Читать книгу Nowy dom na wyrębach II - Stefan Darda - Страница 19

Część 1. 28 września–16 października 1996
13

Оглавление

W poniedziałek, trzydziestego września, trochę padało, ale aura nie przypominała jeszcze jesiennej słoty. Było bezwietrznie, termometr za kuchennym oknem wskazywał prawie dwadzieścia stopni, a prognoza zapowiadała koniec deszczu i nawet niewielkie przejaśnienia mniej więcej od dwunastej w południe.

Po wyjściu Danki i chłopców do szkoły Hubert ogarnął z grubsza kuchnię i zastanawiał się, co zrobić z ostatnim dniem akademickich wakacji. Miał w planach wizytę na wydziale, by uzgodnić w dziekanacie szczegóły dotyczące planu zajęć. Chciał też zajrzeć do pokoju Ewy. Poprzedniego dnia, po nagłym przerwaniu rozmowy, zastanawiał się, czy powinien zadzwonić jeszcze raz, ale zrezygnował z tego, ponieważ nie chciał wyjść na natręta. Nie znali się przecież aż tak dobrze.

Miał sporo do przemyślenia, więc zrobił sobie mocną kawę, przeszedł do pokoju gościnnego i usiadł na kanapie.

Miniony weekend dość mocno nim wstrząsnął, jednak teraz ostatnie wydarzenia zaczynały schodzić na dalszy plan. Kosmalę czekały nowe wyzwania w pracy, które – nie miał co do tego wątpliwości – pozwolą zająć umysł czymś innym niż tajemnicze zdarzenia w Wyrębach i Kostrzewie. Poza tym było tuż po pełni, więc można się było spodziewać, że kolejny wstrząs nie nastąpi wcześniej niż za trzy i pół tygodnia.

Główną kwestią do rozważenia był szalony pomysł związany z Dobrowolskim oraz z wyjazdem zaplanowanym na jedenastego października. Był bardzo ciekaw, jak zareagowałby Benek na koncepcję rodzącą się w głowie Huberta.

„Najpierw zobaczymy, jak skomentuje rewelacje o strzydze – pomyślał Kosmala. – Potem się będziemy martwić dalej”.

A jak zareagowałby ksiądz Walerian Dobrowolski? Na to pytanie Hubert również nie znał odpowiedzi, ale gdy siedział na kanapie i popijał mocną kawę, nagle przypomniał sobie, że przecież egzorcysta sam zalecał postępowanie według wskazówek Marka. O tym, co zaczęło się dziać po śmierci Marty Wieczorak, siłą rzeczy Marek nie mógł wiedzieć, ale czyż rada Dobrowolskiego nie zawierała w sobie również przewidywania i naśladowania ewentualnych ruchów Leśniewskiego, gdyby on jakimś cudem wstał nagle z grobu?

– Oczywiście, że zawierała – rzekł na głos Kosmala, a potem dopił ostatni łyk i po podniesieniu się z kanapy dodał: – Raz kozie śmierć. A basiorowi to może nawet i dwa razy.

Akurat przestało padać, więc zrezygnował z przeciwdeszczowej kurtki, zabierając na wszelki wypadek tylko niewielką parasolkę. Umieścił ją w plecaczku, w którym tkwił już odziedziczony po Marku aparat fotograficzny.

Zanim jeszcze wyszedł z mieszkania, wyjął z portfela wizytówkę otrzymaną od Dobrowolskiego i wykręcił numer do jego gabinetu.

Nikt nie odebrał.

Nowy dom na wyrębach II

Подняться наверх