Читать книгу Antykomunizm, czyli upadek Polski - Andrzej Romanowski - Страница 46

Polowanie

Оглавление

Nie miejmy jednak złudzeń: sensem istnienia IPN-u nie jest poszukiwanie prawdy. Sensem tym jest POLOWANIE. I jest to polowanie z nagonką, przy akompaniamencie usłużnych mediów (które z pracy IPN-u same korzystają – tak przecież było w sprawie Małgorzaty Niezabitowskiej). Instytut udostępnia swe zbiory tysiącom pokrzywdzonych, którzy potem z tą – niepewną – wiedzą o bliźnich mogą zrobić, co im się podoba. Jeżeli pokrzywdzony jest osobą prywatną, może założyć komitet parafialny „Ujawnić prawdę”. Jeżeli jest dziennikarzem – może zrobić w gazecie lub telewizji dobrego newsa. Gorzej jednak ma obywatel, na którego padło pomówienie: swego dobrego imienia może dochodzić tylko w sądzie. I to przez długie lata, bez gwarancji sukcesu (bo „skoro tak stoi w dokumentach, to jak to kwestionować?”). Natomiast IPN, od którego taki ludzki dramat się zaczął, albo „rżnie głupa” („my tylko udostępniliśmy to, co jest w naszych zbiorach, żadnej odpowiedzialności nie ponosimy”), albo ściga raz złowione ofiary do upadłego (wystarczy przypomnieć zawziętość, jaką powziął do Niezabitowskiej).

Operując pojęciem „zbrodni komunistycznej”, wprowadzając nierówność obywateli wobec prawa, stawał się IPN zbrojnym ramieniem jednej, rządzącej partii. Gdy rozpalał się konflikt między Wałęsą a braćmi Kaczyńskimi, służył IPN książką Cenckiewicza i Gontarczyka. Gdy ważyły się losy ustawy lustracyjnej, znajdował kwity na dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Gdy prezydent Lech Kaczyński (prawidłowo, lecz omyłkowo – oto dialektyka IV RP) przyznał Krzyż Syberyjski Jaruzelskiemu, IPN oskarżył generała o „zbrodnię komunistyczną”. Gdy rektor Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Andrzej Ceynowa, wynalazł fortel dla obejścia ustawy lustracyjnej, IPN odkrył, że coś on kiedyś podpisał…

Na pytanie, „jak długo powinien istnieć IPN”, odpowiada Kurtyka w „Tygodniku Powszechnym”: „Do czasu, gdy kwestia interpretacji i oceny znaczenia dyktatury komunistycznej dla losu narodu polskiego przestanie być aktualna. […] nie powinno to trwać dłużej niż jedno pokolenie, czyli 20–30 lat.” I dalej: „IPN dostał do ręki instrumenty, które pozwalają dostarczać argumentów do dyskusji publicznej i monitorować bieżące życie publiczne przez pion lustracyjny. O tym, kiedy misja IPN wygaśnie, nie zadecyduje jeden czynnik, lecz ich kombinacja. Wtedy archiwum IPN stanie się częścią archiwów państwowych”.

Otóż to. Gdyby IPN-owi przyświecały cele naukowe – co by szkodziło już teraz wcielić jego zbiory do archiwów państwowych? Ale nie. Przez 20–30 lat (kto zresztą zaręczy, że nie dłużej?) ma trwać w moim kraju POLOWANIE. A społeczeństwo ma stać się obiektem IPN-owskiej pierekowki świadomości.

Antykomunizm, czyli upadek Polski

Подняться наверх