Читать книгу Księga M - Peng Shepherd - Страница 6

ORLANDO ZHANG

Оглавление

Dla Ory’ego początkiem końca świata okazał się jeleń.

O świcie Ory wyszedł na zewnątrz, aby sprawdzić zastawioną przy linii drzew pułapkę na zwierzynę. Odnalazł ją po rozciągniętej tam żyłce, a potem odsunął liście i zajrzał do ukrytej metalowej klatki. Pusta.

Było tak zimno, że poczerwieniały mu ręce, nim końcówką strzelby zdążył z powrotem przykryć ją wysuszonymi gałązkami. Ostatnim razem udało mu się złapać coś w sidła co najmniej dwa tygodnie temu. Blady pomarańcz nad linią horyzontu przeszedł w siną szarość; nastał zgniły świt. Teraz, gdy było za zimno, by cokolwiek schwytać, Ory i jego żona, Max, jedli już tylko jeden posiłek dziennie – sos do spaghetti, którego zapas znalazł, gdy ostatnim razem włamał się do opuszczonego domu w zachodnim Arlington. Nie mógł dłużej odwlekać tego momentu. Będzie musiał wyruszyć do miasta w poszukiwaniu żywności. Albo głodować.

Dostrzegł zwierzę w drodze powrotnej: zamarło w pół kroku w chaszczach niedaleko linii lasu. Jeleń. Jego ogromne, ciemne źrenice połyskiwały, gdy patrzył na Ory’ego nieufnie, oceniając sytuację. Powinien był zrzucić już poroże na zimę, lecz wciąż sterczało dumnie między strzygącymi uszami. Jesteśmy ocaleni, pomyślał Ory. Bezszelestnie uniósł dwururkę Remingtona i wycelował. I wtedy zobaczył.

Wokół jeleniego pyska kłębiła się biała para. Obsydianowe oczy mrugnęły. Zwierzę wyglądało jak jeleń, a jednak jeleniem nie było. Przynajmniej niezupełnie. W miejscu rozgałęzionego poroża wyrastała mu z czoła para małych brązowych skrzydeł, których nakrapiane pióra były rozpięte w podobny sposób, w jaki wyginają się rogi.

Max.

Ory popędził pod dach. W rozpaczliwym pośpiechu pozamykał wszystkie zamki i podparł obracaną klamkę drewnianą deską. Kiedy wychodził, Max jeszcze spała – leżała na brzuchu i lekko pochrapywała, a włosy przesłaniały jej twarz. Ory udał się prosto do sypialni, prosto do żony.

– Niebieski – powiedział, gdy tylko jej zaspane i ciężkie od snu powieki uniosły się i spojrzała mu w oczy. Z zapartym tchem czekał, aż Max się odezwie. To był test: w ten sposób sprawdzali, czy wciąż wiedziała, kim był.

– Pięćdziesiąt dwa – wyszeptała w odpowiedzi.

Poznali się podczas meczu futbolowego.

Księga M

Подняться наверх