Читать книгу Hide Out - Andreas Eschbach - Страница 9
Оглавление4 | Nagle Jeremiah zrozumiał, że nie zdoła przekonać Lilian. Trudno powiedzieć, skąd miał tę pewność – może przekonało go jej milczenie i sposób, w jaki przypatrywała się ludziom kręcącym się po parkingu w popołudniowym blasku wczesnego, kalifornijskiego lata, podjeżdżającym do swoich aut wózkami, na których piętrzyły się zakupy. Lilian i Jere-miah tak długo byli ze sobą, że czasem wręcz potrafili czytać własne myśli. Właściwie potrafili to zawsze.
– Jeremiah, przecież to jakieś bzdury – powiedziała wreszcie cicho. – Co miałabym u was robić? Siedzieć w lesie i ukrywać się? Jak długo? Resztę życia? Bądźże rozsądny.
– Lilian… – odparł, ale już wiedział, że nic, co mógłby powiedzieć, nie zdoła jej przekonać. Musiał jednak przynajmniej spróbować. – Tłumaczyłem ci. Będą cię ścigać. Będą…
– Jeśli ktoś mnie będzie ścigał, to wezwę policję.
– Policję też mają pod kontrolą.
– Jasne. Jakże mogłam o tym zapomnieć. – Gwałtownie westchnęła. – Jerry, tak szczerze… Już na samą myśl, że miałabym zaszyć się gdzieś na odludziu i czekać, aż niebo spadnie mi na głowę, aż chce mi się wyć.
– Lilian…
– Jeremiah, przecież ja mam tutaj swoje życie. Prowadzę miejską bibliotekę. Po szyję tkwię w pracy. Nie mogę tak po prostu się spakować i zniknąć bez słowa. Jak ty to sobie wyobrażasz? Wzięłam na siebie odpowiedzialność.
– Nie powiedziałem, żebyś tak bez słowa…
– Ach, świetnie. W przyszłym tygodniu mamy posiedzenie komisji budżetowej. Jeśli mnie nie będzie, to obetną nam etat, to jest pewne jak amen w pacierzu. I co mam im powiedzieć? „Przepraszam, ale nie przyjdę, bo mnie ścigają tacy ludzie z chipami w mózgach”? Równie dobrze mogłabym stwierdzić, że porwały mnie zielone ludki i zabrały na spotkanie z Elvisem. – Zacisnęła dłonie na kierownicy. – A teraz jeszcze wciągnąłeś w to naszą córkę. Nie wystarczy, że przez całe ferie Serenity nie nauczyła się nawet linijki, to straciła jeszcze prawie dwa tygodnie nauki. Za osiem tygodni ma egzaminy końcowe, a mnie się już kończą pomysły, jak usprawiedliwiać ją w szkole!
– Ona nie wróci – krótko stwierdził Jeremiah. – Nie, jeżeli tylko będę mógł w tym przeszkodzić.
– Nie bądź taki pewien, Jeremiahu Jonesie. – Spojrzała, dosłownie ciskając iskry z oczu. – To ja dostałam prawo opieki nad naszymi dziećmi, dopóki nie będą pełnoletnie, dobrze o tym wiesz. A Serenity ma dopiero siedemnaście lat. Zaraz jak tam wrócisz, masz ją wsadzić do autobusu jadącego do domu, zrozumiałeś? Chcę, żeby Serenity była tu z powrotem najpóźniej w weekend, inaczej podniosę wielki alarm, a to ci się na pewno nie spodoba.
– Lilian, bądź rozsądna. Nie możesz chować głowy w piasek i zachowywać się tak, jak gdyby nic się nie działo.
Przestała już się hamować.
– Chować głowy w piasek? Raczej bym o tobie coś takiego powiedziała. Już od lat trzymasz głowę w piasku, tylko sam tego nie zauważasz. Najpierw zagrzebałeś się w tym swoim warzywniaku i uwierzyłeś, że ratujesz świat. Ty zawsze ratujesz świat! Świat, który jest przecież za głupi, żeby sam miał wiedzieć, jak się powinien kręcić. – Zacisnęła pięść, uderzyła nią w kierownicę. – Jerry, już mam tego dość. Tak bardzo dość. Ciągle gubisz przyszłość, ciągle… – jej oddech stał się urywany, niewiele brakowało, aby zalała się łzami.
Jeremiah Jones uniósł dłoń, chcąc nią potrząsnąć, zaraz jednak opuścił. To nie była odpowiednia chwila.
– Możemy kłócić się dalej i wszystko przedyskutować – powiedział spokojnie – ale powinniśmy to robić u nas w obozie. Proszę, wysłuchaj mnie, tylko ten jeden raz. Grozi ci niebezpieczeństwo, jestem tego pewien.
Lilian zamknęła oczy, głęboko wciągnęła powietrze, potem znowu je otworzyła.
– Na pewno – powiedziała cicho, wyraźnie akcentując każde słowo. – Nie pojadę tam, gdzie spotkam twoją przyjaciółkę. Na pewno nie. – Sięgnęła po kluczyki, uruchomiła silnik. – Koniec dyskusji. A teraz daj mi spokój. Idź i wyślij Serenity do domu. To wszystko, czego od ciebie chcę.
Jeremiah zamierzał jeszcze coś powiedzieć, ale jej spojrzenie odebrało mu całą odwagę, dosłownie całą. Pożegnał się i wysiadł. Potem już tylko stał, patrząc, jak Lilian odjeżdża.