Читать книгу Sto dni bez słońca - Wit Szostak - Страница 10

O prze­mia­nie ducho­wej

Оглавление

Kiedy pierw­szego dnia po przy­by­ciu obsze­dłem całą wyspę, posmut­nia­łem. Wyglą­dała jak wię­zie­nie, a ja poczu­łem się jak Napo­leon na Świę­tej Hele­nie. Za wzgó­rzem, na któ­rym stał gmach uni­wer­sy­tetu, znaj­do­wało się urwi­sko, o które roz­bi­jały się fale. Byłem odcięty od świata. Ale nie trwa­łem długo w tym przy­gnę­bie­niu. Nie należę do ludzi, któ­rzy łatwo popa­dają w depre­sję, na ogół sta­ram się dostrzec w swo­ich prze­ży­ciach pozy­tywną stronę. Nie zawsze jest to łatwe, ale drogą wytrwa­łego tre­ningu udo­sko­na­li­łem tę posia­daną od dziecka umie­jęt­ność.

Posta­no­wi­łem, że odosob­nie­nie dobrze mi zrobi, usu­nię­cie się z zawrot­nego pędu współ­cze­snego świata pozwoli prze­my­śleć wła­sne życie i zoba­czyć, co w nim jest istot­nego. Poczu­łem się jak pustel­nik, który dobro­wol­nie oddala się od ludz­kich sku­pisk, by w samot­no­ści prze­mie­rzać roz­le­głe prze­strze­nie wła­snej duszy, szu­ka­jąc spo­koju i Boga. Ja nie wie­rzy­łem w Boga, ale plany wędró­wek po licz­nych i nie­zna­nych mi zauł­kach mego boga­tego wnę­trza bar­dzo mnie eks­cy­to­wały. Liczy­łem, że wrócę z Fin­ne­ga­nów mądrzej­szy i doj­rzal­szy; nie pomy­li­łem się i tak też się stało.

Wiele spraw zro­zu­mia­łem i prze­my­śla­łem, prze­war­to­ścio­wa­łem też sporo daw­nych sądów i pozby­łem się wielu fał­szy­wych mnie­mań. Z rado­ścią zrzu­ca­łem resztki daw­nego sie­bie niczym wylinkę, otrzą­sa­jąc się z nagro­ma­dzo­nych warstw ducho­wego brudu. Przede wszyst­kim zaś poświę­ci­łem się pracy, nie mogąc już szu­kać wymó­wek w codzien­nym zago­nie­niu.

Sto dni bez słońca

Подняться наверх