Читать книгу Dramaty - Anton Czechow - Страница 27
Scena dwudziesta
ОглавлениеAnna i Płatonow.
PŁATONOW Co za cholerny egoizm! Przepędzasz go, a ten siedzi, jak gdyby nigdy nic… Zaprawdę to chamski wielkopański egoizm! Nad czym jaśnie pani rozmyśla?
ANNA Uspokoiłeś się?
PŁATONOW Uspokoiłem… Ale nie będziemy się złościć… (całuje ją w rękę) Oni wszyscy, droga nasza generałowo, warci są tego, żeby każdy miał prawo wygonić ich z twojego domu…
ANNA Nieznośny gaduło, z jaką przyjemnością sama bym wygoniła tych ludzi!.. Tylko całe nasze nieszczęście, że honor, który tyle dzisiaj analizowałeś w związku z moją osobą, jest znośny w teorii, ale nie w praktyce. Ani ja, ani twoja elokwencja nie ma prawa ich wygonić. Przecież wszyscy oni to nasi dobroczyńcy, wierzyciele… Wystarczy, że krzywo na nich spojrzę i jutro nie ma nas w tym majątku… Albo majątek, albo honor, jak widzisz… Wybieram majątek… Możesz to rozumieć, kochany, jak chcesz, ale gdybyś wolał, żebym nie opuszczała tych pięknych stron, to nie przypominaj mi o honorze i nie ruszaj mojego stadka… Wołają mnie… Dziś po obiedzie jedziemy na spacer… Ani się waż odchodzić! (uderza go po ramieniu) Zabawimy się! Chodźmy jeść! (wychodzi)
PŁATONOW (po chwili) A ja go i tak wygonię… Wszystkich wygonię!.. Głupio, niekulturalnie, ale… wygonię… Obiecałem sobie nie ruszać tego świństwa, ale co poradzisz? Charakter to żywioł, a brak charakteru tym bardziej…
Wchodzi Wiengierowicz-syn.