Читать книгу Maria. Powieść ukraińska - Malczewski Antoni - Страница 12

Pieśń I
XI

Оглавление

Przy nim młoda niewiasta nad Księgą Żywota65,

Jak trwożna gołębica, pod jasności wrota

Wzbijała ducha wiary; i skrzydły drżącemi

Szukała swego gniazda daleko od ziemi.

A że nad przepych świata i blasków pozory66

Widniejsze pióra białe zniżonej Pokory67,

I drży nić, którą serce do nieba związane:

To kropla słodkiej rosy upadła w jej ranę.

I wznosząc w górę oczy, z tym tkliwym wyrazem,

W którego jednym rzucie wszystkie czucia razem,

Gdzie Przyszłość do Przeszłości po jasnym promieniu

Biegnie jak czuła siostra łączyć się w spojrzeniu68

I wznosząc w górę oczy – doznała – jak lubo,

Rozbłąkanej69 w swym żalu swego szczęścia zgubą,

Gdy już z ziemskich i chęci, i strachu ochłódła,

Tęsknić szlachetnej duszy do swojego źrzódła!

Jak miło, by nie wadzić w światowym zamęcie,

Zniknąć – na zawsze zniknąć pod Śmierci objęcie!

A kto by widział wtedy jej twarz promienistą,

I smutnego Miecznika duszę przejrzał czystą,

Te lipy rosochate – starodawne stroje,

Których dla wyobraźni tak przystają kroje;

A kto by widział jeszcze jak jasność i wonie

Męczeńskim wieńcem nagle oblekły im skronie

Oh! może się przenosząc w odleglejsze wieki,

Świetniejsze okolice, kraj sławny, daleki,

Nad brzegami Jordanu, pod palmy drzewiną,

Usiadłby zamyślony z Hebrajską rodziną,

I w spólnictwie niedoli, czując trwogę świętą70,

Poznał – tęż samą rękę, wieczną, niepojętą,

Co swe łaski i kary zsyła lub odwleka;

Też same zawsze troski wygnańca – człowieka,

Któremu nawet w szczęściu jeszcze czegoś trzeba,

tylko wtenczas błogo – gdy westchnie do nieba!


65

Księga Żywota – Pismo Święte, Biblia. [przypis redakcyjny]

66

nad przepych świata (…) widniejsze – oczywiście widniejsze [bardziej widoczne lub: bardziej jaśniejące; Red. WL] niebu czy Bogu; do nieba związane zam. przywiązane, lub też związane z niebem; drży nić: drga głębokie uczucie religijne. [przypis redakcyjny]

67

A że nad przepych świata (…) zniżonej Pokory – Wyrażenie to, stosowne do ducha religii chrześcijańskiej, nie jest może niewłaściwym i co do sposobu, pod jakim się przedstawiają oku w znacznej wysokości utwory dumy lub dowcipu człeka, sama nawet piękność natury, którą mu dojrzeć pozwolono. W podróży mojej na szczyt góry Mont-Blanc, gdzie przez dwie godziny pobytu doznałem uczuć, jakich już zapewne w życiu moim nie doświadczę, w podróży tej straciłem żywy z oczów i z myśli dziedzinę, na której panuje człowiek, i tylko z jego siedziby przedmioty białej farby, a te właśnie, których swą władzą odmienić nie zdołał, rozróżnić się dawały: i tak, widoczne były jeziora: Genewskie, Neuchatel, Morat, Bienne itd., jakby rozciągnięte na mroku żagle, kiedy domy, miasta nad ich brzegami stojące, barwy, blaski, ciemną mgłę tworzyły; podobnie rozpoznać było można lodozwały (glaciers), kiedy łąki, lasy, góry nawet znacznej wyniosłości, lecz niższego rzędu, w szary koło nich mieszały się tuman. Nic jednak wspanialszego i dzikszego, jak widok z góry Mont-Blanc; ale gdy różny zupełnie od znajomych widoków, inaczej go sobie wyobrazić niepodobna, jak wystawując się uniesionym przez jakiego dobrego czy złego ducha w chwili, gdy Bóg Chaos utwarzał. Wszystko, co dziełem człeka, znika przez swoją małość; tysiące gór olbrzymich z granitowymi szczytami lub śnieżnymi tarczami, niebo prawie czarnego koloru, słońce przyćmione, blask rażący od śniegu, rzadkie powietrze, a stąd krótki oddech i szybkie bicie pulsu, nadludzkim jakimś czuciem i uczuciem przejmują śmiertelnika: i pewny jestem, iż oprócz innych przyczyn, nawet dla niezmiernej różnicy tego dziwnie górnego widoku a słabości naszych zmysłów, nikt by go długo znieść nie potrafił. Niech to wspomnienie nadzwyczajnego zajęcia, jakiego doświadczyłem na tej ogromnej i odosobnionej górze, nie będzie powodem żadnemu z naszych młodych wędrowników do przedsięwzięcia tej podróży; oprócz wielkiego bardzo trudu i niebezpieczeństw, koniecznie do tego zamiaru przywiązanych, jeszcze jego pomyślny skutek od wielu obcych nam okoliczności zależy. Trzy dni pogody bez najmniejszej chmury i niezbyt rozmiękłe śniegi prawie potrzebniejszą pomocą niż najcierpliwsza wytrwałość i najmocniejsze piersi; bez tych jednak warunków tylko na zgubę narazić się można i byłoby najszkodliwszym uporem nie słuchać ostrzeżeń przewodników, którzy wszędzie w Szwajcarii a szczególniej w Chamouni pełni są odwagi i rozsądku [prawie potrzebniejszą pomocą – domyślnie: potrzebniejszą są tu pomocą; J. U.]. [przypis autorski]

68

Gdzie Przyszłość do Przeszłości (…) biegnie (…) łączyć się w spojrzeniu – Przyszłość szczęśliwa zlewa się z szczęśliwą przeszłością, co się odbija w zachwyconym spojrzeniu. [przypis redakcyjny]

69

rozbłąkana – od: rozbłąkać się, według Lindego: ze wszystkim się zabłąkać zawikłać. Kniaźnin mówi o „rozbłąkanych włosach”. [przypis redakcyjny]

70

w spólnictwie niedoli, czując trwogę świętą – tj. w poczuciu, że spod owego prawa, które byt utożsamiło z cierpieniem, nie była wyjęta nawet Rodzina Najświętsza. [przypis redakcyjny]

Maria. Powieść ukraińska

Подняться наверх