Читать книгу Rak to nie choroba a mechanizm uzdrawiania - Andreas Moritz - Страница 13

Rozdział pierwszy
Rak to nie choroba
Codzienne napromieniowywanie

Оглавление

Szkodliwe promieniowanie może pochodzić też ze źródeł innych niż technologia medyczna. Atakuje nasze codzienne życie w wielu formach, szczególnie przez technologiczne gadżety i nowoczesne urządzenia. Na przykład jak pokazuje badanie, które omówię szczegółowo w rozdziale drugim, przebywanie w bliskiej odległości od telefonu komórkowego (mimo że emituje on promieniowanie niejonizujące) powoduje, że pojedyncze lub podwójne nici DNA przerywają się w niektórych miejscach i wytwarzają się tak zwane białka szoku cieplnego (HSP).

Nasze komórki produkują te białka, by przeciwdziałać szkodliwym bodźcom. Regularna ekspozycja na te nienaturalne formy promieniowania może prowadzić do poważnych uszkodzeń i licznych mutacji genów. Innymi słowy, powtarzana lub regularna ekspozycja na promieniowanie zarówno jonizujące, jak i niejonizujące może prowadzić do całego szeregu chorób, które są później przypisywane przez nauki medyczne do kategorii zaburzeń genetycznych.

Odkrycia genetyków na temat ciągle rosnącej liczby zmutowanych genów związanych z nowotworami i innymi rzekomymi chorobami odwróciły naszą uwagę od prawdziwych przyczyn tego, co niszczy nasze ciało. Tu tkwi prawdziwe niebezpieczeństwo w projekcie poznania ludzkiego genomu (HGP). Przy wszystkich środkach wydanych na badanie ludzkiego DNA, w żadnym przypadku wiedza na temat sekwencji DNA czy jakiegokolwiek pojedynczego genu nie przyczyniła się do wyleczenia nowotworu. Tak jak w przypadku poprzednich obietnic nauk medycznych, że „jesteśmy na drodze stworzenia lekarstwa na raka”, medycyna genetyczna już odniosła porażkę i nie wniosła żadnej znaczącej różnicy.

Zarówno akademicy, jak i laicy wierzą, że badania genetyczne kształtują przyszłość medycyny, ale nikt nie jest w stanie dokładnie zdefiniować, co to znaczy. Badania genów nie są jednoznaczne, jak niektórzy próbują przekonywać nas i inwestujących w projekt badania genów.

Artykuł zatytułowany State of the Art („Aktualny stan wiedzy”) opublikowany 13 lutego 2011 w prestiżowej niemieckiej gazecie Die Süddeutsche Zeitung dostarczył realistycznego spojrzenia na stan badań genetycznych. Chociaż odkodowano większość z 3,2 biliona par zasad, były to tylko materiały tworzące geny, zgodnie z artykułem. Niemalże nic nie wiadomo o ich wzajemnym oddziaływaniu i relacjach DNA, RNA, białek, warunków życiowych i środowiskowych. W artykule stwierdzono, że bardzo niewiele wiemy na temat tego, ile genów jest w ludzkim ciele, chociaż szacuje się ich liczbę na 20-22 tysiące.

Jeśli szacunki są prawidłowe, mamy ponad 60 bilionów par zasad, o których wiemy bardzo niewiele! Fakt, że sekwencja DNA jednego człowieka będzie się zawsze różnić od innej osoby, sprawia, że na interpretacji genomu nie można polegać i potencjalnie może ona prowadzić do błędu. Nie ma dwojga ludzi o takim samym DNA – to oczywiste. Jednak czynnik nieprzewidywalności sprawia, że niemożliwe jest, by określić, co jest normalne w genomie, a co nie jest. Ostatecznie nie jesteśmy identyczni, ale unikalni na wiele więcej sposobów, niż przypominamy siebie nawzajem.

Przypuszcza się, że ludzkie ciało wykorzystuje tylko 1,5 procenta swojego genomu do produkcji białek. Nic nie wiadomo o pozostałych 98,5 procenta DNA – określa się je nawet jako śmieciowe DNA. Szalona jest wiara, że ciało go nie używa. Jednak znowu, wydaje się, że igramy z czymś, co jest niezwykle kompleksowe i głębokie, nie mając świadomości, że nie mamy nawet podstawowej wiedzy, jak to działa. Opieranie całej nowej technologii na czymś, wobec czego jesteśmy prawie całkowitymi ignorantami, jest wysoce nieodpowiedzialne.

Zaczęliśmy już dostrzegać na przykład niszczące konsekwencje genetycznie zmodyfikowanej żywności. Miliony akrów roślin GMO podupadają ze względu na manipulację jednym z najpotężniejszych praw natury – dzięki nieodpowiedzialnym, krótkowzrocznym i chciwym korporacjom. Wielu z nas jest już zaznajomionych z poważnymi konsekwencjami wynikającymi z manipulowania genami naszego pożywienia.

Nie będąc tego świadomymi, każdego dnia setki milionów ludzi konsumuje już jedzenie Frankensteina, które może wywoływać permanentne zmiany w DNA. Te mutacje w DNA pozwalają nam przetworzyć to pożywienie, które nie istniało wcześniej na naszej planecie, ale to „dostosowanie” ostatecznie prowadzi do słabo poznanych, ale permanentnych odchyleń od normy. Nigdy nie udowodniono naukowo, że żywność GMO jest bezpieczna dla kogokolwiek. Faktycznie nie ma żadnych publikacji opartych na analizie porównawczej wyników badań klinicznych na temat efektów oddziaływania żywności GMO na ludzkie zdrowie. Zamiast tego wymaga się od nas, żebyśmy zaufali tym, którzy wytwarzają to genetycznie modyfikowane jedzenie (i czerpią z tego zyski). Liczne badania i analizy porównawcze pokazały, że żywność GMO, którą karmione są zwierzęta, wywołuje nowotwory żołądka i uszkodzenia jelit oraz wiele innych objawów poważnie zaburzonej homeostazy – włącznie ze śmiercią.

To oczywiście nasuwa pytanie, dlaczego chcemy jeść to pożywienie? Dzięki globalnym rozmowom na ten temat podjętych zostało kilka pozytywnych kroków. Większość krajów europejskich zakazała importu żywności GMO. Jednak to bardzo denerwuje rząd Stanów Zjednoczonych, które są największym na świecie promotorem i producentem GMO. Odkąd producenci żywności GMO ze Stanów Zjednoczonych nie są prawnie zobligowani, by oznaczać, że jest modyfikowana (stan z roku 2012), związek między żywnością GMO a nowotworami u ludzi jest praktycznie niemożliwy do ustalenia.

Wydaje się logiczne, że jeśli nie jesteśmy jeszcze zdolni do bezpiecznej inżynierii genetycznej nawet w przypadku najbardziej podstawowych produktów spożywczych, z pewnością jesteśmy daleko od bycia zdolnymi do genetycznego leczenia chorób. Pomimo powierzchownego zrozumienia wszystkich jej działań i implikacji, medycyna oparta na genetyce jest szeroko uznawana za kandydatkę, by stać się nową medycyną tego stulecia. Rzeczywiście genomika już odgrywa coraz ważniejszą rolę w diagnostyce, monitoringu i leczeniu chorób, tworząc nowe i drogie technologie diagnostyczne i kosztowne leki.

Nic dziwnego, że firmy biotechnologiczne są już silnie zaangażowane w tworzenie testów diagnostycznych wykorzystywanych do potwierdzenia opinii medycznych, gdy stan pacjenta, jak się podejrzewa, wynika z mutacji i czynników genetycznych. A skoro każda choroba ma komponent genetyczny – czy w ten sposób, że jest dziedziczona, czy wynika to z odpowiedzi ciała na stresory środowiskowe jak na przykład promieniowanie, wirusy czy toksyny – zwiększanie zakresu i wpływów (a przez to zysków finansowych) medycyny opartej na genetyce może być po prostu nieograniczone.

Tworzenie leków przesuwa się w kierunku kreowania nowej klasy farmaceutyków związanych z informacjami na temat sekwencji genów i funkcjonowania struktur białek, a nie opartych na tradycyjnej metodzie prób i błędów. Nowe leki celują tylko w specyficzne miejsca w ciele, obiecując przy tym mniejsze efekty uboczne niż wiele dzisiejszych farmaceutyków, co sprawia, że lekarze i pacjenci są bardziej otwarci na ich stosowanie. Ta nowa gałąź farmakologii jest znana jako farmakogenomika i już jest stosowana przy wszystkich krytycznych chorobach jak nowotwory, choroby sercowo-naczyniowe, HIV, gruźlica, astma i cukrzyca.

Terapia genowa, w której używa się normalnych genów, by zastąpić lub uzupełnić te z defektami, jest uznawana za najbardziej ekscytujące wykorzystanie wiedzy na temat DNA. Chociaż nie podważam możliwości, że to podejście może być pomocne w naprawianiu defektów genetycznych u ludzi, którzy cierpią na określone odziedziczone choroby jak hemofilia, jestem pełen zastrzeżeń wobec na przykład tego, by wzmocnić układ immunologiczny przez dodanie genów, które stłumią rozwój guza nowotworowego. To dlatego, że wierzę w holistyczne połączenia w zdrowiu jednostki. By zobrazować moje podejście, posłużę się analogią: Czy zmiana podłogi domu, którego cały fundament przegnił i zaczął przeciekać, miałaby sens? Z pewnością nie. Zamiast tego o wiele mądrzejsze i owocne byłoby zajęcie się najpierw fundamentem: naprawieniem zgniłych części, zapobieżeniem dalszym uszkodzeniom i przywróceniem zdolności fundamentu do podtrzymywania reszty budynku. Podobnie implantacja nowiutkiego genu do organizmu, który jest już zniszczony toksynami, niedożywiony i pod wpływem stresu, nie byłaby mądrym sposobem leczenia choroby.

Aby naprawdę wyleczyć całą osobę, musimy przywrócić homeostazę w całym organizmie, a nie tylko naprawić defekt w jednej lub kilku z jego wielu części. Nienaturalne podnoszenie wydajności układu immunologicznego może być tak samo ryzykowne jak zmniejszanie jej. Naprawdę nie mamy pojęcia o długoterminowych efektach, w nas i w naszym potomstwie, do jakich może doprowadzić manipulowanie genami. Nigdy wcześniej tego nie robiono.

Jedną rzeczą jest urodzenie się z odziedziczonym defektem genetycznym, który manifestuje się jako rzadkie zaburzenie takie jak niedokrwistość tarczowatokrwinkowa, hemofilia, zespół Downa, dystrofia mięśni, hemochromatoza czy nerwiakowłókniakowatość. Jednak czymś zupełnie innym jest, gdy osoba nabywa mutację genetyczną w ciągu wielu lat ze względu na zmianę stylu życia czy szkodliwe wpływy środowiskowe.

Większość zaburzeń to zaburzenia wieloczynnikowe czy poligeniczne, co oznacza, że wynikają z efektów działania wielu genów w połączeniu ze stylem życia i zmianami środowiskowymi. Takie zaburzenia to na przykład nowotwory, choroby serca, cukrzyca, stwardnienie rozsiane, astma, nadciśnienie, otyłość i bezpłodność. Chociaż te zaburzenia pojawiają się w rodzinach z pewną częstotliwością, nie są wpisane w proste wzory jak prawdziwe choroby genetyczne. Pomimo to projekt poznania ludzkiego genomu służy szukaniu powiązań nawet w miejscach, gdzie one nie występują.

Coraz więcej chorób jest włączanych w program przez odkrycia zmutowanych genów, które pojawiają się przed lub w trakcie manifestacji choroby. Jednak to jeszcze bardziej alienuje ludzi od ich własnego ciała. Ostatecznie uczono nas, byśmy wierzyli, że nie mamy kontroli nad naszymi genami. To geny nas kontrolują, prawda?

Rosyjscy badacze wielokrotnie demonstrowali, że geny mogą być naprawiane, a organy odrastać bez konieczności poddawania się terapii komórkami macierzystymi czy innym rodzajom drogiego leczenia. A kiedy coś mówimy czy tylko o czymś myślimy, nasze DNA słucha i odpowiada.

Nigdzie w literaturze naukowej na temat projektu poznania ludzkiego genomu nie wspomina się o udowodnionym biomedycznym fakcie, że same geny nie kontrolują niczego. Główną funkcją i zadaniem genów jest reprodukcja komórek, co z kolei odpowiada za zdrowie i działanie organów oraz systemów w ciele. To, jak efektywne są w tym geny, w dużym stopniu zależy od ciebie i na co się wystawiasz.

Na nagraniu wideo dr Bruce Lipton tłumaczy, że przez proces znany jako mechanizmy epigenetyczne możemy zacząć od projektu pojedynczego genu i stworzyć 30 000 różnych wersji produktów takich jak proteiny i enzymy. Robimy to przez cały czas. Nas umysł (zarówno świadomy, jak i nieświadomy) inicjuje ogromną ilość reakcji biochemicznych w mózgu i w reszcie organizmu i ponosi odpowiedzialność za wyłączanie czy włączanie genów.

Chociaż geny nie mogą być rzeczywiście włączane czy wyłączane, jest to termin stosowany w genetyce i medycynie. W rzeczywistości geny albo istnieją, albo ich nie ma. Genetyczne projekty nie znikają tak po prostu ani nie są wyłączane. Na to, co sprawia, że są aktywne lub nieaktywne, ma wpływ informacja, czy są odczytywane, czy też nie. A tym, co pozwala im, by były odczytane lub zignorowane, są nasze myśli, uczucia, zachowanie, dieta, środowisko i styl życia. Zgodnie z tą teorią konflikt z innym człowiekiem albo utrata pracy czy pieniędzy (co wywołuje konflikt separacyjny) mogą szybko spowodować taki sam konflikt separacyjny w komórkach ciała, sprawiając, że geny nie mogą być odczytane. Geny, które nie mogą być właściwie odczytane, powodują zmiany w zachowaniu komórek, co nazywane jest mutacją genetyczną. A tak samo jak możemy powodować, że geny staną się defektywne (niedające się odczytać), możemy też napisać na nowo ekspresję genów i zmodyfikować je tak, by znowu były odczytywalne – to znaczy przywrócić je do stanu równowagi i zdrowia.

Nawet w przypadku defektów genów jak zespół Downa11 coś musi powodować rzadkie, spontaniczne uszkodzenie DNA. Dla każdego skutku musi istnieć przyczyna, nawet jeśli pozostaje ukryta przed dochodzeniami naukowców.

Może istnieć wpływ środowiskowy, na który wystawiony jest płód, i może powodować na przykład błąd polegający na tworzeniu się dodatkowego chromosomu, jak jest w przypadku zespołu Downa. W dzisiejszym świecie istnieje wiele przyczyn, które mogą doprowadzać do mutacji DNA i genów.

Możemy jasno zobaczyć, że nawet jeśli dziedziczymy odbiegające od normy geny po naszych rodzicach, nie oznacza to, że odziedziczymy też ich choroby. Jest coś jeszcze, co oddziałuje na nasze zdrowie poza naszymi genami.

Faktycznie wszystkie geny w ciele są kontrolowane przez środowisko komórek i jego wpływy, włącznie z naszymi osobistymi spostrzeżeniami i przekonaniami. W rzeczywistości wadliwe geny są obecne w ciele, ale jak odkryli i udowodnili dr Kramer i inni wiodący badacze nowotworów, nie są zdolne do powodowania wzrostu guza nowotworowego. Jest bardzo prawdopodobne, że każda osoba, która cierpi na poważną chorobę, ma też zmienione geny w swoim organizmie. Jest to spowodowane zmianami w środowisku komórek, a nie jest przypadkowym zjawiskiem. Niezależnie od tego czy geny się zmutowały, kluczową kwestią jest, że nie mogą wywołać raka czy innych chorób, o które się je podejrzewa. Muszą istnieć inne czynniki, które powodują, że zrównoważony i samouzdrawiający system ludzkiego organizmu nagle doświadcza braku równowagi i choroby.

Łatwo jest założyć, że defektywne geny są odpowiedzialne na przykład za występowanie zaćmy wrodzonej u dzieci. Zaćma to zamglenie oczu, a kiedy pojawia się u dzieci czy noworodków, może prowadzić do ślepoty w młodym wieku. Podejrzenie, że wczesna zaćma jest związana z genami, jest szczególnie przekonujące, gdy wszystkie dzieci w danej rodzinie mają ten sam problem.

Z drugiej strony równie nieodparte jest przekonanie, że chroniczne deficyty odżywcze i hormonalne u matki mogą doprowadzić do powstania zaćmy u jej dzieci. Praca opublikowana w 1996 roku w czasopiśmie The Lancet (Edward B. Blau, Congenital Cataracts and Maternal Vitamin D Deficiency, The Lancet 34 7(9001):626, 2 marca 1996) pokazała, że niedobór witaminy D u matki może powodować szybkie powstanie zaćmy u jej dziecka z deficytem witaminy D. Ponieważ większość ludzi rzeczywiście ma niedobór witaminy D, prowadzi to do wielu problemów zdrowotnych.

Niemowlęta dziedziczą deficyt witaminy D nie przez defekt genetyczny, ale ze względu na szkodliwe zwyczaje żywieniowe. Jak zostało pokazane w tym artykule, deficyt pojawia się, gdy matka unika regularnego wystawiania swojej skóry na słońce. Jeśli przekaże ten niefortunny zwyczaj swojemu dziecku, które nigdy nie otrzymało wystarczająco dużo witaminy D, gdy było w łonie matki, dziecko będzie dalej cierpieć na niedobór witaminy D, nawet gdy będzie karmione piersią. Nie jest to zbyt zaskakujące, skoro w ludzkim mleku nie ma prawie żadnej witaminy D, szczególnie gdy u matki występuje jej deficyt.

Badania opublikowane w czasopiśmie Pediatrics (styczeń, 2011) pokazały, jak ważna jest witamina D dla właściwego rozwoju płodu i noworodka. W badaniach naukowcy mierzyli poziom witaminy D w krwi pępowinowej u ponad 1000 zdrowych noworodków. Następnie monitorowali dzieci przez ponad 5 lat pod kątem problemów z oddychaniem i alergii, porównując wyniki z ich poziomem witaminy D w momencie urodzenia. Odkryli, że 20 procent noworodków ma niedobór witaminy D, a ten deficyt przy narodzinach jest związany z częstszym występowaniem problemów z oddychaniem i alergii w późniejszym czasie.

Witamina D jest esencjalna dla zdrowego funkcjonowania układu immunologicznego, więc matki, które chcą pomóc swoim dzieciom w lepszym starcie, mogą to uczynić, po prostu upewniając się, że same nie mają deficytu witaminy D.

Wśród innych funkcji witamina D (która właściwie jest hormonem steroidowym) jest odpowiedzialna za homeostazę wapnia. Niedobór wapnia (hipokalcemia) może być w jasny sposób połączony z zaćmą. Dziecko z niedoborem witaminy D może zatem doświadczyć szybkiego rozwoju zaćmy po narodzinach czy nawet wcześniej.

U dorosłych niedobór witaminy D, jak wiadomo już od dawna, powoduje krzywicę12, która jest nadal bardzo rozpowszechniona w mało słonecznych krajach jak Wielka Brytania i Irlandia. Coraz bardziej ewidentne staje się też, że deficyt witaminy D może być odpowiedzialny za wiele innych zaburzeń, włącznie z nowotworami.

W rzeczy samej nowe nauki sugerują, że witamina słońca jest blisko związana z genami regulującymi wiele chorób, zaczynając od nowotworów a na stwardnieniu rozsianym kończąc. W pewnych australijskich badaniach odkryto niedawno, że na przykład częstotliwość występowania stwardnienia rozsianego jest znacznie wyższa na szerokościach geograficznych oddalonych od równika ze względu na różnice w ekspozycji na słońce.

Ponadto, poza osobami zagrożonymi stwardnieniem rozsianym, przeciętny dorosły również może zabezpieczyć się przed cukrzycą typu 1, osteoporozą i oczywiście rakiem, przyjmując 4000-8000 IU witaminy D dziennie, zgodnie z badaniami przeprowadzonymi na Uniwersytecie Kalifornijskim, Szkołę Medyczną w San Diego oraz Szkołę Medyczną Uniwersytetu Creighton w Omaha, w stanie Nebraska.

To interesujące, że coś tak prostego i niedrogiego jak witamina D może zrobić tak wiele w leczeniu i zapobieganiu wielu dzisiejszym chorobom i pomóc ciału zachować jego naturalną równowagę. Być może jest to jedna z przyczyn, dla których rząd Stanów Zjednoczonych nadal upiera się, że potrzebnych jest tylko 400-800 IU witaminy D dziennie (zaledwie 10 procent tego, co jest w rzeczywistości potrzebne) i kładzie nacisk na przynoszące większe korzyści droższe metody leczenia. W tym czasie około 90 procent ludności Stanów Zjednoczonych cierpi na chroniczny niedobór witaminy D i staje się coraz bardziej chore z minuty na minutę. Witamina D jest wyjątkowym zagrożeniem dla współczesnego przemysłu medycznego, ponieważ jest nie tylko całkowicie bezpłatna dzięki ekspozycji na słońce, ale też całkowicie bezpieczna i zdolna do zapobiegania chorobom przynoszącym największe zyski.

Czego jeszcze medycyna głównego nurtu nie chce, żebyśmy wiedzieli o witaminie D? Jeśli reguluje tak wiele aspektów zdrowia i u większości ludzi występuje jej chroniczny deficyt, czy nie byłoby logiczne wywnioskować, że możemy spodziewać się licznych chorób wynikających z tego rozpowszechnionego problemu?

W obliczu tego i innych terapii witaminowych, które poprawiają zdrowie i zwalczają wiele chorób, kluczowe jest, żeby ludzie byli świadomi wielu form toksyn występujących współcześnie w środowisku, które są o wiele bardziej trujące niż kiedykolwiek wcześniej. Jedzenie, kosmetyki i wiele innych aspektów życia codziennego jest napędzanych szkodliwymi chemikaliami. Wiele tych znanych toksyn jest jednak żywotnie bronionych przez liczne koncerny, które je produkują, sprzedają i używają.

Ważne jest, by zauważyć, że istnieją inne znaczące czynniki ryzyka, które mogą wynikać z przyjmowania suplementów witaminy D. Nie tylko może to zwiększać absorpcję wapnia, ale również ołowiu, arszeniku i kadmu, jeśli twój poziom wapnia, magnezu i fosforu jest nieodpowiedni. Zatem jeśli masz zamiar przyjmować suplementy witaminy D, upewnij się, że przyjmujesz te składniki odżywcze (z dietą lub również przez suplementację) w wystarczających ilościach. Problemem jest, że nigdy nie możemy być zupełnie pewni, ile tych minerałów mamy we krwi i w tkankach naszego ciała.

Oczywistym pytaniem, które się nasuwa, jest: dlaczego ekspozycja na słońce nie jest promowana jako darmowa metoda redukcji prawdopodobieństwa wystąpienia nowotworu i śmiertelności? Nawet generujące wytwarzanie witaminy D lampy UV są bardzo niedrogie w porównaniu z terapiami medycznymi, które nie są nawet bliskie korzyści płynących z witaminy D dla pacjentów z nowotworami.

Zalecam korzystanie z lamp emitujących promienie UV co trzy dni, by utrzymać poziom witaminy D na optymalnym poziomie w okresie zimowym. W cieplejszych okresach roku zalecam naturalną ekspozycję na słońce. Po więcej szczegółów zajrzyj do mojej książki Heal Yourself with Sunlight. Koniec końców bezpiecznie jest powiedzieć, że zajęcie się swoim zdrowiem przez zdobycie wiedzy na temat suplementów13 i składników odżywczych oraz unikanie wielu toksyn istniejących we współczesnym środowisku jest najlepszą, sprawdzoną metodą zapobiegania, a nawet leczenia nowotworów. Ostatecznie to o wiele mądrzejszy wybór niż konwencjonalne, nowoczesne metody leczenia nowotworów, które są o wiele młodsze niż holistyczna medycyna naturalna i odnoszą marny skutek.

11

Zespół Downa jest wrodzonym zaburzeniem spowodowanym przez posiadanie dodatkowego dwudziestego pierwszego chromosomu, zazwyczaj w każdej komórce ciała. Patrz też: https://www.cdc.gov/ncbddd/birthdefects/downsyndrome.html.

12

Krzywica dotyka kości niemowląt i dzieci, sprawiając, że stają się miękkie i zdeformowane. Jest spowodowana przez deficyt wapnia, witaminy D i fosforanów. Ze względu na niedobór ekspozycji na słońce, organizm nie może wytwarzać witaminy D, która jest potrzebna do włączania minerałów do kości.

13

Publikacje opisujące poszczególne środki jak i suplementy najwyższej jakości są dostępne w sklepie www.vitalni24.pl (przyp. wyd. pol.).

Rak to nie choroba a mechanizm uzdrawiania

Подняться наверх