Читать книгу Gargantua i Pantagruel - Rabelais François - Страница 64
Księga druga
Pantagruel291, król Spragnionych292. Historia przywrócona do swej pierwotnej osnowy, obejmująca jego przeraźliwe dzieła i uczynki, ułożona przez nieboszczyka mistrza Alkofrybasa, abstraktora piątej esencji
Dziesięciowiersz Mistrza Hugona Salela293 do autora tej książki
Rozdział trzeci. O żałobie Gargantui po śmierci żony Badebeki
ОглавлениеKto, myślicie, zdumiał się i osłupiał, kiedy Pantagruel przyszedł na świat? Zaiste Gargantua, jego ojciec: widząc bowiem z jednej strony żonę Babedek nieszczęśliwie zmarłą, a z drugiej syna Pantagruela żywo urodzonego, tak pięknego i okazałego, nie wiedział zgoła, co rzec i czynić. I największą troskę mu to sprawiało, iż nie wiedział, żali314 ma płakać z żałoby po żonie, czy śmiać się z radości z urodzenia syna. Z jednej i drugiej strony nasuwały mu się argumenty sofistyczne i dławiły go srodze, stawiał je bowiem bardzo biegle in modo et figura, ale nie umiał ich rozwiązać. I dlatego plątał się jak mysz w pułapce albo jako kania pojmana w sieci.
– Mamli płakać315? – mówił do siebie – tak; a dlaczego? Żona moja, zacna, kochana, umarła; ona, która była najbardziej taka, najbardziej owaka na ziemi. Nigdy już jej nie ujrzę, nigdy nie znajdę takiej samej: to strata dla mnie wprost nieopisana! O mój Boże! cóż ci uczyniłem, abyś mnie tak karał? Czemuś nie zesłał śmierci na mnie pierwej niż na nią? Żyć bez niej to jeno męka dla mnie. Och, Badebek, moja gołąbko, moja kochanko, moja mała p…siu (miała wszelako swoje trzy morgi i dwa sążnie), moja łubko, mój rozporku, mój papuciu, mój pantofelku, nigdy cię już nie ujrzę. Och, biedny Pantagruelu, straciłeś najlepszą matkę, słodką żywicielkę, swą panią najukochańszą. Ha, podstępna śmierci, tak żeś mi jest złośliwa, tak żeś okrutna, iż wydzierasz mi tę, która godna była nieśmiertelności.
To mówiąc, ryczał od płaczu jak wół; ale znów poczynał się nagle chichotać jak cielę, wspomniawszy swego Pantagruelka.
– Och, ty, mój mały synaczku, kusiuniu ty moja, pierdziątko ty moje, jaki żeś ty cacany! Ileż winien jestem Bogu, iż mi dał tak ładne dziecię, takie wesołe, śmiejące, urodziwe. Ho, ho, ho, ho, jakże się cieszę! Pijmy! Hej, hej! Rzućmy w kąt melankolię: dawaj tu sam najlepszego, popłucz szklanice, zaściel obrus, wygoń te psy, dmuchnij na ogień, zapal świece, zamknij drzwi, zaprawiaj polewkę, przepędź tych dziadów, daj im co w łapę, zabierz tę moją suknię, niech się oblekę w kaftan, aby godniej podjąć sąsiadki.
Ale, gdy tak wołał, usłyszał litanie i rekwije316 księży, którzy odprowadzali żonę do grobu; zaczem niechał swej radosnej paplaniny i wraz myślą zwracał się gdzie indziej, mówiąc:
– Boże wszechmogący, mamli się długo smucić? To mnie przygnębia, nie jestem już młody, przychodzi starość, pogoda jest niepewna; mógłbym się jakiej febry nabawić: doprawdy, w głowie mi się mąci. Słowo szlachcica317, toć lepiej mniej płakać, a za to pić w dwójnasób. Żona mi umarła; ha, cóż, przez Boga (da jurandi), nie wskrzeszę jej z martwych swoimi szlochami; jest jej dobrze, jest co najmniej w raju, jeżeli nie lepiej jeszcze; modli się do Boga za nas, jest szczęśliwa, nie troszczy się już o nasze nędze i niedole. Taka kolej świata, Boże błogosław tym, co pozostali! Trzeba mi pomyśleć, aby znaleźć sobie jaką drugą.
– Ale ot, co wam trzeba uczynić – rzekł do niewiast położnych (gdzież one siedzą? dobrzy ludziska, nie mogę was dojrzeć). – Idźcież na jej pogrzeb, a przez ten czas ja będę kołysał mego syna, bardzo mi bowiem coś sucho w gardle i lękam się, abym nie zachorzał; ale napijcie się przedtem dobry łyczek: tylko wam to na zdrowie wyjdzie; na mą cześć, możecie mi wierzyć.
Zaczem niewiasty posłuszne wezwaniu udały się na pogrzeb i nabożeństwo, biedny zaś Gargantua został w pałacu. I przez ten czas ułożył nadpis, by go wyryto na grobie żony, a brzmiał jak następuje:
Niestety zmarła zacna Badebeka;
W bólach rodzenia Czas ją dopadł szparki;
Twarz miała lubą, śnieżniejszą od mleka,
Hiszpańską kibić, a żywot Szwajcarki.
Iżby Bóg grzechy jej odpuścił snadnie,
Zaślijmy modły do stóp jego tronu:
Tu leży ciało, co żyło przykładnie,
A zmarło w roku i dniu swego zgonu318.
314
żali a. zali – czy. [przypis edytorski]
315
mamli płakać – konstrukcja z partykułą -li; znaczenie: czy mam płakać, czyż mam płakać. [przypis edytorski]
316
rekwije (od requiem) – pieśni żałobne. [przypis edytorski]
317
słowo szlachcica – Foi de gentilhomme, ulubione zaklęcie Franciszka I. [przypis tłumacza]
318
Tu leży ciało (…) zmarło w roku i dniu swego zgonu – Popularny koncept francuski uwieczniony w piosence o panu de la Palisse. [przypis tłumacza]