Читать книгу Przez Stany POPświadomości - Jakub Ćwiek - Страница 11
AKT IV: GRUDZIEŃ 2010
ОглавлениеSiedzę w barze niewielkiego hoteliku w Jastrzębiej Górze. Na zewnątrz zimno i śnieg. W środku zdrowa atmosfera zakrapianej nasiadówy fantastów – konwent Nordcon. Po drugiej stronie stolika mam tylko jednego człowieka, choć jeszcze pięć minut wcześniej słuchało mnie z piętnaście osób. Ten człowiek to znakomity tłumacz – między innymi książek Terry’ego Pratchetta – i mój wieloletni przyjaciel, Piotr W. Cholewa. Siedzi, patrzy na mnie, ale widzę, że jednym uchem nasłuchuje, co dzieje się dwa stoliki dalej. To tam przeszło całe moje audytorium. Porzucili mnie.
– No i co z tym Bruce’em, Kuba? – pyta mnie Piotr.
– Nieważne, Piotrze – mówię, robiąc dobrą minę do złej gry. – Idź, ja dokończę później.
– Na pewno? – sprawdza jeszcze. – Bo wiesz, to fajna historia i…
– Na pewno, Piotrze. I dzięki.
Zrywa się z miejsca z szybkością, która nieco rani moje serce, i idzie dwa stoliki dalej, posłuchać tamtej historii. Wzdycham.
Nie wiem, czy akurat on słyszał już moją opowieść, ale reszta na pewno jej nie zna. Wiem też, że lubią słuchać, jak mówię, patrzeć, jak się ekscytuję, trochę się potem nabijać. Historia o Brusie też jest szczególna. Opowiedziana ze szczegółami to w zasadzie naszpikowana dygresjami baśń o spełnionych marzeniach, o długiej wędrówce do celu. To epopeja! Cóż więc może się z nią równać?!
Zaciekawiony wstaję i idę do stolika obok, by poznać wroga. Przystaję, patrzę i słucham. A tam za stołem siedzi sobie już wstawiony, wielki, gruby, zarośnięty koleś o ogorzałej twarzy, który opowiada, jak to z bratankiem… kleili model statku.
Tak, znałem ci ja tego gościa już wcześniej, rozmawialiśmy nieraz i nawet pół roku wcześniej powiedział mi, że oczywiście nienawidzi mnie za tego Willisa. Ale tak po bożemu nienawidzi i życzy piekła. Co z ust tego akurat faceta, który w fandomie był i wciąż jest legendą gawędziarstwa, gościem, który swoim blogiem zachęcił mnie do oglądania większości moich obecnie ulubionych seriali, brzmiało prawie jak komplement. Tego dnia na Nordconie ów facet pokazał mi, jak długa droga jeszcze przede mną, i dał lekcję snucia gawęd na całe życie. Nie, nie powiem jaką. Zamiast tego przedstawię owego grubego – podówczas – jegomościa. To Radek „Radkowiecki” Teklak.
***
Teraz, skoro mamy już w tej układance kreskę_, mnie, mojego tatę, agencję Lubię to, Bartka, Radka – a bonusowo też Bruce’a Willisa, Jacka Ketchuma i wojnę secesyjną – możemy wrócić na podwarszawską drogę do prowadzonego przez kreskę_ samochodu. Moje stopy zdążyły już odtajać i nie bolą. Dzięki, że pytacie.
– Widziałaś już Sonic Highways? – pytam kreskę_.
– Mam na liście – odpowiada.
Migacz, przyspieszenie, lewy pas, trzy samochody i zjeżdżamy tuż przed zakrętem. Oddycham z ulgą.
– Wiesz, co myślę o takich listach, prawda? Kiedy ostatni raz widziałaś coś ze swojej listy?
Zerka na mnie, uśmiecha się wrednie.
– Trzy dni temu.
– A co to było?
– Coś z listy.
– Mówisz tak, bo wiesz, że nie mam jak sprawdzić.
– Tak jest – kiwa głową. – Więc o co ci chodziło z tym Sonic Highways?
– Tak mi właśnie przyszło do głowy, że to, co chcemy zrobić, jest trochę podobne do tej idei. Foo Fighters ruszyli przez Stany, by szukać korzeni amerykańskiej muzyki i dać się zainspirować.
– Wiem, o czym…
– Cicho, buduję porównanie! No więc oni słuchali, poznawali miasta, ludzi i na koniec tworzyli coś swojego. Efektem końcowym jest płyta, ale równorzędnym znaczeniowo jest serial dokumentalny, który zrobili dla HBO. To tak jak film i making-offy, które same zyskują wartość artystyczną. Cholera, przecież to genialne jest!
kreska_ znowu się odwraca i tym razem przygląda mi się tak długo, aż nabieram przekonania, że zaraz się rozbijemy. Przechyla głowę jak sroka, a ja już niemal czuję wstrząs, już zdaje mi się, że uderzam głową o deskę, tracę przytomność, płonę we wraku na poboczu.
– Patrz na drogę, co? – proszę cienkim głosem.
Alleluja! kreska_ odwraca głowę, by znowu skupić wzrok na jezdni.
– Masz jakiś pomysł, gdzie chciałbyś jechać?
Wzruszam ramionami.
– Na początek chyba po prostu Wschodnim Wybrzeżem. Zacząłbym od północy, od Bangor…
– Sprawdzimy, czy jest koperta? – pyta kreska_, a ja oczywiście wybucham śmiechem.
Żeby wyjaśnić ten nasz żart, potrzebuję… tak, kolejnej dygresji. Nazwijmy ją: