Читать книгу Jeszcze się kiedyś spotkamy - Magdalena Witkiewicz - Страница 7
ROZDZIAŁ II
1
Оглавление* * *
Grudziądz, wrzesień 1999 r
– Twoja babcia ma doskonałe pomysły. – Michał przeciągnął się i ziewnął. – Śniadanie do łóżka?
– To u nas rodzinne – odpowiedziałam.
– Co rodzinne? Śniadania do łóżka? – Spojrzał na mnie.
– Nie. – Pokręciłam głową. – Doskonałe pomysły. Jaka babcia, taka wnuczka, i tak dalej. – Uśmiechnęłam się.
– Nigdy nie spodziewałem się, że weekend w Grudziądzu może być tak fantastyczny – stwierdził, głaszcząc mnie po policzku.
– Nawet za bardzo nie zobaczyłeś tego Grudziądza. Jakoś nie było okazji.
– Nieważne gdzie, ważne z kim. – Michał pocałował mnie w usta. – Idę zrobić nam śniadanie. Nie ruszaj się z miejsca.
Wcale nie miałam zamiaru ruszać się z miękkiej, pachnącej jeszcze naszą wspólną nocą pościeli. Uśmiechnęłam się. Dla mnie też był to uroczy weekend. Babcia wyjechała do sanatorium w Inowrocławiu i poprosiła, bym przyjechała na tydzień, żeby pilnować domu, podlewać kwiaty i co jakiś czas palić światło w oknach.
– Nie wiadomo, Justynko, czy złodzieje akurat nie przyjdą. Trzeba sprawiać wrażenie, jakby w domu cały czas ktoś był. Nawet czasem możesz postukać w ścianę czy pohałasować.
Nie wiem, czy babcia miała na myśli akurat tego typu hałasy, które miały miejsce tamtej nocy. Spędziłam w jej mieszkaniu kilka dni, a na weekend przyjechał stęskniony Michał z wielkim bukietem róż.
* * *
Z Michałem spotykałam się już od prawie dwóch lat i bardzo nie lubiłam się z nim rozstawać, choćby na krótko. Dlatego też przyjechał do Grudziądza od razu, kiedy tylko mógł.
Poznaliśmy się na studiach. Przez pierwsze dwa lata mijaliśmy się na korytarzach, znając się tylko z widzenia. A potem trafiliśmy do jednej grupy na kierunku finanse i rachunkowość. Grupa ta skupiała najlepszych studentów, którzy często oprócz nauki nie mieli w życiu nic do roboty. My byliśmy nieco inni. I ja, i Michał czuliśmy się początkowo bardzo nieswojo wśród osób sprawiających wrażenie, że są zafascynowani wyłącznie czytaniem grubych naukowych książek, liczeniem nieskończonej ilości słupków i prognozowaniem wszystkiego, co się da, więc od początku trzymaliśmy się razem.
Na pierwszym wykładzie, na którym jeszcze wypadało być, przycupnęliśmy gdzieś z tyłu, obok siebie.
– Dalej usiąść się nie dało? – Uśmiechnął się do mnie.
– No nie. – Roześmiałam się po cichu, ale oczywiście po chwili zobaczyłam karcący wzrok dziewczyny w okularach, która siedziała tuż przede mną.
– Michał – przedstawił się.
– Justyna. – Podałam mu rękę.
– Wygląda na to, że jesteśmy razem w grupie. Zatem warto się zaprzyjaźnić.
Zaprzyjaźnialiśmy się przez całe studia. A w zasadzie pod koniec trzeciego roku byliśmy już nierozłączni. Uczyliśmy się razem, wspólnie spędzaliśmy wakacje. Czy snuliśmy plany? Może i tak, ale ja zawsze wiedziałam, że trzeba skończyć studia, a potem myśleć o przyszłości. Michał, jak się okazało, myślał o niej już wcześniej.