Читать книгу Krew za krew - Victoria Selman - Страница 9

ROZDZIAŁ 2

Оглавление

Czas przestał istnieć. Jedną chwilę od drugiej dzielił zaledwie ułamek sekundy, ale miałam wrażenie, że trwało to znacznie dłużej. Oczywiście iluzja. Uaktywnił się ośrodek mózgu odpowiedzialny za emocje.

Swędziała mnie skóra głowy. Czułam napięcie w ciele. Przewracało mi się w żołądku.

Wieczorne godziny szczytu osiągnęły punkt kulminacyjny. Byliśmy uwięzieni w metalowym wagonie, setki ludzi wracających z pracy upakowanych ciasno niczym sardynki. Mężczyźni, kobiety i dzieci. Pracownicy czytający gazetę, którzy zastanawiali się, co zjeść na kolację. Dzieci wracające ze szkoły obładowane sprzętem sportowym i mające pracę domową do odrobienia.

Po drugiej stronie przejścia kobieta w ciąży trzymała się za brzuch, rozdziawiając usta. Dziewczyna z błyszczykiem umieszczała pędzel do makijażu w puderniczce. Oczy zmęczonego ojca były szeroko otwarte.

Podniosłam ręce, żeby zasłonić twarz – instynktowna reakcja. Przy tej prędkości i biorąc pod uwagę odległość, jaka dzieliła nas od wagonów, samo ostre hamowanie mogło nie wystarczyć.

Uderzyliśmy w wykolejoną cysternę z benzyną. Rozległ się huk – głośny niczym grzmot – uderzających ciał i poczułam mocne szarpnięcie.

Wagon przez chwilę unosił się w powietrzu wyrzucony do przodu siłą zderzenia, zanim z łoskotem spadł na ziemię.

Zostałam wciśnięta w fotel i przygwożdżona do niego jakąś niewidzialną ręką. Pasażerowie siedzący naprzeciw poturlali się do przodu, siła zderzenia wyrzuciła ich z miejsc, wykonywali salta. Skręcali karki, uderzając głowami w ludzi i przedmioty przed sobą.

Sekundę później nastąpiła eksplozja. Niczym kula armatnia ognia i powietrza. Szyby pękały. Szkło roztrzaskiwało się na kawałki. Fruwające szczątki.

Powietrze było gęste od pyłu i dymu. Smród ropy z diesla stał się tak intensywny, że czułam w ustach jego smak, gorzki i cierpki. Paliwo porozlewane i zapalone w wyniku kolizji.

Słyszałam krzyki, jęki, płacz dziecka. W oddali rozległ się dzwonek telefonu. Tubular Bells. Jednak wszystkie te dźwięki były stłumione, jakby dobiegały przez ścianę waty. Chwilowa utrata słuchu spowodowana przez wybuch.

Miałam spieczone usta i lał się po mnie pot. Panował taki gorąc, jakby ktoś wrzucił nas do pieca.

W pewnym oddaleniu zobaczyłam płonącego mężczyznę, którego sylwetkę ledwie było widać zza czarnego dymu. Wszędzie niewielkie języki ognia trawiły nadpalony kadłub pociągu.

Smród ropy ustąpił miejsca mdłej woni spalonych ciał. W pobliżu ktoś zaczął kaszleć.

Cała drżałam, ale tym razem nie chodziło o reakcję „walcz lub uciekaj”. Chodziło o coś znacznie ważniejszego. O przeżycie.

Krew za krew

Подняться наверх