Читать книгу Majorka mi amor! - Anna Klara Majewska - Страница 13

Оглавление

ZAMKI NA PIASKU

Świat nie usłyszał naszego protestu, a ja nie usłyszałam słowa od Vincenza, nawet zwykłego przepraszam, a przecież taksówka z Son Francois w środku nocy kosztowała mnie tyle co przyzwoite szpilki. Inwestycja w światowy pokój, biorąc jeszcze pod uwagę zakupy w India Shopie i utratę brytfanki, okazała się większa, niż planowałam.

Herbert też nie miał dla mnie dobrych wiadomości.

– Kolejny klient się wycofał, wszystko przez ten kryzys – stękał. – Zupełnie poważnie ci radzę, żebyś pomyślała o innej pracy. W naszej branży nie wygląda to teraz różowo.

Jak to? Wszystko się wali? Wpadłam w panikę i w pierwszym odruchu chciałam uspokoić nerwy w nowo odkrytym butiku Cinderella, gdzie widziałam bajkowe pantofelki.

Ale zrobiłam inne głupstwo.

Zaprosiłam Maksa. Uległam. Nie jestem konsekwentna i dałam się nabrać na nocne telefony. Na obietnicę wszystkiego i niczego, lepkie komplementy, głębokie westchnienia i czułe słówka szeptane elektryzującym tembrem po północy. Na cięty dowcip i bystry umysł. Na jego styl i klasę, za którymi tęskniłam, bo brakowało ich wszystkim facetom na wyspie. Na kilkaset lat kindersztuby i pałacowego sznytu, które wypełniały każdą komórkę jego ciała, uczulając mnie na wszystko co nieszlachetne i proletariackie. Tęskniłam za tym, tak jak rosyjski burżuj za kawiorem po rewolucji październikowej. Szczególnie na tle doświadczeń z tandetnym Vincenzem i najaranym hipisem Max bardzo zyskał w mojej pamięci. Ostatnio nawet nie mogłam zasnąć bez jego codziennego telefonu.

Zrobiłam duże zakupy na targu w Santa Catalina i upiekłam migdałowe ciasto, które tak bardzo lubił. Przygotowałam gościnny pokoik, postawiłam świeże kwiaty, karafkę z wodą na nocnej szafce, wszystko jak z żurnala. Niech zobaczy, jak pięknie mieszkam, i niech żałuje, że nie przyjechał tu ze mną. Niech podziwia najcudowniejsze miejsce pod słońcem, które mogło być jego. Frajer!

Ciąg dalszy w wersji pełnej

Majorka mi amor!

Подняться наверх