Читать книгу Ja, Tamara Powieść o Tamarze Łempickiej - Grzegorz Musiał - Страница 8
Оглавление19 marca 2010 r., Cuernavaca
Na imię mam Pablo, jestem rzeźbiarzem i całe swoje życie — pomijając parę lat studiów w Monachium i Paryżu — spędziłem tu, pod tym wulkanem. Kochałem Tamarę, wszyscy kochali tę Polkę — albo jej nienawidzili. Nie dało się inaczej. Ale moja miłość do niej była szczególna. Można powiedzieć, że my jedyni byliśmy czyści. Prawie święci. Z dużą niechęcią — nawet z przyganą w głosie — na tę naszą świętość przystawała. Ale kwaśno dodała:
— Gdybyś ty był starszy o dwadzieścia lat, albo ja o dwadzieścia lat młodsza, to inaczej byśmy pogadali!
Świdrowała moją twarz i półnagi tors, gdy ze spawarką w dłoni, w białym snopie iskier pochylałem się nad nitami łączącymi wygięte miedziane blachy mojej nowej rzeźby. Byłem wtedy młody, ona stara, wyschnięty drapieżny ptak pustyni. Jej oczy płonęły w aksamitnym cieniu jednego z tych renesansowych beretów, które sama szyła. Urwała, aby wydmuchać niedopałek z cygarniczki i jak zwykle rzucić na podłogę pracowni. Przydepnęła go czubkiem pantofla, cygarniczkę wystukała o krawędź stołu. W jej głosie brzmi gorycz. Czuje się odrzucona, stara. Po co było to życie? Ale spójrz, Tamaro, ja już też jestem stary. Już cię nie skusi moja młodość. Czy wreszcie uwolnimy się — od siebie?
— Może… Jeśli to wszystko opowiesz… — słyszę odpowiedź. Choć jej już przecież nie ma.