Читать книгу Wchodzisz do gry - Milena Wybraniec - Страница 9
20 września 2012 roku, czwartek, g. 08:00
Оглавление– Nie pojedziesz więcej do Jeleniej. Zabraniam ci. – Kaśka odstawia kubek z kawą. – Te pieniądze nie są tego warte. – Jej oczy zawsze patrzą na mnie z taką troskliwością. Mogę się domyślać, co przeżyła tamtej nocy. Nie mówiła o tym, ale jej spojrzenie po moim powrocie dość dobrze pamiętam. Czekała już na telefon z komisariatu.
– Wiesz, że jeżdżę bezpiecznie... – Argumenty właściwie wyssane z palca i akurat ona dobrze o tym wie.
– Dobra, dobra. A później mi mówią, że zapylałaś sto sześćdziesiąt po Wrocławiu. – Ostatnio doniósł jej o tym nasz znajomy. Zdrajca i to podwójny, bo sam się wtedy ze mną ścigał.
– Ale mnie nie złapali – komunikuję radośnie.
– Jeszcze nie.
– Poza tym... od kiedy powolna jazda i zatrzymywanie się przed każdym przejściem dla pieszych gwarantuje bezpieczeństwo? – Absurdalna prawda wywołuje tylko jej kolejny powściągliwy uśmiech. – No daj spokój. Wszystko się dobrze skończyło. Chciałbym odwiedzić tę dziewczynę. Śniła mi się i jakoś mi dziwnie, jak o niej myślę.
– No wiesz! Zawsze może oskarżyć cię, że próbowałaś ją zabić – ironizuje, ale ja dobrze wiem, że tak nie myśli. – Ale pewnie nie wytrzymasz...
– I muszę oddać temu mężczyźnie z range rovera jego marynarkę od Bossa – uśmiecham się i mrugam okiem. Wiem, że Kaśce to się bardzo nie podoba, bo nie lubi, gdy ktoś przed nią macha metkami. Praca w agencji reklamowej zniechęciła ją do wielu rzeczy. Zresztą ja tego też nie lubię, ale trudno było tego nie zauważyć.
– Oddaj mu ją lepiej. Ale coś czuję, że ten facet ma takich z dziesięć i dla niego to żadna strata. Za to twój płaszczyk... – uśmiecha się z przekąsem.
– Aż tak go nie lubiłam. Kupię sobie ładniejszy – przytulam ją mocno.
– Lidka...
– Tak? – pytam zadziornie.
– To ty tak przy okazji odwieziesz jutro moje książki do biblioteki, a ja zabiorę się z Mateuszem na gokarty. Inaczej się nie wyrobię.
– O ty! Tak czułam, że w tej nadmiernej trosce jest podstęp. – Ponadtrzydziestoletnia kobieta idzie się bawić jak nastolatka. Czemu mnie to nie dziwi? Znamy się od podstawówki i naprawdę po takim czasie mało można przed sobą ukryć. – Tylko wróć przed dwudziestą czwartą, bo będę dzwonić na policję – pokazuję jej język i sięgam po zieloną kurtkę.