 19351945, Warszawa 2005, s. 29.

168

F. Goetel, Na ogłoszenie deklaracji Adama Koca, „Kurier Poranny” 1937, nr 54, s. 1. Przedruk w: idem, Pisma polityczne, s. 239–243. Tekst kończy się zawołaniem „Niech żyje Obóz Zjednoczenia Narodowego!”

169

Według Jacka Majchrowskiego (Silni – zwarci − gotowi. Myśl polityczna Obozu Zjednoczenia Narodowego, Warszawa 1985, s. 35−37) proklamowanie OZN miało służyć kilku celom. Rydzowi-Śmigłemu i Kocowi chodziło między innymi o: stworzenie nowej, zinstytucjonalizowanej formy działalności obozu sanacyjnego; uniemożliwienie dalszej dezintegracji sanacji oraz przyciągnięcie tych jej działaczy, którzy odeszli po śmierci Piłsudskiego; poszerzenie bazy zwolenników obozu władzy o ludzi pozostających dotychczas poza jej kręgiem wpływów oraz udzielenie marszałkowi pomocy w jego staraniach o zdobycie władzy dyktatorskiej.

170

A. Słonimski, Kroniki tygodniowe 19361939, Warszawa 2004, s. 167.

171

Jeśli wierzyć relacji Karola Irzykowskiego, zapisanej w jego Dzienniku, Goetel tłumaczył swoje rozejście z Obozem Zjednoczenia Narodowego rozczarowaniem spowodowanym poczynaniami przywódców OZN. W notatce z 17 października 1939 czytamy: „[r]ozmowa z Goetlem i Skiwskim. Obaj przecież należeli do Ozonu i popierali go. Ale go się teraz wypierają, byli tymi, którzy tam chcieli coś zrobić, ale – tak to formułują – nie mieli się z kim dogadać, zaś według Goetla nikt tam nie dotrzymywał słowa […]. Ozon był tylko sitwą, a nie faszyzmem” (K. Irzykowski, Dziennik, t. 2 (1916–1944), oprac. B. Górska, Kraków 2001). Warto podkreślić, że – wbrew słowom autora Pałuby – Ferdynand Goetel nigdy nie był członkiem OZN.

172

Ulrich Schmid ocenia, że to właśnie autor Kar-Chatu był najsłynniejszym ze „stawiających sobie wysokie wymagania moralne intelektualistów, którzy

upatrywali w faszyzmie szansę na wyjście z panującego kryzysu społecznego i politycznego” (U. Schmid, Konceptualizacje narodu w II Rzeczypospolitej, [w:] Estetyka dyskursu nacjonalistycznego w Polsce 1926–1939, s. 72.

173

Nieco dalej posunął się w swej interpretacji Wiesław Paweł Szymański, który uznał, że „Goetel posługując się terminem «faszyzm», posługiwał się nim w gruncie rzeczy umownie, nie mogąc znaleźć lepszego terminu dla własnego rozeznania sytuacji” (W. P. Szymański, Początek i koniec – Goetel, [w:] idem, Cena prawdy, Kraków 1996, s. 64).

174

Rozumienie faszyzmu i nazizmu jako ruchu nowoczesnego było w obozie narodowym dość powszechne, znacznie większe dyskusje budziła kwestia oryginalności myślowej tego ruchu. I tak niektórzy interpretatorzy traktowali narodowy socjalizm jako kolejną wersję niemieckiego nacjonalizmu, podczas gdy na przykład Antoni Malatyński – autor opublikowanej w 1933 roku książki Niemcy pod znakiem Hitlera – stwierdzał, iż wódz Trzeciej Rzeszy w swej doktrynie dokonał nowatorskiego połączenia ognia z wodą, czyli nacjonalizmu z socjalizmem. Szczegółowo pisze na ten temat Michał Musielak, Nazizm w interpretacjach polskiej myśli politycznej okresu międzywojennego, Poznań 1997 (rozdział Dylematy interpretacyjne polskiej myśli nacjonalistycznej wobec narodowego socjalizmu, s. 15–62).

175

Nieprzypadkowo Ida Sadowska uznała, iż „nasilający się europocentryzm Goetla przybrał formę skrajną w późnych latach trzydziestych”, wyrazem tej tendencji była publikacja Pod znakiem faszyzmu (I. Sadowska, Wstęp, [w:] F. Goetel, Dzieła wybrane, t. 7: Patrząc wstecz, Kraków 2009, s. 10). Zob. też eadem, Egzotyzm i swojszczyzna w prozie Ferdynanda Goetla z lat 1911–1939, Kielce 2000.

176

F. Goetel, W Benares, [w:] idem, Dzieła wybrane, t. 1: Pisma podróżnicze, oprac. I. Sadowska, Kraków 2004, s. 210.

177

Goetel wielokrotnie podkreślał ogromne trudności, które napotyka każdy piszący o Azji. Jedyną drogą do poznania Wschodu okazuje się doświadczenie osobistej podróży, wszelka wiedza książkowa jedynie spłaszcza skomplikowaną i rozległą problematykę: „Gdybym w bibliotece londyńskiej przesiedział lata całe, dzień po dniu, i tak bym się nie nauczył Wschodu. Jest to bowiem zagadnienie, co się zowie wielkie, rzecz godna tuzina instytutów, z tysiącami speców” (F. Goetel, Przemiany w Azji, „Wiadomości” 1953, nr 38, s. 1. Przedruk w: idem, Pisma polityczne, s. 335).

178

F. Goetel, Wschód. Dialog, [w:] idem, Pisma polityczne, s. 174 i 178. Erazm Kuźma (op. cit., s. 190) podkreśla, że ci spośród pisarzy, „którzy faktycznie zetknęli się ze Wschodem – jako zesłańcy, podróżnicy […] byli najmniej skłonni do tworzenia mitów” orientalnych. Jako egzemplifikację tej tezy przywołuje autor przede wszystkim wczesną twórczość Wacława Sieroszewskiego (później już „chęć zaspokojenia zainteresowań czytelniczych skłaniała pisarza do uległości”), wydaje się jednak, że pisarstwo podróżnicze Goetla (charakteryzowane przez Kuźmę jako „demistyfikacja Wschodu”) może posłużyć za równie dobry przykład. Wystarczy zestawić trzeźwość spojrzenia autora Podróży do Indii z opisami wschodnich cudowności, którymi raczył swych (skądinąd licznych i nie tylko polskich) czytelników Ferdynand Antoni Ossendowski.

179

Jak podkreśla Hannah Arendt, państwa totalitarne potrafiły dokonać wszechogarniającej mobilizacji szerokich mas społecznych, osiągnięcie takie nie mogło stać się udziałem innych państw kontynentalnych czy też anglosaskich, mobilizujących jedynie poszczególne klasy lub obywateli (H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, tł. M. Szawiel i D. Grinberg, t. 1, Warszawa 1993, s. 359).

180

F. Goetel, Dzieła wybrane, t. 3: Czasy wojny, oprac. M. Gałęzowski, Kraków 2005, s. 251. Goetel dopowiada także, iż za sprawą tych osiągnięć Duce „nazwisko swe zapisał trwale i wdzięcznie na ciele swego kraju”.

181

W opozycji do takiego rozumienia faszyzmu sytuowała się w połowie lat trzydziestych myśl chrześcijańska, inspirowana personalizmem Jacques’a Maritaina. Środowisko skupione w Polsce wokół kwartalnika „Verbum” interpretowało nazizm jako skutek choroby kultury europejskiej, kolejne stadium kryzysu i degeneracji rozpoczętej przez Oświecenie (por. M. Musielak, op. cit., s. 88–89).

182

Michael Burleigh (Święta racja. „Świeckie religie” XX wieku, tł. M. Jatczak, Warszawa 2011, s. 87), opisując faszyzm i komunizm jako „religie polityczne”, podkreśla charakteryzujący ideologię partii totalitarnych manichejski pogląd na świat, oparty właśnie na nieusuwalnych opozycjach (dobro−zło, światłość−ciemność, nowe−stare). Taki sposób myślenia sprzyjać miał nieuchronnej demonizacji wrogów, w tym odstępców odnalezionych we własnych szeregach. Śladów takiego światopoglądu można dopatrzyć się u Goetla, choć pojawiają się one w wariantach znacznie mniej zradykalizowanych.

183

L. F. Céline, Przyczynki do pogromu (fragmenty), tł. O. Hedemann, „Literatura na Świecie” 1990, nr 12, s. 154.

184

E. Cioran, Germania şi Franţa sau iluzia păcii, „Vremea”, Boże Narodzenie 1933. Cyt.: A. Laignel-Lavastine, op. cit., s. 108. Autorka zauważa, że w narodowym socjalizmie, obserwowanym naocznie w Berlinie, porywa Ciorana „mieszanina nowoczesności, irracjonalizmu i witalizmu” (ibidem), sprawiająca, iż rumuński pisarz dostrzega w hitleryzmie „wiarygodną alternatywę dla cywilizacyjnego kryzysu, który przechodzi Europa” (ibidem, s. 104).

185

E. Cioran, Revolta sătuilor, „Vremea”, 5 sierpnia 1934. Cyt: A. Laignel-Lavastine, op. cit., s. 110. W tej monachijskiej korespondencji Cioran najdobitniej daje wyraz swemu relatywizmowi etycznemu, kiedy pyta: „Co traci ludzkość, kiedy pozbawi się życia paru durniów?”

186

Podobne rozumowanie przedstawił w jednym z najważniejszych swych tekstów poświęconych nazizmowi Mircea Eliade. W Medytacjach o paleniu katedr historyk religii dowodził humanitaryzmu i wielkoduszności Hitlera, który „sześciuset tysięcy niemieckich Żydów nie poddał masakrze”, a jedynie „zadowolił się obozami koncentracyjnymi”. W artykule Eliadego znajdujemy także bliskie Goetlowi przeciwstawienie metod politycznych faszystów i komunistów: „Z jednej strony rewolucja faszystowsko-antysemicka, która nie profanuje synagog i nie morduje masowo Żydów, z drugiej – rewolucja komunistyczna, która pali tysiące kościołów i prowadzi na śmierć półtora miliona ludzi” (M. Eliade, Meditaţie asupra arderii catedralelor, „Vremea”, 7 lutego 1937. Cyt.: A. Laignel-Lavastine, op. cit., s. 176).

187

F. Goetel, Rewolucja pod dyscypliną, „Gazeta Polska” 1934, nr 69, s. 5. Przedruk w: idem, Pisma polityczne, s. 199.

Polscy pisarze wobec faszyzmu

Подняться наверх