Читать книгу Nowy dom na wyrębach II - Stefan Darda - Страница 13

Część 1. 28 września–16 października 1996
8

Оглавление

Elektroniczny budzik na nocnej szafce wskazywał szóstą trzydzieści dwie. Hubert przesunął rękę pod kołdrą i wyczuł, że miejsce obok niego jest wciąż ciepłe.

„Danusia pewnie dopiero co wstała” – pomyślał i zaraz potem usłyszał szum wody pod prysznicem.

Uświadomił sobie, że wszystko wygląda dokładnie tak, jak poprzedniego dnia. Zaraz potem zaczął zastanawiać się, czy jego wczorajszy wyjazd do Wyrębów faktycznie miał miejsce. Nie był tego pewien.

Usiadł na łóżku i wpatrując się w ścianę naprzeciwko, powiedział:

– Niczego już nie jestem pewien.

Granica pomiędzy snem a jawą niebezpiecznie się zacierała. Nie potrafił jednoznacznie określić, czy bardziej realne jest to, że w nocy z piątku na sobotę chciał udusić swoje dzieci za hipnotyczną namową swojej nieżyjącej studentki, czy to, że w sobotni wieczór stał z Durkaczem na ulicy Kostrzewa, dowiadując się, że jego inny sen był niczym innym, jak transmisją prawdziwych wydarzeń.

Wstał, włożył spodnie i wyszedł na korytarz. Plecaczek, który miał ze sobą w Wyrębach, leżał tam, gdzie go zostawił poprzedniego wieczoru. Czy to już dowód? Może. Kosmala sięgnął do środka i wyjął aparat fotograficzny. Licznik wskazywał siedem wykonanych zdjęć. O ile sobotnie wydarzenia miały miejsce, to wszystko by się zgadzało, ponieważ naciskał spust migawki kilka razy. Być może pięć.

– Jeśli dojdą do tego zdjęcia wykonane przez Marka, to wychodzi siedem – mruknął. Zaraz potem parsknął nerwowym śmiechem. – Brawo, panie profesorze. Umie pan dodawać do dziesięciu.

Spojrzał na lekko zabłocone na drodze w Wyrębach buty. Zastanawiał się, jakiego dowodu jeszcze mu potrzeba. Paragon ze stacji paliw w Łęcznej? Proszę bardzo, jest w portfelu. Data wydania paragonu? Wczorajsza. Godzina? Też się zgadza.

Zmiął w dłoni rachunek i poszedł do kuchni, by go wyrzucić do kosza na śmieci, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie. Usiadł przy stole, oparł łokcie o blat i schował twarz w otwartych dłoniach.

Miał już pewność, że był poprzedniego dnia w Wyrębach. Wiedział, że Haryniak zginął, a następnie wystąpił w roli dania głównego podczas nocnej uczty. Czy jednak mógł mieć pewność co do tego, kto połasił się na mięso z Waldka? Skoro wszystkie pozostałe elementy nocnego koszmaru wystąpiły w rzeczywistości, to czy faktycznie Marta Wieczorak wstała z grobu i razem z wilkiem, który ją wcześniej zagryzł, wyruszyła na polowanie w czasie pełni?

– Cześć, profesorku! – Z zamyślenia wyrwał go wesoły głos Danusi. – Mam nadzieję, że dziś masz lepszy humor niż wczoraj, po powrocie z Wyrębów.

– Tak, dziś jest już o wiele lepiej – odparł Hubert z udawanym entuzjazmem.

Danka przez chwilę przyglądała mu się badawczo.

– Jakoś mnie nie przekonałeś – oświadczyła. – Może jak zrobisz nam kawę i wypijemy ją razem, to humor ci się przynajmniej trochę poprawi? Jestem dziś umówiona na basenie z Jolką, dopiero na dziesiątą, więc chłopcy mogą dłużej pospać, a my będziemy mieli chwilę dla siebie.

Nowy dom na wyrębach II

Подняться наверх