Читать книгу Jak przetrwać w szkole i nie zwariować - Jan Wróbel - Страница 13

WYCIECZKI

Оглавление

Gromada nastolatków wywieziona z dala od rodziców, spędzająca noc właściwie bez opieki, szmuglująca w tornistrach alkohol, narkotyki i karton papierosów ? To nie początek horroru Stephena Kinga. To początek horroru naszego powszedniego. Wycieczka szkolna. Piąty jeździec Apokalipsy.

Jak głosił wart wspomnień podręcznik dydaktyki z lat moich studiów, wycieczki dzielimy na:

a) krótsze

b) dłuższe.

Zacznijmy od punktu „b”. Otóż nie ma żadnego rozsądnego dydaktycznego powodu, aby organizować kilkudniowe wyjazdy uczniów. Wszyscy organizatorzy wspaniałych objazdów i niezapomnianych warsztatów – wybaczcie, kocham was, ale… „Normalny” scenariusz szkodliwego wydarzenia określanego mianem „wycieczki dłuższej” zawiera obowiązkowe punkty nieoficjalnego programu. Standard „normalnej” wycieczki tworzą: popijawa, oszukiwanie nauczycieli, prześladowanie psychiczne niepijących, dramatyczne wybory nauczycielek (wkroczyć w akcję czy jednak udawać, że nic się nie stało), trzaskanie drzwiami i tupot nóg. A nawet niestety, powiedzmy to jasno, papierosy. A generalnie – jedna wielka pokusa porzucenia przez nastolatków resztek człowieczeństwa i stoczenia się do poziomu człowieka wyprostowanego inaczej.

Wycieczki zakładowe z czasów komuny były obrzydliwe. Szła dzieweczka do laseczka, a szkoda, bo w tym czasie pójdzie do dziewczyny ten, co gada z rozmarynem, szybciej biegły od nich jednak sokoły, może dzięki mądrej podpowiedzi, by omijały doły. Na końcu maszerował, z ziemi włoskiej, niezmordowany Dąbrowski. Wszyscy pod wpływem napojów wyskokowych. Transformacja zdewastowała świat wycieczek zakładowych, ale hydrze szyje odrastają, tym razem pod wezwaniem „wyjazdów integracyjnych” organizowanych dla korporacyjnego planktonu. Tyle się w Polsce wydarzyło, a dzieweczka i laseczka idą dalej, jak gdyby nigdy nic. Może częściej częstują się po drodze prochami i częściej zdarza się, że dzieweczka nie zawraca sobie głowy lasem, tylko wali prosto do łóżka.

Młodzi ludzie (błagam, nie trujcie mi już, że nie wszyscy – no jasne, wasze dzieci nie, skąd, wasze są wyjątkowe) bałwochwalczo naśladują białe kołnierzyki. Gesty, powiedzonka, koks, iPody i smycze „z pamięcią”. W czasach, w których nie było na świecie korporacji, wycieczkom szkolnym towarzyszyła wódeczka – tym bardziej będzie obecna dzisiaj, skoro zwyczaj podtrzymany został – tylko ładniej opakowany – przez korporacje.

Kochana Mamo. Kochany Tato. Pomyślcie tylko chwilę, czy na pewno chcecie, aby pijacką inicjację (czy na pewno tylko pijacką?) waszych pociech przeprowadziła szkoła na wyjeździe. A gdy uda się już zdeprawować wasze pociechy, czy na pewno chcecie, aby kolejne wyjazdy klasowe utrwalały w młodych to, co najgorsze. Jeżeli nie jesteście przekonani, że chcecie odpowiedzieć twierdząco na te pytania, trzymajcie dzieci z dala od wycieczek. Bo przestaną być dziećmi.

Chcecie Państwo dobrej rady? Zapytajcie nauczyciela, po co mu ten wyjazd. Jeżeli odpowie, że młodzież go prosiła, zaproponujcie, aby młodzież pojechała na tę upragnioną wycieczkę w czasie wakacji. Na ogół oznacza to upadek pomysłu. Zapytajcie też waszą dziecinę, czemu chce jechać. Jeżeli odpowie mętnie, że „koledzy jadą”, bądźcie czujni i demolujcie pomysł wyjazdu. Warto wypuszczać młodych na wyjazdy klubowe, oazowe, hobbystyczne, muzyczne, surwiwalowe i wszelkie inne, które gromadzą według klucza wspólnych zainteresowań. Ryzyko jest, ale i sens wyjazdu jest. Wyjazdy „dla wszystkich” są praktycznie wyjazdami po nic. Wycieczka selekcjonująca uczestników i stawiająca im pewne warunki ma szansę wydobyć z młodzieży to, co w niej lepsze. Wycieczka klasowa najprawdopodobniej wydobędzie na wierzch tylko dziwaczną rywalizację w ligach „Kozak”, „Wariat”, „Pijak”.

A co z pomysłem „a” – wycieczki krótkiej? To zazwyczaj nieszkodliwe, jednodniowe wyjazdy, których wspólną cechą jest niemal nieustanne pozostawanie w autokarze. Byłoby zapewne najlepiej doprowadzić ten rodzaj wycieczek do perfekcji – jeździć autobusem wokół szkoły i raz albo dwa zatrzymać się przy WC. Dla zabicia czasu można puszczać edukacyjne filmy. Jeżeli kierowca nie zabłądzi, dzieci będą na obiad w domu.

Jak przetrwać w szkole i nie zwariować

Подняться наверх