Читать книгу Jak przetrwać w szkole i nie zwariować - Jan Wróbel - Страница 14

A PANI POWIEDZIAŁA…

Оглавление

Co zrobić, kiedy dzieciak wraca do domu i oświadcza, że nauczycielka powiedziała… W tym miejscu padają Straszne Słowa. Albo coś w ogóle Najgorszego. Nauczycielka miała powiedzieć, że… – a zresztą – mogła powiedzieć wszystko, zwłaszcza że jej słowa relacjonuje małolat, przewrotne połączenie piranii i sierotki Marysi. A zatem pani powiedziała, że Wisła jest dłuższa niż Wołga, a ruscy podają na ten temat same łgarstwa, jak to oni. Albo że Murzyni grają lepiej w koszykówkę, bo uprawiają voodoo. Albo że wszyscy rozwodnicy idą do piekła.

Dzieciak, kot przechera, nie przynosi nam tych rewelacji całkiem bez powodu. Relacjonując, łypie oczkiem w nadziei, że swoimi rewelacjami wywoła głębszy efekt niż krótkotrwałe zainteresowanie swoją osobą. Rodzice ujadający na nauczycieli stanowią niezwykle miłe urozmaicenie dnia. Trzeba ich tylko dobrze podpuścić. W najlepszym z możliwych wariantów będzie można nazajutrz podnieść w klasie dwa paluszki i wyrecytować niewinnym głosem: „Proszę pani, a tata powiedział, że z tymi Murzynami było całkiem inaczej, a mój tata się zna, bo pisał pracę na temat koszykówki”. Co robić? Machnąć ręką? Nieraz, owszem machnąć. Ale jak będziemy za każdym razem tak ręką machać, to się dziecko poczuje emocjonalnie niedoinwestowane w domu i zacznie szukać złego towarzystwa, aby w nie zaraz wpaść. Rozmawiać z dzieckiem na serio, że pewno coś źle zrozumiało, bo przecież pani na pewno…. Tylko że jeśli wielokrotnie wmówimy dziecku, że nie rozumie, co nauczyciele do niego mówią, latorośl łatwo straci wiarę w siebie, będzie szukać wsparcia u rówieśników i złe towarzystwo murowane. Zawyć: „Idioci!” i wspólnie z dzieckiem zacząć budować front odmowy? Głupoty wypowiadane przez funkcjonariuszy szkoły do tego domu nie mają wstępu! Takie rozwiązanie kusi. Wspólny wróg cementuje nawet najbardziej niedopasowane relacje, nie tylko rodzinne. Oleńka nie lubi matematyki, tatuś też nie lubił, oj, jak nie lubił. Biedna Oleńka, zła szkoła, zła…

Zła, ale codzienna. Nie nastawiaj dziecka wrogo wobec szkoły, dopóki tylko możesz. Dziecko jest w szkole codziennie, przez pół dnia, jak nie lepiej. Wielu nauczycieli widzi twoją pociechę częściej niż ty sam.

Chcesz rady, jak postępować w przypadku dotaszczenia do domu relacji z gatunku „a pani powiedziała…”? Bardzo proszę.

Po pierwsze, nie przybieraj z góry postawy adwokata oświaty. Wielu rodziców ma odruch obrony autorytetu szkoły, zatem wysłuchawszy dziecka, zaczyna je kontrować. Ze strony dziecka wygląda to mniej więcej w ten sposób: „Przyniosłem wam smakołyk, a wy nim pogardziliście?”. Błąd! Koty przynoszą czasem mysz do domu, aby się pochwalić i tylko źli państwo krzyczą na kotka. Mądrzy głaszczą po łebku. Pałaszować myszy nie trzeba.

Po drugie, łagodnie, lecz przemyślnie wydobądź z informatora całą prawdę. Oto poręczne pytania, na które warto uzyskać odpowiedź:

– Czy słyszało na własne uszy, czy też od kolegów (bo w ogóle, to „wszyscy mówią”, że pani powiedziała…)

– Co dokładnie zostało powiedziane i przez kogo, zanim pani powiedziała, że…

– Co pani powiedziała, ale dokładnie i z jaką intonacją.

Po trzecie, nawet jeżeli padły wstrząsające głupstwa, nie trać przytomności umysłu. Powtarzaj sobie, że przecież prawa statystyki czy czegoś tam pokazują, że pośród setek tysięcy zdań wpadających twemu dziecku do ucha muszą, po prostu muszą, również wpadać brednie. Nie mów jednak, że „nic nie szkodzi”, że pani mówiła głupstwa. Szkodzi, ale można z tym żyć. Ten element to również element nauki, którą dziecko ma pobrać w szkole.

Po czwarte, spałaszuj mysz. Jeżeli można, pochwal informatora, że tak od razu zrozumiało błąd nauczycielki, że tak szybko zapaliła się lampka kontrolna systemu antygłupczego ostrzegania. Omów z dzieckiem, gdzie tkwił błąd w pani wypowiedzi, i dojdź z nim razem do prawdziwej opinii w sprawie świetnie grających Murzynów (wykładał coś na ten temat Cezary Pazura w filmie „Chłopaki nie płaczą”). Zrób ze złośliwej opowiastki dziecka zagadkę intelektualną.

Być może rozbudzisz w ten sposób pasję poznawczą u swoich dzieci. Kto wie, czy nie był to właśnie ukryty plan nauczycielki plecącej głupstwa – sprawić, aby rodzina zgodnie pochyliła się nad intelektualnymi wyzwaniami, które niesie współczesna edukacja. Trele-morele, ale jak ładnie to zabrzmiało.

Jak przetrwać w szkole i nie zwariować

Подняться наверх