Читать книгу Rak to nie choroba a mechanizm uzdrawiania - Andreas Moritz - Страница 7

Rozdział pierwszy
Rak to nie choroba
Uzdrawianie raka kontra zwalczanie go

Оглавление

Goerge stracił jedną z nerek w wyniku nowotworu rok wcześniej. Po wyjściu z sali operacyjnej jego lekarz poświadczył dobry stan jego zdrowia. Wyraził to w następujący sposób: „Opanowaliśmy to”, by zaszczepić w nim nadzieję i wesprzeć go. Oczywiście miało to dla niego dużo sensu. W końcu usunęli guz razem z całą nerką. Tym niemniej już kilka miesięcy później jego druga nerka również zaczęła wypełniać się nowotworem i jedyną rozsądną radą, jaką mu dawano, było, by zajął się swoimi osobistymi sprawami.

Na szczęście dla George’a, nie umarł. Na przekór wyrokowi śmierci, jaki ogłosili mu lekarze, George czuł, że musi być coś jeszcze, co może zrobić, żeby przedłużyć swoje życie chociaż o kilka miesięcy. W ciągu trzech tygodni mierzenia się z przyczynami leżącymi u źródeł jego choroby jego nowotwór zredukował się do małego punkcika i w ciągu kolejnych obszernych badań w niemieckiej klinice onkologicznej sześć miesięcy później śmiertelny nowotwór nie dał się znaleźć. Piętnaście lat po tych zdarzeniach George ciągle cieszy się doskonałym zdrowiem i nic nie wskazuje na niesprawność drugiej nerki.

Nie dałem George’owi ani diagnozy, ani prognozy. Tak czy owak nigdy tego nie robię. Co miałoby na celu powiedzenie mu, jak zła i beznadziejna jest jego sytuacja? Poza tym obiektywne stwierdzenie lekarza, że nowotwór jego pacjenta jest nieuleczalny (doprowadzi do jego śmierci), jest w rzeczywistości tylko subiektywnym punktem widzenia na temat bardzo nieprzewidywalnej sytuacji. Lekarz czerpie swoje przekonanie, ostateczny osąd prawie wyłącznie z przeszłych obserwacji, jakie poczynił na wcześniejszych pacjentach cierpiących na podobne objawy. Jego absolutny osąd jednak wyklucza szansę powrotu do zdrowia wynikającą z alternatywnych terapii nieznanych medykom. Tylko dlatego, że relatywnie młody zachodni system medyczny nie zna metod skutecznego leczenia raka bez poważnego ranienia pacjenta i ryzykowania nawrotu nowotworu, nie oznacza to, że starożytne formy medycyny są równie nieużyteczne. Istnieje dobry powód, dla którego określone formy holistycznej wschodniej medycyny, choć tak stare, nie zostały zapomniane: przez tysiąclecia udowodniły, że są naprawdę efektywne. Zatem dlaczego nie mielibyśmy otworzyć się na ich potencjał?

Na arenie ortodoksyjnej medycyny pacjenci nie są zachęcani do oczekiwania spontanicznej remisji nowotworów. Będąc realistami, lekarze chcą uniknąć dawania swoim pacjentom fałszywej nadziei. Jednakże zastanawiam się, czy rzeczywiście istnieje coś takiego jak fałszywa nadzieja. Albo istnieje nadzieja, albo jej nie ma. Żadna autentyczna nadzieja nie może być zła lub fałszywa.

Nadzieja może naprawdę działać jak potężne placebo6, które może być o wiele potężniejsze, niż leki na raka mogłyby kiedykolwiek być. W dodatku nadzieja może nawet zmienić niebezpieczne leki podawane w czasie chemioterapii w placebo, co może później zredukować efekty uboczne leków. Ponadto badania jasno pokazują, że lekarze, którzy dostarczają swoim pacjentom nadziei i zachęty, osiągają większe sukcesy w leczeniu raka i innych chorób niż ci, którzy tego nie robią. Tylko wyobraź sobie, co mogą osiągnąć nadzieja, zachęty i radość połączone z zupełnie naturalną terapią!

Poza tym przyszłość nie jest zapisana w kamieniu i lekarze niekoniecznie są jasnowidzami wiedzącymi, co przyszłość przyniesie ich pacjentom. Żadna osoba na tym świecie nie jest w stanie przewidzieć z absolutną pewnością, co stanie się w bliższej lub bardziej odległej przyszłości. Lekarzowi może udać się zgadnąć, co prawdopodobnie wyniknie z choroby, ale takie zgadywanie ciężko jest nazwać naukowym czy noszącym oznaki absolutnej pewności. Koniec końców każdy lekarz powinien zachęcać do nadziei, nigdy nie powinien zniechęcać, nieważne, jak poważna może wydawać się sytuacja.

Na przykład młody mężczyzna z ekstremalnie rzadkim i nieoperowalnym dużym guzem mózgu, którego historia została przedstawiona w amerykańskiej telewizji w najlepszym czasie antenowym w 2007 roku, odrzucił prognozy bardzo krótkiego czasu, jaki mu pozostał, i kilka lat potem dalej prowadził całkiem aktywne i barwne życie. Później nawet się ożenił. A to tylko jeden z wielu podobnych przypadków, w których pacjenci, którym powiedziano, że nie ma dla nich nadziei, skończyli, zaprzeczając realistycznym oczekiwaniom swoich lekarzy, odzyskując zdrowie i żyjąc dobrze, dalej przekraczając nawet najbardziej optymistyczne prognozy. Historia medycyny jest pełna takich niewytłumaczonych cudów. Zrobilibyśmy dobrze, próbując je wytłumaczyć i być może udałoby się je nawet odtworzyć.

Wróćmy jednak do George’a, pacjenta z nieuleczalnym rakiem nerki. Aby uniknąć komplikacji, jakie mogą wyniknąć z diagnozowania chorób, takich jak sprawienie, że człowiek uwierzy, że jest pewnego rodzaju bezsilną ofiarą, zachęcałem tylko i motywowałem George’a, by zajął się różnymi przyczynami odpowiedzialnymi za rozwój nowotworu i wspierającymi go. Tak naprawdę nawet prawie nie wymawiałem słowa nowotwór w jego obecności. Jako bystry, odnoszący sukcesy biznesmen George szybko zdał sobie sprawę, że pozostawanie zafiksowanym na myśli, że rak ma go w jakiś sposób w swojej mocy, ciągnie go w kierunku śmierci, co było dla niego zupełnie nieużyteczne. Był całkiem świadomy, że taka mentalność ofiary tylko szybciej go zabije. George wiedział już, jaka jest wartość uprawnienia samego siebie do działania i pozytywnego myślenia. Skupiłem się na tym, by podzielić się z nim najbardziej podstawowymi, praktycznymi metodami sprawiającymi, że ciało staje się zdrowsze, bardziej witalne i odporne. W mojej opinii George nie był nawet chorym człowiekiem. Po prostu zapomniał, jak żyć zdrowo. George nagle zdał sobie sprawę, że nie jest już ofiarą nieszczęśliwych okoliczności, ale raczej człowiekiem zarządzającym swoim ciałem i umysłem. Świadomość o autoupoważnienia wprawiła go w entuzjazm i wkrótce pozwolił członkom swojej rodziny i przyjaciołom, którzy wcześniej byli smutni i było im przykro z jego powodu, by uczestniczyli w jego nowo odkrytym zapale do życia.

Później jego ciało naturalnie zaczęło zajmować się detalami, co obejmowało usunięcie objawu – raka. Było to dość łatwe, kiedy przyczyny nowotworu już nie istniały.

Całkowita remisja nowotworu George’a nie była ani rezultatem kuracji, która okazała się okropna, samonakręcającej się choroby ani cudu. Był to prosty proces oddawania ciału tego, czego potrzebowało, by wrócić do swojego najbardziej naturalnego stanu równowagi. George tylko usunął powody, dla których ciało musiało walczyć o swoje życie. To takie proste, na jakie wygląda, uzdrowił samego siebie, biorąc odpowiedzialność za wszystkie aspekty swojego życia, włącznie z ciałem i stylem życia.

Lekcja, jaką można wyciągnąć z doświadczenia George’a, jest taka, że prawdziwe uzdrowienie wymaga tego, żebyś przestał walczyć i zamiast tego wybrał zaufanie i wykorzystał naturalny, starożytny mechanizm leczniczy swojego ciała – bo w rzeczywistości walka z rakiem, jak zobaczymy, jest tym, co faktycznie uniemożliwia prawdziwe i trwałe wyleczenie.

6

Aby przeczytać dogłębną analizę efektu placebo jako głównej uzdrawiającej siły w ciele, zobacz: rozdział pierwszy mojej książki Ponadczasowe tajemnice zdrowia i odmładzania.

Rak to nie choroba a mechanizm uzdrawiania

Подняться наверх