Читать книгу Jeszcze się kiedyś spotkamy - Magdalena Witkiewicz - Страница 16

ROZDZIAŁ III
6

Оглавление

* * *

22 października 1939 r

Powoli wszyscy tracili nadzieję na szybkie zakończenie wojny. Fabryka Ventzkiego, w której pracowali Jan i Franciszek, zmieniła profil produkcji, przestawiając się z maszyn rolniczych na części do łodzi podwodnych, pociski do dział przeciwlotniczych oraz łuski do amunicji.

– Czasem mam ochotę tam coś popsuć – powiedział Janek, gdy wracali, jak co dzień, tramwajem do domu. – Tak, by im ta cała produkcja nie wyszła.

– To dobry pomysł, ale na małą skalę nie ma sensu. Musimy pomyśleć o czymś większym.

– Teraz będzie tylko gorzej, skoro Grudziądz wcielono do Rzeszy.

– Słyszałeś, co w ubiegłym tygodniu mówił Forster na wiecu dla folksdojczów? – zapytał Franciszek.

– Nie chodzę na wiece dla folksdojczów – oburzył się Janek.

– Ja też nie, ale chłopaki opowiadali w fabryce. Mówił, że Okręg Gdańsk-Prusy Zachodnie ma w krótkim czasie stać się stuprocentowo niemiecki, a Polacy nie mają tu czego szukać i powinni zostać stąd wszyscy wyrzuceni. I zdziwił się, że na ulicach miasta nie widać jeszcze polskiej krwi, mimo że popełniono tu tyle morderstw na Niemcach. W niedzielę zatrzymywano wychodzących z kościoła Polaków. Nasz kościół oszczędzono, ale do tego w mieście bojówkarze wtargnęli jeszcze w trakcie nabożeństwa.

– Będzie jeszcze trudniej… – westchnął Janek.

– Być może, ale Niemcy się chyba zaczynają bać, że jest ich za mało – z satysfakcją stwierdził Franek. – Hitler się przeliczył.

– Dlaczego tak myślisz?

– W ubiegłym tygodniu przyszli z ankietą. Z gminy. Spis ludności robią.

– Do mnie też.

– Wypełniasz? – zapytał Franciszek. – Mój ojciec powiedział, że nie będzie wypełniał żadnych ankiet dla Niemców. Ja sam nie wiem, co robić.

– Podobno trzeba. Inaczej może się to źle skończyć. Dla całej rodziny.

– Po co im to? Jak myślisz?

– Mówiłem ci już, za mało ludzi mają. Boją się, że mogą przegrać wojnę.

– I co, ze wszystkich chcą zrobić Niemców? Nawet z tych, którzy czują się Polakami? – nie dowierzał Franek.

– Na to wygląda… Z nas na pewno.

– A dlaczego niby my jesteśmy bardziej Niemcami niż inni? – Zmarszczył brwi.

– Bo doskonale znamy niemiecki? Bo chodziliśmy do dobrej szkoły? – zaczął wymieniać Janek. – I oprócz języka znamy dobrze historię, kulturę? Doskonały materiał na Niemca, prawda? Nawet na niemieckiego patriotę.

– Doskonały – mruknął Franek.

– Chyba nie ma wyjścia…

– Co nam zrobią, jak nie wypełnimy? Wyrzucą nas z domów? – Wzruszył ramionami.

– A myślisz, że będą mieli skrupuły?

Franek westchnął głośno.

– Myślę, że nie.

– To trzeba to załatwić jak najszybciej.

* * *

Franek i jego mama wypełnili dokumenty. Podobnie jak Janek i jego rodzina, która mieszkała na wsi niedaleko Grudziądza, a także rodzina Adeli. Tylko Alojzy Schulz uparcie twierdził, że nie będzie wypełniał żadnych niemieckich papierów.

Jeszcze się kiedyś spotkamy

Подняться наверх