Читать книгу Nikt nie widział, nikt nie słyszał... - Małgorzata Warda - Страница 13

4

Оглавление

Pod furtką szkoły tata unosi w górę kciuki, jakby chciał nam dodać odwagi, a potem patrzy, jak mieszamy się z tłumem dzieci na szkolnym boisku, jak skręcamy na schody i w ostatniej chwili przypominamy sobie, że on tam stoi, więc trzeba się odwrócić i pomachać mu.

– Pa, tatusiu! – woła Sara.

Trzeciego września jesteśmy ubrane w niebieskie fartuszki z tarczami szkoły, które pani Kasia przyszyła nam do kieszonek. Sara uczesana jest w dwa grube warkocze, zawiązane niebieskimi wstążkami, a ja mam na głowie koński ogon. Oczywiście na stopach lakierowane buciki z przeceny – tata mówi, że nikt nie zauważy, bo są naprawdę ładne. Białe podkolanówki, białe kołnierzyki i ręka ściskaj ąca rękę.

– Trzymaj się! – mówię do Sary.

Jesteśmy już na korytarzu szkoły i czas się rozejść. Zobaczymy się na chwilę po apelu, a potem dopiero po spotkaniu z nauczycielami.

– No to na razie… – szepcze Sara. – Poczekam na ciebie przed szkołą. Jakby coś, to ty na mnie poczekaj.

Nikt nie widział, nikt nie słyszał...

Подняться наверх