Читать книгу Przez Stany POPświadomości - Jakub Ćwiek - Страница 8

BRUCE WILLIS
I DZIWNE PRZYPADKI ANNO DOMINI 2010 AKT I: WCZESNE LATA DZIEWIĘĆDZIESIĄTE

Оглавление

Jesteśmy z moim tatą w Jeleniej Górze u mojego stryja Edwarda i jego rodziny: żony Joli i synów Przemka i Michała. Ten pierwszy, o trzy lata starszy, trochę niedostępny dla mnie, wówczas ośmio- czy dziewięciolatka, a ten drugi spoko, bo prawie rówieśnik. Obecnie niewiele stamtąd pamiętam, ale nie przypomina mi się żadna trudna sytuacja, żadna nerwówka – a te zwykle siedzą mi w głowie latami – więc zakładam, że świetnie się tam bawię. Jakieś spacery, parki, sklepy. Jelenia w porównaniu do moich rodzinnych Głuchołaz to duże miasto, zatem atrakcji jest sporo. Poza tym stryj ma magnetowid, a prawie pod domem wypożyczalnię, więc są i VHS-y. I właśnie jeden z nich, przyniesiony któregoś dnia, na zawsze odmienia moje życie. Tytuł nic mi nie mówi, podobnie jak wybuchający wieżowiec czy przyklejone do niego pół gęby jakiegoś brudnego faceta, ale co tam, będziemy oglądać.

Chociaż jednak nie, bo jak zauważa mój tata, w kółeczku na dole widnieje sobie wielka, czerwona osiemnastka – znak, że to film tylko dla dorosłych. Bierze mnie na męską rozmowę i tłumaczy, że no wiesz, Kubuś, nie bardzo możesz to oglądać, skoro wciąż bliżej ci jeszcze do pieluch niż do osiemnastki. Jasne, jesteśmy kumplami, ale są zasady, ten znaczek to tam pewnie nie bez powodu i lepiej będzie, jak sobie w tym czasie pooglądasz Gwiezdne wojny na RTL-u.

Jestem rozczarowany, nie przeczę, ale po chwili bicia się z myślami i po solennej obietnicy taty, że jutro idziemy na lody, stwierdzam wreszcie, że co mi tam! Pobawimy się z Michałem, może rzeczywiście coś z satelity obejrzymy, źle nie będzie!

Tyle że stryj, inaczej niż mój tata, osiemnastką na pudełku nie przejął się wcale. Jak się okazuje, Michał będzie oglądał z dorosłymi film z półczłowiekiem, półwieżowcem. Czyli zdrada, pomyślałem gorzko, zwieszając głowę i ruszając w stronę pokoju dziecięcego. Zostałem sam, z narastającym w sercu uczuciem porażki, o której powiedzieć mogłem tylko niemieckiemu Skywalkerowi.

No więc siedzę. Dostałem przekąski, jak wszyscy, włączam mały telewizor w pokoju chłopaków, zgrzytam wściekle już stałymi zębami w takt reklamowego dżingla, a z drugiego pokoju dochodzą mnie dźwięki reklam z wypożyczonego VHS-a. Jedna reklama, druga… Łzy cisną mi się do oczu i dość mam tego wszystkiego. Świata, wyjazdu, obiecanych lodów. Dość mam Gwiezdnych wojen! Dość zespołu Scorpions, który na MTV śpiewał o wietrze zmian. Tak, to jeszcze były czasy, gdy ta stacja naprawdę puszczała muzykę.

I nagle do pokoju wchodzi mój tata. Minę ma srogą, poważną, a może to tylko światło tak wyostrzyło mu cienie? Patrzę na tę jego zarośniętą twarz, na oczy zmrużone jak u Clinta Eastwooda, i trochę go w tym momencie po dziecięcemu nienawidzę.

A on nagle puszcza do mnie oko i wykonuje ruch głową. Chodź, mówi ten gest. I znowu go kocham. Jest najlepszym ojcem na świecie!

Podrywam się z miejsca, dopadam progu, a on łapie mnie za rękę i mówi:

– Ale umowa, synek. Jak powiem, że masz zasłonić oczy, to zasłaniasz.

– Jasne, tato! – obiecuję.

W tym momencie obiecałbym wszystko. Tak bardzo zależało mi na filmie, o którym nie wiedziałem kompletnie nic, którego okładka nie zrobiła na mnie wrażenia, a który zapragnąłem zobaczyć tak mocno, tylko dlatego, że… nie mogłem.

Przez następne półtorej godziny siedzę na podłodze metr od ekranu i nie mogę oderwać od niego oczu. Z zaciśniętymi pięściami śledzę losy policjanta na świątecznym urlopie, który przyjechał pogodzić się z żoną, a musi ratować cały budynek przed bandą niemieckich terrorystów. W dodatku musi to robić na bosaka! Zniknąłem dla świata, chłonę każdy moment, każdą sekundę i pewnie nawet nie słyszę, gdy tata mówi, że mam nie patrzeć. A może wcale tego nie powiedział? W każdym razie następny raz, gdy osiągnę takie skupienie na seansie, będzie miał miejsce dopiero rok czy dwa lata później, gdy u opiekujących się mną sąsiadów przypadkiem włączy się drugi film na kasecie – komedia erotyczna Lody na patyku.

Film się kończy, a że pora późna, Michał i ja idziemy spać. Posłusznie się myję, przebieram w piżamę i kładę, ale zasnąć nie mogę prawie do rana.

Tak po raz pierwszy obejrzałem Szklaną pułapkę. Film, który od tamtej pory widziałem sto sześćdziesiąt dwa razy. Tak też poznałem Bruce’a Willisa.

Przez Stany POPświadomości

Подняться наверх