Читать книгу Noah jest bardziej - Simon James Green - Страница 2

Rozdział pierwszy

Оглавление

– Och, och, och, och…

– Dajesz, dajesz… Właśnie tak

– Och, och, och, och… Och, och, och…

– Mocniej! Mocniej!

– Ach, ach, ach, ach

– TAK!

– ACH! ACH! ACH! ACH!

– O TAK! O TAK!

– ACH! OCH! ARGHHHHHHH!

– TAAAK!

– AAA!

– O JA CIĘ!

Noah siedział sparaliżowany w recepcji klubu fitness ActiveFit, patrząc z przerażeniem w stronę tej sodomy i gomory na siłowni. Jedyne dźwięki, które łączył z jakąkolwiek aktywnością fizyczną, to te układające się w zdania: „Nie, nie zrobię tego”, „Nie będę tego kopać” i „Nie mogę, zrobiłem sobie coś w ramię”. Ale te dźwięki to co innego. Tak, wyrażały ból. Tyle że połączony z przyjemnością. Prawie jakby… jakby osoba, która krzyczała, chciała przeżywać te straszliwe męki. Jakby się jej to podobało.

Noah pokręcił się na siedzeniu, przysiadł na dłoniach i odwrócił wzrok od dwóch przechodzących obok recepcji kobiet w legginsach, sportowych topach i adidasach. Miały zarumienione policzki, śmiały się głośno i sprawiały wrażenie wysportowanych, zdrowych i szczęśliwych.

Noah i całe jego życie byli przeciwieństwem wszystkiego i wszystkich tutaj.

Powinien iść do domu. Nie może iść do domu.

Musi to przetrwać.

Bo inaczej nie odzobaczy tego, co widział.

Noah żałował, że odwiedzając stronę internetową o gejach, kliknął na tamtejszą listę „25 topowych prezentów świątecznych dla twojego faceta”. Następnie wpadł w tunel czasoprzestrzenny wybitnych sześciopaków, perfekcyjnych klat i naprawdę niepokojących informacji o „męskiej kosmetyce”, która zdawała się usilnie sugerować usunięcie wszystkich włosów łonowych.

Czy tak zachowują się geje? Czy to jest rzeczywistość, którą musi przyjąć? A co ważniejsze: Czy Harry właśnie takiego go chce?

Noah aż za dobrze wiedział, że Harry pod każdym względem był idealny. Jego wzrost i waga miały wzorcowe proporcje, które na pewno można było zaznaczyć w polach „normalne” na wykresach dojrzewania. Wiedział, że Harry nie trenuje ukradkiem, ale jednak jego mięśnie pięknie się zarysowywały. Podczas pełnych napięcia dziesięciu minut, gdy Noah pomagał Harry’emu uwolnić się z przyciasnej koszulki, na własne oczy zobaczył coś w rodzaju zaczątku sześciopaka, tuż nad gumką bokserek. Odruchowo sięgnął w tę stronę, żeby sprawdzić, czy kształty są prawdziwe, ale opamiętał się i odskoczył, jakby dotknął rozgrzanego pieca.

I bardzo dobrze! Gdyby dotknął tam Harry’ego, uruchomiłoby to lawinę wydarzeń, która mogłaby skutkować tym, że Noah też musiałby zdjąć ubranie i POZOSTAĆ NAGIM.

W ciągu dwóch miesięcy, od kiedy Harry stał się „bejbem” Noaha (jak określiłaby to kultura popularna), Noahowi udało się uniknąć tej złowieszczej opcji. Jasne, mieli już za sobą urozmaicone pocałunki, które okazały się bardzo miłe, i nieco pocierania oraz głaskania przez ubranie, przez co pewnego razu Harry wydał z siebie dźwięk całkiem zbieżny z tym, co słyszał właśnie na siłowni, i raz sprawił, że Noah powiedział: „Ha, ha, ha… Och… Wow, to łaskocze, nieee! Stop! Nie, serio, STOP. Tyle wystarczy. Dziękuję bardzo. Och. Ojoj”. No więc było to, ale nic poza tym.

Noah radośnie unikał dalszych obmacywań z powodu… czasu świąt. To pora na rodzinę, dzieci i świeczki, a nie ten-teges, bo co by na to powiedział mały Jezusek.

I próbne egzaminy! Rygor powtórek Noaha zawstydziłby rosyjskich gimnastyków. Poza tym zaplanował to dawno – dawno! – przed zejściem się z Harrym. Miał też bardzo ważną mowę do przygotowania, a to zabiera, no, wieki. Więc oczywiście nie miał czasu na tenteges – tylko na wypad do kina albo może na spacer po parku, żeby nakarmić kaczki i przysiąść chwilę na ławce.

Ale komu on mydlił oczy? Na samą myśl o tym włosy na karku stawały mu dęba, a żołądek wywracał koziołki. Przyjaciele na zawsze, pewnie. Trzymanie się za ręce, całowanie… To było super! Ale inne rzeczy? To TAKIE DZIWNE. A jeśli coś z tym pójdzie nie tak, to wszystko się skończy. „Zostańmy po prostu przyjaciółmi”, mówi się, a potem nikt się do siebie nie odzywa i przechodzi się do innych znajomych. Noah tak naprawdę nie miał innych przyjaciół. W najlepszym wypadku mógł zadzwonić do swojej byłej, Sophie, która mieszkała w bajecznym Milton Keynes, ale ona nie da mu psioczyć na Haza… A także nigdy nie zgodzi się, by mówił o niej „była”. Może i wykonali eksperyment z pocałunkiem i prawie posikał się na jej oczach, ale te dwie akcje raczej nie budowały związku.

Nieważne! Nie potrafił sobie wyobrazić narzekania na Haza. Noah pragnął Harry’ego. Kochał go. Ale co będzie, jeśli już spróbują coś zrobić i okaże się to tak cholernie słabe, że Harry zrozumie, że nie chce być z Noahem? Noah pewnie poradziłby sobie z utratą chłopaka. Na filmach ludzie w takich sytuacjach obżerali się lodami i zwijali w kłębek pod kołdrą – nie ma sprawy, nawet wyglądało to całkiem zachęcająco. Ale stracić przyjaciela?

Harry, niech go Bóg błogosławi, szanował potrzebę Noaha do nauki zgodnie z planem i się nie wtrącał. Ale teraz, pod koniec stycznia, próbne egzaminy należały do przeszłości, wiosna za pasem i… wszystko podniesie się z zimowego snu. Noah nie może tego odwlekać w nieskończoność.

Dlatego postanowił wziąć sprawy w swoje ręce! Noah Grimes zapisze się do miejscowej siłowni, zacznie ćwiczyć i stanie się chłopakiem, który jest tak pewny siebie, że zrzuci bokserki i powie: „Bierz mnie, tygrysie! GRRR!” (ćwiczył warczenie, wychodziło mu naprawdę dobrze i bardzo seksownie, więc na dobrą sprawę miał to w połowie opanowane).

Był zdeterminowany, żeby rzucić się na główkę w „nowego siebie”. Dlatego Noah zapisał się na darmowy pierwszy trening z trenerem personalnym, tudzież „TP”, jak to się mówi w branży. TP! Dla niego! Zupełnie jak gwiazda Hollywood, ćwiczy z TP jak jakiś…

– Noah! Ziom! Jakim cudem?!

Serce mu zamarło.

Niemożliwe.

Cholera.

Zmrużył oczy na widok umięśnionego adonisa przed sobą, ubranego w koszulkę z napisem „Trener Personalny”.

– Josh – powiedział. – Kto by pomyślał, że cię tu zastanę.

– Pracuję dorywczo na siłce, więc pewnie będziemy się widywać, jeśli tu trenujesz. – Josh chwycił swoją prawą stopę, wyciągając nogę do tyłu i cały czas utrzymując równowagę na lewej nodze jak akrobata z Cirque du Soleil albo ktoś taki.

Noah uznał, że to NIEMOŻLIWE, żeby działo się naprawdę.

– O! Pracujesz jako fizjoterapeuta? – spytał, chociaż wiedział, że nawet jak na standardy Josha to słaba wymówka.

Ale sytuacja była trudna.

– Śmieszne, ziom. – Josh się uśmiechnął. – To siłownia. Myślę, że o tym wiesz.

– Siłownia? – odparł Noah. – Ojej, ale mi głupio. Pomyliłem miejsca. Myślałem, że idę do fizjoterapeuty. Wiesz, wypadł mi dysk od dźwigania podręczników i… – Zamknij się, wstań i wyjdź! – Nieważne, już idę i…

– Zawsze chodzisz do fizjoterapeuty w stroju na WF? – Josh uniósł brwi i skrzyżował napakowane ramiona na rozrośniętej piersi.

– Słuchaj! – syknął Noah. – Przykro mi, nie, nie mam butów Adidasa ani spodenek Nike, ani koszulki Le Coq Sportif, ani bidonu Pumy, ani ręcznika Reeboka, ani…

– Ziom, poćwiczmy po prostu. Sprzęt nie ma znaczenia, a cała reszta… było, minęło, nie?

Noah łypnął na niego. Ta „cała reszta” to zapewne odniesienie Josha do drobiazgu, czyli kilku nieroztropnych tygodni spędzonych na BZYKANIU MAMY NOAHA. Odrażający akt samolubstwa, podłości i zdrady, teraz sprowadzony do jakiegoś tam powiedzenia, choć była to najgorsza rzecz, jaka mogła mu się przydarzyć.

– Josh, nadal usiłuję się podnieść po tych zeszłorocznych wydarzeniach – powiedział Noah. – Zebranie życia do kupy zajęło mi miesiące.

Josh położył ciężką dłoń na jego ramieniu.

– Przykro mi, Noah, okej? Ziom? Naprawdę mi przykro. Nie chciałem ci sprawić przykrości. Jesteś w porządku.

– No – odparł, czując brzemię tej umięśnionej łapy i nawet ciesząc się z bycia uznanym za „w porządku” przez dziewiętnastolatka, który wyglądał świetnie w spodenkach treningowych. – Dziękuję.

– Zwaliłem sprawę, przyznaję – ciągnął Josh, przesuwając rękę po zaczesanych do tyłu włosach. – Ale musisz mi uwierzyć, zmieniłem się. Przez ostatnie miesiące naprawdę dorosłem. Teraz mam Jess i dziecko w drodze. Serio przewartościowałem swoje życie. To, co chcę osiągnąć. Na razie odpuszczam sobie uniwerek i pracuję tutaj. Zarobię trochę i za rok mogę się rozejrzeć za szkołą. Super by było, gdybym zdobył paru klientów więcej – powiedział, patrząc z nadzieją na Noaha.

– Słuchaj, ja naprawdę nie…

– Ziom, przypakujemy cię chwila moment.

– Co? Serio? Myślisz, że… Na pewno?

– Pewka. Trochę kardio, ćwiczeń na ręce, nogi…

– Nie chcę wyglądać jak kulturysta – wyjaśnił Noah. – To byłoby śmieszne. Ale… może jak piłkarz.

– Jasne, jasne, wyrobić sobie ładne ciało. W sam raz na lato. Chłopaki będą się do ciebie pchać drzwiami i oknami!

– Chłopaki… – sarknął Noah. – Do mnie. A ty możesz… Mówisz, że to jest do zrobienia?

– Ziom, to moja praca. Jeśli się uprzesz, to się da. Dla chcącego – Josh stuknął palcami w bok głowy Noaha – nic trudnego. Rozumiesz?

Noah zagryzł wargę.

– Mam opaskę Kangola. Założyć?

– Dajesz.

Noah jest bardziej

Подняться наверх