Читать книгу Dumanowski - Wit Szostak - Страница 22

[17]

Оглавление

Prze­mó­wie­nie z sierp­nio­wej nocy prze­szło do histo­rii i było pierw­szym z wielu podob­nych, z któ­rymi Józa­fat Duma­now­ski zwra­cał się do oby­wa­teli. A ratu­szowy bal­kon był pierw­szym z bal­konów, z któ­rych prze­ma­wiał. Odkąd odkrył, jakim nar­ko­ty­kiem jest moc uwo­dze­nia tłumu, chęt­nie wygła­szał orę­dzia, odczy­ty­wał oświad­cze­nia i skła­dał życze­nia. W Pałacu Repu­bliki kazał zbu­do­wać oka­zały bal­kon, z któ­rego czę­sto korzy­stał w cza­sie uro­czy­sto­ści pań­stwo­wych. Liczył też, że jesz­cze kie­dyś spły­nie na niego łaska podobna do tej z owej sierp­nio­wej nocy: że będzie mówił do ludzi słowa, któ­rych sam nie uło­żył, a one będą się przez niego prze­le­wać.

Tamta chwila ni­gdy jed­nak nie powró­ciła. Scho­wał ją więc do ziel­nika swej pamięci i choć zaglą­dał do niego czę­sto, chwila uschła, pożół­kła i w końcu stra­ciła barwy. Po latach wydała mu się nawet cał­kiem zwy­czajna i jedyne, co zapa­mię­tał, to prze­raź­liwe napię­cie pęche­rza, któ­rego potrze­bom nie wypa­dało ulżyć przez kilka godzin.

Dumanowski

Подняться наверх