Читать книгу Posłuszna żona - Kerry Fisher - Страница 10
ROZDZIAŁ 8
LARA
ОглавлениеPod koniec marca, kiedy Wielkanoc była za pasem, nie mogłam się już dłużej oszukiwać: od dawna nie widziałam taty. Od Nowego Roku. To wtedy Massimo ostatni raz miał czas, żeby zawieźć mnie do domu opieki na głębokiej prowincji w Sussex.
Nie chciałam myśleć o tamtym popołudniu ani o tym, jak tata okropnie zachował się wtedy wobec Massima. Wykrzykiwał jakieś brednie o „fioletowych oknach” i groził, że go stłucze laską. W drodze powrotnej siedziałam w samochodzie roztrzęsiona, szlochając, a Massimo pomstował na „tego niewdzięcznego dziada”, wyliczając szczegółowo, ile wydaje na dom opieki. „Wiesz, ile mnie kosztuje jego strzyżenie, chociaż dziadyga ma tylko pięć włosów na krzyż? Siedemnaście funtów!”
Massimo zawsze był zbyt zajęty, żeby znów mnie tam zawieźć – zbyt zestresowany, zapracowany albo w ogóle go nie było. A jak na ironię, ponieważ tata zawsze zniechęcał mnie do nauki jazdy, bo nie chciał, żebym zginęła w wypadku samochodowym tak jak moja matka, nie mogłam pojechać do niego sama. Oczywiście dawniej miałam jeszcze paru znajomych, którzy mogliby mnie podwieźć. Ale Massimo tak bardzo dawał im odczuć, że są niemile widziani, albo robił scenę, kiedy chciałam się z nimi spotkać, że w końcu się wykruszyli, uznając, że przyjaźń ze mną za bardzo przypomina ciężką harówkę. A ja chciałam zapomnieć o tym, co Massimo zrobił ostatnim razem, kiedy wydałam fortunę na taksówkę.
W efekcie w ogóle nie mogłam teraz odwiedzać taty.
Ostatnio jednak Massimo wydawał się bardziej serdeczny. Może po prostu był mniej zestresowany w pracy. Przynosił mi herbatę do łóżka, robił masaże barków, nawet dostrzegł szansę poszukania mi posady w jego firmie. „Zajmijmy się tym po wakacjach, kiedy Sandro wróci do szkoły”. Spora odmiana po rzucanym przez niego zazwyczaj: „U mnie w pracy panuje teraz znacznie ostrzejsza rywalizacja niż za twoich czasów. Chyba byś sobie nie poradziła”.
Dzisiaj też był w dobrym nastroju. Poczytał Sandrowi na dobranoc, otworzył butelkę świetnego sancerre, a ja upiekłam żabnicę z czosnkiem, tak jak lubił. Idealny wieczór, żeby poruszyć temat taty.
– Wiem, że nie będzie to dla ciebie najfajniejsza wycieczka, ale naprawdę muszę pojechać do taty w Wielkanoc. Fatalnie się czuję na myśl, że wszyscy inni spędzą czas z rodziną, a on będzie siedział sam, z przydziałowym czekoladowym jajkiem.
Massimo zjadł kawałek ryby i otarł kąciki ust serwetką.
– Nie chcę, żebyś się denerwowała w święta. Sama wiesz, jak dołujące są dla ciebie te wizyty. Mam tylko cztery dni wolne, od piątku, i pomyślałem, że moglibyśmy zrobić sobie małą wycieczkę do Londynu, zabrać Sandra do Londyńskich Lochów i do Tower. Zatrzymalibyśmy się tam w hotelu.
Wbiłam w niego wzrok, ale uważałam, żeby w moim głosie nie było słychać niechęci. Londyńskie Lochy? Sandro miałby koszmary przez kilka następnych miesięcy.
– Brzmi świetnie. Moglibyśmy obejrzeć jakieś przedstawienie, jeśli oczywiście masz ochotę. Sprawdzę, co grają w teatrach. A może jednak… moglibyśmy wpaść do taty wieczorem przed Wielkim Piątkiem, jeśli skończysz na tyle wcześnie pracę?
– W czwartek będę siedzieć do oporu, żeby wszystko skończyć i nie musieć pracować w święta. Twój tata nie będzie wiedział, że to Wielkanoc, prawda? Wybierz się do niego po świętach albo jeszcze tydzień później.
Massimo składał serwetkę w harmonijkę. Pociągał wino łyk za łykiem. Rytmicznie postukiwał nożem o brzeg talerza.
Nie widziałam taty od trzech miesięcy. Musiałam jechać. Usiłowałam mówić spokojnym głosem, nie pozwolić, żeby wkradł się do niego błagalny albo natarczywy ton.
– A mogłabym pojechać autobusem do Worthing i stamtąd wziąć taksówkę, któregoś dnia w przyszłym tygodniu?
– To dosyć kosztowna wyprawa. Właśnie dostałem zawiadomienie, że opłaty za dom opieki wzrosną. Uważam, że powinniśmy spróbować ograniczyć niepotrzebne wydatki tam, gdzie tylko możemy.
Wzięłam głęboki wdech.
– Byłeś niesamowicie hojny, płacąc dotąd za opiekę nad tatą, ale chyba pora poradzić się prawnika i uzyskać zgodę na skorzystanie z pieniędzy ze sprzedaży jego domu. Wtedy cały ten ciężar nie spadnie na ciebie. – Powstrzymałam się przed dodaniem: I moglibyśmy wysupłać pięćdziesiąt funtów, żebym mogła odwiedzić ojca.
Massimo westchnął, jakby rozmawiał z kimś o ograniczonych zdolnościach intelektualnych.
– Ty chyba nie masz pojęcia, ile kosztuje jego pobyt w tym całym domu. – Poklepał mnie po ręce. – A jak dożyje dziewięćdziesięciu pięciu lat? Muszę mu to finansować, bo zaraz skończą mu się pieniądze. Nie chciałbym, żeby wylądował w jakiejś norze śmierdzącej kapustą, gdzie wszyscy staruszkowie siedzą w pieluchach.
Ścisnął mi się żołądek. Nie mogłam pozwolić, żeby coś takiego spotkało tatę, który nosił spinki do mankietów i koniecznie musiał spryskać się „kropelką płynu po goleniu”. Upierał się przy wstawaniu z łóżka czy z krzesła za każdym razem, kiedy do pokoju wchodziła pielęgniarka – kobieta. Powinnam była wymyślić, jak odpowiednio zabezpieczyć tatę finansowo, kiedy sprzedaliśmy jego dom, zamiast polegać na dobrej woli Massima. Ale mojemu mężowi, zarówno wtedy, jak i teraz, trudno było odmówić: „Masz wystarczająco dużo na głowie. Ja się zajmę stroną finansową. Twój tata by tego chciał. W końcu ludzie płacą mi fortunę za zarządzanie ich pieniędzmi. Pozwól mi zdjąć z siebie trochę stresu, inaczej znów skończysz na antydepresantach”.
A ponieważ Massimo zawsze zbywał mnie machnięciem ręki, kiedy prosiłam, żeby pokazał mi papiery – „Ja się tym zajmę, zresztą z przyjemnością” – nie miałam pojęcia, jak długo tata będzie w stanie płacić za siebie, nawet gdyby udało mi się uzyskać dostęp do jego pieniędzy.
Massimo energicznie rozgniatał widelcem rybę. Uwaga, zaraz zepsuję wieczór. Trudno, spróbuję jutro.
Spojrzał na mnie przenikliwie.
– No, a poza tym, skoro masz tyle wolnego czasu, może pójdziesz do lekarza, żeby wyjaśnić, dlaczego nie możesz ponownie zajść w ciążę? Najwyraźniej miałaś mnóstwo czasu na organizowanie poszukiwań tego cholernego kota, ale jakoś nie chciało ci się dowiedzieć, dlaczego Sandro nie ma jeszcze rodzeństwa.
Niepotrzebnie tak naciskałam. To typowe dla Massima – tolerował, nawet akceptował, coś, co było dla mnie ważne, do chwili, kiedy się znudził, bo nie było już w tym dla niego powodu do chwały, bo nikt nie mówił: Widzieliście, jak starał się pocieszyć swojego synka, kiedy zginęła ich kotka?
– Spróbuję się zapisać, ale lekarka, która specjalizuje się w planowaniu rodziny i problemach z płodnością, jest od jakiegoś czasu na urlopie. – Wstałam po szklankę wody, żeby nie zobaczył, jak się czerwienię, mówiąc to kłamstwo. – Jak tylko wróci, zobaczę, co powie. Pewnie będzie chciała w którymś momencie zbadać nas oboje.
Massimo niemal rzucił widelec na stół.
– W rodzinie Farinellich nigdy nie było problemu z płodnością. Nico ma tylko jedną córkę, bo Caitlin nie chciała więcej dzieci. Zrób badania i zobacz, co ci powiedzą lekarze.
Pokiwałam głową, jakbym miała umówić się na wizytę w pierwszym możliwym terminie.
Ale Massimo nie mógł kontrolować wszystkiego.
Na razie.