Читать книгу Gargantua i Pantagruel - Rabelais François - Страница 60

Księga pierwsza
Żywot wielce przeraźliwy wielkiego Gargantui, ojca Pantagruelowego, niegdy skomponowany przez mistrza Alkofrybasa17, Abstraktora Piątej Esencji
Księga pełna pantagruelizmu18
Rozdział pięćdziesiąty ósmy. Zagadka znaleziona w fundamentach klasztoru telemitów288

Оглавление

Biedne ludziska, swe troski ostawcie,

Pokrzepcie serca y uszu nastawcie.

Jeśli lza289 wierzyć iest nam, iż w potrzebie

Z ruchu ciał, które wędruią po niebie

Mocen duch ludzki doyść iest wiedzy takiey,

By zgoła wróżyć przyszłych rzeczy znaki;

Abo ieżeli, przez boską potęgę,

Można zaglądać w przyszłych losów xięgę,

(Iako gadaią) y przez ich koleie

Lat odlegleyszych przeznać bieg y dzieie,

Mówię wam, którzy słuchać mię raczycie,

Iże tey zimy ieszcze obaczycie,

Lub wcześniey, iako, w tym tu oto kraiu,

Przydą dziwnego ludzie obyczaiu.

Fąfle na spokóy bliźniego zażarci,

Którzy, w dzień iasny zaczną nayotwarciey

Podburzać ludzi nieiednakiey miary

Y srogie waśnie zażegną y swary.

A kto chciał będzie im wierzyć na słowo

(Ba, co bądź z tego wypaść by gotowo),

Przyda ze sobą w niepokoie pewne

Y przyiacioły y naybliższe krewne.

Iuż syn zuchwały za grzech sobie nie ma

Przeciwko oćcu połyskać oczyma;

Nawiętsi nawet, w wielgości zrodzeni,

Od swych poddanych będą uciśnieni;

Y cześć na statku wsparta y powadze

Straci naonczas wszelką moc y władzę:

Ci bowiem rzeką, iż snadnym290 obrotem

Każdy ma w górę iść y spadać potem.

Y w onej rzeczy tyle będzie kłótni,

Swaru, niezgody, tyle bałamutni,

Że w żadnych dzieiach, by nabarziej dziwnych,

Tyle nie naydziesz rzeczy wręcz przeciwnych.

Wówczas nieieden dzielny człek, niechcący,

Z młodzieńczey buty y krwi zbyt gorącey,

Iż nazbyt szeptom ich powolnym będzie,

Pomrze za młodu a żywota zbędzie.

Y nikt poniechać tey pracy nie zdole,

Ieśli raz ruszył pod tym godłem w pole,

Aż nie napełni y niebios, y ziemi

Gwałty y swary, y krzyki srogiemi.

Wówczas powagi zażyie nie mnieyszey

Człowiek bezecny co y nayzacnieyszy:

Bowiem za głosem wszytcy pódą oney

Ciżby mózgowczey y nienauczoney,

W którey w opacznym y szkodnym obłędzie

Cham co nagrubszy obran iest za sędzię.

Obłęd to (mówię) y wiem też racyię:

Nie bowiem wprzódziey to zło się wyżyie,

Nie wprzódziey ziemię od się oswobodzi,

Aż wielkie nurty w ogromney powodzi

Wystąpią nagle y srogie szermierze

Wśród walki woda spławi y zabierze:

Y słusznie; bowiem upite złą chwałą

Serce ich w walce pardonu nie dało,

By nawet stadku bydlątek bez winy,

Lecz owo z nerwu y kiszek gadziny

Czynili owi nie bogom ofiarę,

Lecz dla swych bliźnych udrękę y karę.

Tedy pozwalam wam zgadnąć w tej mierze,

Iaki kształt wszelka istota przybierze

I zali pośród tych swarów y znoju

Ta kula zazna by trochy spokoiu.

Którym nayhoyniey dary swoie lube

Sypnęła, knować ci będą iey zgubę,

Y w wszelki sposób umyślą bez chyby

Odrzeć ią z swobód y zakować w dyby,

Aż biedna z swym się obróci kłopotem

Ieno ku temu, co tchnął ią żywotem.

A zaś, by losy te spełnić złowieszcze

Słońce nim zgaśnie, wiele wprzódziey jeszcze

Odejmie światło iey swego promienia

Barziej od nocy lub czasu zaćmienia.

Zaczem straciwszy wolności otuchy,

A z nieba łaskę y światła okruchy

Wnetki się przeto obróci w pustkowie.

Wszelako zanim stanie w tej żałobie,

Wprzód dozna ziemia czasu nieiakiego

Wstrząśnienia w szrubach barziej gwałtownego,

Niżeli Etna niegdy się miotała,

Gdy na Tytanów syna upadała;

Ani też więtsza padła na świat trwoga

Gdy się zatrzęsła Inaryna sroga

W czas, gdy zgniwawszy się Tyfey niebożę,

Najwiętsze góry precz pociskał w morze.

Tak będzie w godzin mało obrócona

W ciężką niedolę y tak doświadczona,

Iż ten, kto zgoła dzierżył ią w swey mocy,

Snadnie drugiego odda ią przemocy.

Tedy czas będzie niedaleczki prawie,

Co kres uczyni tey szpetney zabawie.

Bowiem te wody, swoją wilgną bronią

Wsze zapaśniki do ucieczki skłonią;

Iednako zanim każdy wstecz popędzi,

W powietrzu snadno uźrzeć można będzie

Wielgi żar ognia, co prażąc je blisko

W niwecz obróci wody y igrzysko.

Tedy gdy iuż się krąg dzieiów odmieni,

Wybrańcy będą radośnie skrzepieni,

Tak dobrem wszelkim jak i manną z nieba

Y za nagrodę w wszystko, co im trzeba

Zapomożeni. Inni zaś z wszytkiego

Odarci będą: z wyroku słusznego,

Aby, gdy waśnie iuż skończą się one,

Każdy to dostał, co mu przeznaczone.

Tak się skończyło. Ha, w iakieyż jest chwale

Ten, co do końca oparł się wytrwale!


Ukończywszy czytanie tej zagadki, Gargantua westchnął i rzekł do otaczających:

– Nie od dzisiaj to ludzie wyznający wiarę ewangeliczną cierpią prześladowanie. Ale błogosławiony ten, który się nie zgorszy i który nigdy nie przestanie dążyć do celu, co go Bóg za pośrednictwem swego ukochanego syna nam naznaczył i którzy nie dadzą się odciągnąć cielesnym pożądliwościom.

A mnich rzekł:

– Co mniemacie w waszym rozumieniu, iż ta zagadka ma wskazywać i oznaczać?

– Co? – rzekł Gargantua. – Cóż jeśli nie upadek i odbudowanie prawdy bożej.

– Na świętego Goderana – rzekł mnich – nie godzę się na ten wykład; to istny styl Merlina proroka: możecie podsuwać tu alegorii i znaczeń, ile wam się spodoba i mordować się nad tym z całym światem, ile zechcecie. Co do mnie, uważam iż nie ma w tym innego ukrytego sensu, jeno opis gry w piłkę w wielce zagmatwanych słowach. Owi niewolący ludzi to naczelnicy partii, którzy są zazwyczaj przyjaciółmi. A skoro dwie partie się rozegra, wychodzi z gry ten, który ją prowadził, a drugi wchodzi na jego miejsce. Rozsądza rzuty starszy, który orzeka, czy piłka przeszła nad czy pod linką. Owe wody to jest pot. Struny rakiet uczynione są z kiszek baranich albo koźlich. Machina okrągła to piłka albo pelota. Po grze wypoczywa się przy jasnym ogniu i zmienia koszulę. I biesiaduje się wesoło, ale weselej ci, którzy wygrali partię. I hulaj dusza!

289

lza (daw.) – wolno, można. [przypis edytorski]

290

snadny (daw.) – łatwy. [przypis edytorski]

Gargantua i Pantagruel

Подняться наверх