Читать книгу Sto dni bez słońca - Wit Szostak - Страница 14

O Jadrance

Оглавление

Jadranka Vido­vić była jedną z dwóch kobiet wykła­da­ją­cych w St. Bren­dan. Druga to Irlandka o nie­moż­li­wym do wymó­wie­nia gaelic­kim imie­niu Sadhbh. Jadranka pocho­dziła z Chor­wa­cji, choć od lat miesz­kała w Niem­czech. W St. Bren­dan pro­wa­dziła cykl wykła­dów poświę­co­nych moty­wowi wino­ro­śli we współ­cze­snej pro­zie Bał­ka­nów. Jej zaję­cia cie­szyły się wiel­kim zain­te­re­so­wa­niem, czego skry­cie zazdro­ści­łem, gdyż na mój kurs uczęsz­czało zale­d­wie pięć osób. Póź­niej wie­lo­krot­nie dała się poznać jako osoba bystra i inte­li­gentna. Potra­fiła opo­wia­dać o swoim pro­jek­cie z taką pasją, że mogłem jej słu­chać godzi­nami.

O pocho­dze­nie bli­zny, rzecz jasna, nie pyta­łem, gdyż podej­rze­wa­łem, że skrywa się za nią jakaś ponura histo­ria wojenna, o któ­rej dok­tor Vido­vić nie chce opo­wia­dać. W rela­cjach z kobie­tami zawsze zresztą sta­ra­łem się kie­ro­wać tak­tem i deli­kat­no­ścią, na ile oczy­wi­ście było to moż­liwe.

Znam się na ludziach, od razu zauwa­żam rze­czy, które dla wielu innych pozo­stają nie­wi­doczne. Ta prze­ni­kli­wość uchro­niła mnie wie­lo­krot­nie przed poważ­nymi błę­dami i nie­po­ro­zu­mie­niami, które tak czę­sto towa­rzy­szą naszym rela­cjom mię­dzy­ludz­kim. Tak było i tym razem. Uda­łem więc owego dnia, że nie zauwa­żam żad­nej skazy na jej twa­rzy, i spa­ce­rem ruszy­li­śmy w stronę portu. Posta­no­wi­łem przy naj­bliż­szej oka­zji kupić czapkę, którą Jadranka mie­rzyła u pana How­lina, i poda­ro­wać ją jej w pre­zen­cie. Drobny upo­mi­nek, który mógł ucie­szyć tę oszpe­coną i zapewne wielce nie­szczę­śliwą kobietę.

Sto dni bez słońca

Подняться наверх