Читать книгу Przedsmak zła - Alex Kava - Страница 14

ROZDZIAŁ JEDENASTY

Оглавление

Maggie podniosła się, wdzięczna, że Cunningham nie zaoferował jej pomocy. Udawał, że nic takiego się nie stało, a jednak w jego ściągniętych brwiach widziała troskę.

Zaczekała, aż znajdzie się tyłem do podziemnego pomieszczenia i Cunningham spotka się z nią wzrokiem. Potem powiedziała tak cicho i powoli, jak tylko się dało:

– Ktoś nas obserwuje.

Cunningham ani drgnął. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, powoli się przesunął i stanął na nieco bardziej rozstawionych nogach. Wszystko to robił tak, jakby po prostu gawędzili. Skrzyżował ramiona na piersi, a Maggie zobaczyła, że zbliżał rękę do pasa z bronią na ramieniu.

Jej myśli biegły jak szalone, próbowała sobie przypomnieć, czy zauważyła drugie wejście do przyczepy. Z pewnością były inne drzwi. Pranie wisiało z tyłu podwórza. Przypomniała sobie maleńką pralnię mieszczącą zlewozmywak, pralkę i suszarkę. Żadnych okien. Ciemność. Wyobraziła sobie Turnera, który wychodzi, oświadczając, że tylne drzwi są nienaruszone.

– Gotowa wrócić do środka? – spytał Cunningham.

Rzucał wzrokiem dokoła, ale nie ruszył głową, jakby pilnie jej słuchał.

Przytaknęła skinieniem głowy.

Wciąż trzymał ręce skrzyżowane na piersi. Dla kogoś, kto by na niego patrzył, wyglądał zwyczajnie, jakby stał niemal znudzony. Dopóki ten ktoś nie zauważyłby sięgającej po broń prawej dłoni. Cunningham gestem kazał Maggie iść pierwszej, ale nie była to po prostu uprzejmość. Krył ją, szedł za nią, trzymał się między nią a podwórzem od frontu. Kiedy weszła do przyczepy, zauważyła, że Cunningham poruszał się bokiem wciąż ze splecionymi na piersi ramionami, wciąż ściskając broń, w każdej chwili gotów ją wyciągnąć. Nie odwrócił się aż do ostatniego schodka.

– Gdzie? – spytał, gdy tylko zamknęli za sobą drzwi.

– W schronie.

Maggie już mijała Turnera i Delaneya, kierując się do miejsca, gdzie znajdowała się domowa pralnia.

– Co się dzieje? – spytał Turner.

– Agentka O’Dell uważa, że możemy mieć towarzystwo w schronie.

– Niech to szlag!

– To nie byłby pierwszy morderca, który wraca na miejsce zbrodni – powiedział Cunningham. – Ale czy wybrałby miejsce, które może się stać dla niego pułapką?

Tętno Maggie szalało. Miała już pusty żołądek, więc smród nie działał na nią tak jak wcześniej, tylko brzęczące muchy wciąż ją irytowały. Nie od razu zdała sobie sprawę, że Cunningham skierował swoje pytanie właśnie do niej i czekał na odpowiedź.

– Oni nigdy nie biorą pod uwagę, że zostaną złapani – odparła. – Edmund Kemper spotykał się z psychiatrą, mając w bagażniku ciało swojej ofiary. Berkowitz podkładał ogień, a potem stał i patrzył na pożar razem z innymi gapiami.

Jej mąż Greg nie znosił, gdy jak na zawołanie przywoływała z pamięci takie ciekawostki. Ale tu i teraz to mogło usprawiedliwić ich kolejny ruch.

– W takim razie będziemy postępować tak, jakby to był sprawca – stwierdził Cunningham.

– Jeśli uda się podejść tam z podwórza na tyłach, nie zobaczy nas. – Maggie śpieszyła do pralni, a pozostali szli jej śladem.

– Usłyszy nas – zaoponował Delaney.

– Nie usłyszy, jeśli pójdzie tam tylko jedna osoba. I jeśli odwrócimy jego uwagę czymś na podwórzu od frontu. – Zajrzała do pralni i zobaczyła proste drewniane drzwi prowadzące na zewnątrz.

– Agentko O’Dell – powstrzymał ją Cunningham. – Jest pani pierwszy raz na miejscu zbrodni. Proszę wybaczyć, ale to nie pani otworzy schron. – Nie oczekiwał na jej sprzeciw, tylko zwrócił się do Turnera: – Proszę nam dać trochę czasu. Odeślę stąd szeryfa Gellera i zastępcę Steele’a. Niech wygląda na to, że my też szykujemy się do odjazdu. – Potem dał znak Turnerowi, żeby wyminął Maggie i ruszył do tylnych drzwi.

– Między przyczepą a schronem na sznurze wisi pranie – powiedziała do Turnera, a gdy spojrzał na nią pytająco, dodała, jakby to miało mu wystarczyć: – Wisi tam pościel. – Kiedy zobaczyła, że wciąż nie rozumie, wyjaśniła do końca: – Wiatr jest słaby, ale i tak poszwy trzepoczą na wietrze. Powinny cię zasłonić.

Turner skinął głową.

– Z okien sypialni na końcu jest widok na tamtą stronę – powiedział Cunningham do Delaneya.

– Już idę. – Delaney ruszył korytarzem.

– Zaczekajcie, aż zajmiemy miejsca – przypomniał im Cunningham.

Przedsmak zła

Подняться наверх