Читать книгу Złota klatka - Camilla Lackberg - Страница 9

CZĘŚĆ 1
Sztokholm, sierpień 2001

Оглавление

Leżałam w łóżku i pisałam pamiętnik, przelewając na papier wszystkie moje emocje. Czułam ulgę, że już nie ma Matyldy. Nikt nie znał mnie z dawnych czasów. Nikt nie wiedział, co się stało. Jeśli ktoś pytał, odpowiadałam, że moi rodzice nie żyją. Wypadek samochodowy. A rodzeństwa nie mam. Przecież to prawda. Już nie mam.

Jednak Sebastian czasem przychodził do mnie w snach. Zawsze poza zasięgiem. Jeszcze trochę, a dotknęłabym go, gdybym wyciągnęła ręce. A kiedy zamknęłam oczy, czułam jego zapach.

Zawsze się wtedy budziłam zlana potem. Ciągle miałam go pod powiekami. Jego ciemne włosy i niebieskie oczy. Był taki podobny do taty, chociaż z charakteru bardzo się różnili. Po takich snach długo nie mogłam zasnąć.

Moja nowa tożsamość jako Faye dodała mi siły wewnętrznej. Na razie nie mówiłam nic Viktorowi, bo może by nie zrozumiał. Przed innymi pozowałam na nową, pewną siebie osobę, niemającą nic wspólnego z Matyldą. A najważniejsze, że już do mnie nie dochodziły listy z więzienia. Nigdy żadnego nie otworzyłam, ale pamiętałam własne przerażenie, kiedy na kopercie rozpoznałam charakter pisma taty. Teraz nie wiedział, gdzie jestem, nie mógł się ze mną skontaktować. Był częścią świata Matyldy.

Wyciągnęłam rękę po torebkę, włożyłam pamiętnik do wewnętrznej kieszonki i zaciągnęłam suwak.

Gdyby nie powracające sny, mogłabym sama uwierzyć, że pogrzebałam przeszłość. Sebastian przychodził do mnie w nocy. Najpierw za życia, z tymi jego przenikliwymi oczami. A potem wisząc na pasku.

Złota klatka

Подняться наверх