Читать книгу Hannibal - Thomas Harris - Страница 18
CZĘŚĆ I
Waszyngton
Rozdział 16
ОглавлениеZgromadziwszy wszystkich aktorów – oprócz doktora Lectera – w górach Gennargentu na Sardynii, Mason zajął się sprawą zarejestrowania śmierci doktora dla potomności i własnej przyjemności. Już dawno wszystko zaplanował, teraz wystarczyło tylko dać sygnał.
Tę delikatną sprawę załatwił telefonicznie za pośrednictwem łącznicy firmy bukmacherskiej w Las Vegas. Jego telefony były ziarenkiem piasku na pustyni weekendowych połączeń.
Radiowy głos Masona, pozbawiony głosek wybuchowych i szczelinowych, powędrował z lasów państwowych niedaleko Zatoki Chesapeake na pustynię i z powrotem przez Atlantyk do Rzymu.
W apartamencie na siódmym piętrze budynku na via Archimede za hotelem o tej samej nazwie zadzwonił telefon, wydając chrapliwy podwójny dźwięk charakterystyczny dla włoskich operatorów. W ciemności odezwały się senne głosy.
– Còsa? Còsa c’è?
– Accendi la luce, idiòta.
Zapaliła się nocna lampka. W łóżku leżały trzy osoby. Młody chłopak najbliżej telefonu podniósł słuchawkę i podał ją tęgiemu mężczyźnie w średnim wieku. Po drugiej stronie spała dwudziestokilkuletnia blondynka. Podniosła zaspaną twarz do światła, po czym jej głowa znów opadła na poduszkę.
– Pronto, chi? Chi parla?
– Oreste, przyjacielu. Mówi Mason.
Korpulentny mężczyzna poprawił się na łóżku i dał znak młodszemu, żeby podał mu szklankę wody mineralnej.
– Ach, Mason, przyjacielu, przepraszam, ale spałem. Która u ciebie godzina?
– Wszędzie jest późno, Oreste. Pamiętasz, co ci obiecałem i co musisz dla mnie zrobić?
– Oczywiście.
– Już pora, przyjacielu. Wiesz, czego chcę. Będą potrzebne dwie kamery, dźwięk ma być lepszy niż w twoich pornosach i musisz korzystać z własnej elektryczności, więc w pobliżu planu zdjęciowego ma być generator. Chcę też trochę ładnych zdjęć przyrody, które później zostaną wmontowane do filmu, i śpiew ptaków. Masz jutro sprawdzić lokalizację i ustawić sprzęt. Zatrudniłem ochronę, więc będziesz mógł zostawić wszystko na miejscu i wrócić do Rzymu przed rozpoczęciem zdjęć. Ale bądź przygotowany, że w każdej chwili dostaniesz wezwanie i za dwie godziny kręcisz. Rozumiesz, Oreste? W Citibanku czeka na ciebie przelew, jasne?
– Mason, teraz kręcę…
– Chcesz to zrobić, Oreste? Mówiłeś przecież, że masz już dość kręcenia pornosów i historycznych gniotów dla RAI. Jesteś poważnie zainteresowany zrobieniem filmu kinowego?
– Tak.
– Więc wyruszasz dzisiaj. W Citibanku czeka gotówka. Chcę, żebyś wyjechał.
– Dokąd?
– Na Sardynię. Polecisz do Cagliari. Ktoś tam po ciebie wyjdzie.
Potem Mason połączył się z Porto Torres na wschodnim wybrzeżu Sardynii. Rozmowa była krótka. Nie musiał dużo mówić, bo cała maszyneria została już dawno przygotowana i była sprawna jak jego przenośna gilotyna. Była też praktyczniejsza, choć nie tak szybka.