Читать книгу Wojownik słońca - Beata Pawlikowska - Страница 13
7.
Оглавление– Skąd ja mam to wiedzieć?… – powiedziałam bezradnie do samej siebie.
I westchnęłam. Odpowiedziało mi westchnienie.
Na krzaku siedział Niebieski Ptak. Podrapał się łapką za uchem, potrząsnął głową i westchnął.
– No to jest nas dwoje! – pomyślałam. – On też wygląda tak, jakby zabłądził.
Wzięłam głęboki oddech i już miałam skręcić w stronę, gdzie jak mi się wydawało, znajdował się wschód, gdy poczułam szarpnięcie.
– Dokąd to? – zapytał Niebieski Ptak trzymając mnie pazurem za ubranie.
– Dzień dobry! – powiedziałam pośpiesznie. Pewnie powinnam była powiedzieć to wcześniej zamiast mijać go bez słowa.
– Dokąd? – powtórzył.
– Na wschód! – oświadczyłam pewnym głosem. – Czy pan jest stąd? Czy może mi pan udzielić kilku wskazówek dotyczących stron świata?
– Po co jeśli idziesz na wschód? – zapytał kpiącym głosem.
– Prawdę mówiąc to wszystko jest dość skomplikowane – przyznałam. – Zawsze uczono mnie, że wschód leży po mojej prawej stronie, więc postanowiłam skręcić w prawo, ale…
– Wschód jest zawsze po prawej stronie? – przerwał mi Niebieski Ptak i uniósł brwi tak wysoko, że prawie spadły mu z czoła. – To bardzo ciekawe założenie!
– Zobacz – rozłożyłam ręce. – W ten sposób można właśnie łatwo rozpoznać kierunki świata. Wschód jest zawsze gdzie? Tam gdzie twoja prawa ręka, prawda? Więc jeśli skręcę w prawo, to…
– Nie skręcisz w prawo – oświadczył Ptak.
– Aha.
– Dlaczego chcesz iść na wschód?
– Właśnie! To jest dobre pytanie! Właśnie usiłowałam sama sobie na nie odpowiedzieć! Czy pan zna tu mniej więcej okolicę? Widziałam grupę przelatujących ptaków, machałam do nich, ale nie chciały się zatrzymać.
– Nie mogły się zatrzymać – poprawił mnie Niebieski Ptak. – Dostały polecenie, żeby lecieć dalej.
– Polecenie? Od kogo?
– Ode mnie.
– Aha. A więc… Pan kieruje…
– Kierunkami – uzupełnił.
– Pan kieruje kierunkami. Dla wszystkich?
– Tak.
– Dla wszystkich, którzy latają?
– Dla wszystkich – powiedział z naciskiem.
– Dla tygrysów?
Ptak z zainteresowaniem oglądał swoje pazurki. Mruknął od niechcenia.
– Dla Czasu?
– Po to nie odleciałem razem z wszystkimi, bo ktoś musi kierować ruchem.
– Dla wszystkich? – upewniłam się. – Dla mnie też?
Ptak wygiął dziób z pobłażliwym wyrazem twarzy, a jego zmrużone oczy zdawały się mówić:
– To chyba oczywiste!
– W takim razie czy mógłby mi pan uprzejmie powiedzieć gdzie znajduje się wschód?
I zanim zdążył otworzyć dziób, pośpiesznie dodałam:
– Generalnie oczywiście ja wiem, że wschód jest po prawej stronie, chciałabym się jednak upewnić, że tutaj – rozłożyłam ręce, no bo przecież ja niezupełnie wiedziałam gdzie jestem ani tym bardziej po co – że tutaj kierunki kierują się takimi samymi zasadami.
– Nie kierują się – odparł krótko Ptak.
– Tak myślałam – westchnęłam. – Czy w takim razie mógłby mnie pan łaskawie skierować na wschód?
– Nie – oświadczył i odleciał.