Читать книгу Wojownik słońca - Beata Pawlikowska - Страница 12
6.
Оглавление– Gdybym tylko miała kompas – pomyślałam. – Mogłabym ruszyć na wschód albo na zachód.
Westchnęłam. Obróciłam się w prawo, to w lewo, podreptałam w miejscu.
Dokąd teraz?… Spojrzałam w niebo i zobaczyłam ptaki. Leciały zdecydowanie w jednym kierunku. Wiedziały dokąd. Wydawały się nawet śpieszyć. A gdyby tak?…
Czy one mnie widzą? Czy ptaki nie są najlepszym przewodnikiem, skoro są w stanie spojrzeć na ziemię z dużej wysokości? Wiedzą gdzie są góry, a gdzie ocean i plaże, gdzie las, a gdzie dzika pustynia.
Pomachałam do nich ręką. Jeśli mnie widzą, to może zechciałyby udzielić mi kilku wskazówek. Stałam, patrzyłam do góry tak długo aż szyja zaczęła mnie boleć. Opuściłam więc głowę i pisnęłam:
– O, Pan Tygrys!
Pisnęłam to cichutko w myślach. Naprzeciwko mnie stał wielki Tygrys. Większy ode mnie. Sama jego głowa z frędzlami sierści po bokach wyglądała jak ozdobny pokrowiec na samochód. Przesadzam. Raczej jak gigantyczna poduszka. Ale nie, serio. Tygrys był tak wielki, że patrzył mi prosto w oczy. Z wielkim zainteresowaniem. Poruszył nosem, skóra mu zadrgała po bokach i już widziałam, że wysuwa pazury i rusza naprzód, gdy nagle zatrzymał się w pół ruchu.
– Ty pachniesz jak drzewo! – warknął, odwrócił się i znikł w zaroślach.
– Ja pachnę jak drzewo!!! – szepnęłam w myślach. – O, dzięki ci, Szalona Brzozo!!! Gdyby nie twoje fontanny łez, to mógł być koniec mojej wyprawy!!
Gdzie ona się właściwie podziała? Że Czas zniknął to mnie nie dziwiło. On zawsze chadza własnymi ścieżkami. Potrafi wślizgnąć się pomiędzy szczeliny rzeczywistości i leżeć tam aż spuchną. A innym razem jest jak ekspresowy pociąg, który mknie przez stację bez zatrzymywania się i tak szybko, że kiedy zniknie, pytasz sam siebie czy rzeczywiście coś widziałeś, czy może wcale go tam nie było.
Ale że istnieją znikające brzozy, o tym nie widziałam. No i po raz pierwszy spotkałam brzozę o tylu wielkich oczach. Gdybym tylko miała kompas!… Na wschód?… Czy na zachód?…