Читать книгу Anatomia słabości - Robert Krasowski - Страница 7
Co było przyczyną Okrągłego Stołu?
ОглавлениеPrzyczyną Okrągłego Stołu była utrata gwarancji zewnętrznych. Gorbaczow powtarzał to wielokrotnie, a jego przekaz z czasem stawał się coraz bardziej jasny. I coraz bardziej nieuchronny. Był komunikatem nie tylko dla Zachodu, ale głównie dla towarzyszy, także dla polskich towarzyszy, że już więcej nie mogą liczyć na sowieckie bagnety. Nie mogą na nie liczyć ani jako osoby fizyczne, ani jako byt polityczny. Co oznaczało, że są odtąd skazani na samych siebie. Na swoje siły i na swoje możliwości. Polscy towarzysze z czasem to zrozumieli i postanowili zmierzyć się z tym nowym problemem. Przystąpili do tego nawet zręcznie, ale znacznie przecenili swoje siły, a także posłużyli się fałszywą albo przynajmniej nieprecyzyjną diagnozą polskiego układu sił. Bo ich ówczesna perspektywa w miarę trafnie opisywała jedynie przeciwnika. Wiedzieli zatem, że nadchodzą ciężkie czasy, że nadchodzi zmiana fundamentalna, że niemożliwe jest udawanie, że nic się nie stało. Wiedzieli to, ponieważ naprzeciwko nich siedział przeciwnik znacznie silniejszy niż u innych towarzyszy, a zatem społeczeństwo, które ma pozytywne doświadczenie buntu w komunizmie. W PRL mniej więcej co pokolenie dochodziło do wystąpień przeciw władzom, które oczywiście komunizmu nie obalały, ale były najważniejszym czynnikiem zmian. Polityczny reprezentant tego społeczeństwa, czyli opozycja, nie wydawał się szczególnie silny. Komuniści widzieli, że pierwsza i druga fala strajków z 1988 roku w sensie mobilizacji społecznej nie była oszałamiającym sukcesem, jednak co innego było ważne. Że w tej dość słabej opozycji kluczowe pozycje zajmują ludzie, z którymi komuniści mogą rozmawiać i którzy chcą z komunistami rozmawiać. Komuniści wiedzieli jednocześnie, że te relatywnie sprzyjające okoliczności nie będą trwały długo. Pojawiły się meldunki SB mówiące o rozwarstwieniu, które się wtedy dokonywało w „Solidarności”, czyli o wchodzeniu do gry – na razie jako materiału ludzkiego do strajkowania, a nie przywództwa politycznego – młodszego i bardziej radykalnego pokolenia robotników i młodzieży studenckiej. Mało tego, pojawiły się meldunki, że obok „Solidarności” wyrastają nowe ośrodki siły – jak „Solidarność Walcząca” czy KPN – które są komunistom wrogie, tak bardzo wrogie, że jakiekolwiek rozmowy z nimi są wręcz niemożliwe. Czyli gdy Gorbaczow mówił do nich: „nie liczcie na nasze bagnety”, polscy komuniści uświadomili sobie, że teraz muszą odwoływać się tylko do własnych zasobów. Co oznacza, że prędzej czy później, za rok, dwa czy pięć, druga strona powie: sprawdzam. I jeśli komuniści się nie pospieszą, to tego „sprawdzam” nie powiedzą już Geremek, Wałęsa czy Mazowiecki, ale Moczulski i Morawiecki. A wtedy szanse na sensowny dla nich kompromis zmaleją do zera. To sprawiło, że polscy komuniści tak szybko siedli do rozmów.