Читать книгу Anatomia słabości - Robert Krasowski - Страница 22
Czyli elementem zaburzającym polską politykę w latach 1989–1990 okazuje się to, że główną rolę grają nie ci, którzy rozumieją ducha epoki?
ОглавлениеTak. I pierwszym tego przejawem była reakcja na problem listy krajowej. Która pokazała nie tylko pogubienie Geremka, ale także niewyobrażalną skalę tego pogubienia. Rozegrano to przecież w sposób najgorszy z możliwych. Zamiast zająć postawę neutralną, powiedzieć komunistom: to wasz kłopot, więc rozwiązujcie go na własny rachunek, opozycja własnymi rękami podżyrowała operację ratowania listy krajowej. Tymczasem trzeba było uwikłać w to komunistów, żeby się miotali, żeby drżeli ze strachu, że nie przeforsują swojego prezydenta, bo zabrakło im niezbędnej większości. Żeby główkowali, jak z tego wyjść, co opozycji zaoferować, jak wyjaśnić swoje zachowanie opinii publicznej, jak przedstawić je Gorbaczowowi, który nie życzył sobie żadnych zatargów z Zachodem. Jednym słowem, opozycja powinna była schować się, umyć ręce i sprawić, aby komuniści samotnie stali przed dylematem, że albo nie dostaną swojego prezydenta, albo muszą zdelegitymizować Sejm kontraktowy, na co zdobyć się nie mogą. Dla strony solidarnościowej to była absolutnie komfortowa sytuacja. Nie trzeba było komunistom wypowiadać wojny, można było spokojnie patrzeć, jak przeciwnik się miota, jak się spala w rozwiązywaniu czegoś, czego łatwo rozwiązać nie może. Tymczasem opozycja nie dość, że rozwiązała ten problem za komunistów, to jeszcze rozwiązała go w sposób najgłupszy z możliwych, czyli delegitymizując siebie. I ta praktyka odtąd stała się normą. Odtąd wszystkie problemy komunistów rozwiązywać będzie Mazowiecki. To wszystko, do czego już prawa nie mieli, czego obronić nie potrafili, do czego tytułu własności nie mieli, w prezencie dawać im będzie premier Mazowiecki. Dość powiedzieć, że cenzurę utrzymywał jeszcze przez pół roku, a ostatni meldunek operacyjny SB na temat „Solidarności Walczącej” pochodzi z przełomu zimy i wiosny 1990, a władzę Kiszczaka i Siwickiego przedłużył aż do lata 1990 roku. Dopiero wiele miesięcy po upadku berlińskiego muru, po samorozwiązaniu PZPR, do starszego pokolenia liderów opozycyjnych powoli zaczęło docierać, że to nie jest kolejna wielka odwilż, tylko że komunizm upadł. Nie w swej formie politycznej, co szybko zauważyła aktorka Joanna Szczepkowska, ale w swoich ontologicznych fundamentach.