Читать книгу Dość dobre powody, aby pozostać przy życiu - Мэтт Хейг - Страница 17

I
Upadek
Nadzieja, której nie było

Оглавление

Rodzice czekali na lotnisku. Wyglądali na zmęczonych, szczęśliwych i zmartwionych jednocześnie. Uścisnęli mnie i pojechaliśmy do domu.

Było mi lepiej. Było mi lepiej. Zostawiłem swoje demony za sobą, nad Morzem Śródziemnym i czułem się dobrze. Dalej brałem tabletki nasenne i diazepam, ale nie potrzebowałem ich. Potrzebowałem pobyć w domu. Potrzebowałem mamy i taty. Tak. Było mi lepiej. Nadal byłem trochę rozdrażniony, ale było mi lepiej. Było mi lepiej!

– Martwiliśmy się o ciebie – powiedziała mama. Wyraziła to na jakieś 87 różnych sposobów.

Obróciła się do mnie z uśmiechem. A raczej się skrzywiła, oczy się jej szkliły. Czułem to. Czułem ten cały ciężar: obecność mamy, to, że jestem synem, któremu nie wyszło, to, że jestem kochany, że jestem rozczarowaniem, że jestem nadzieją, której nie było, a być powinna. Ale było mi lepiej. Może czułem się trochę wyczerpany, ale to było zrozumiałe. Zasadniczo było mi lepiej. Jeszcze mogłem być dla kogoś nadzieją. Jeszcze mogłem dożyć dziewięćdziesięciu siedmiu lat. Mogłem zostać prawnikiem, neurochirurgiem, alpinistą albo reżyserem teatralnym. To był dopiero początek. Początek. Początek.

Zapadła noc. Za oknem ujrzałem drogowskaz „Newark 24”. Newark to miejsce, gdzie dorastałem i do którego wracałem. Miasteczko liczące 40 tysięcy mieszkańców. Miejsce, z którego zawsze pragnąłem uciec, a teraz do niego wróciłem. Ale w porządku. Pomyślałem o swoim dzieciństwie. O szczęśliwych i smutnych dniach w szkole i nieustannej walce o samoakceptację. Dwadzieścia cztery. Miałem dwadzieścia cztery lata. Drogowskaz był znakiem od losu. Newark 24. „Wiedzieliśmy, że to się stanie”. Tylko brakowało na nim mojego imienia.

Pamiętam, że jedliśmy posiłek przy kuchennym stole. Nie mówiłem dużo, ale wystarczająco, żeby udowodnić, że czuję się dobrze, nie jestem szalony, nie mam depresji. Czułem się dobrze. Nie byłem szalony, nie miałem depresji.

Jedliśmy zapiekankę rybną. Chyba zrobili ją specjalnie dla mnie. Jedzenie dla polepszenia nastroju. Siedziałem przy stole i jadłem zapiekankę rybną. Była dziesiąta trzydzieści. Poszedłem do toalety na dole. Włączyłem światło, pociągając za sznurek. Ściany były w kolorze ciemnego różu. Wysikałem się, spuściłem wodę i zauważyłem, że mój umysł się zmienia. Zamroczyło mnie, zmieniło się światło. W sensie psychologicznym.

Czułem się lepiej. Czułem się lepiej. To tylko małe wątpliwości. Kropka atramentu w szklance czystej wody. W chwili gdy zdałem sobie sprawę, że jednak nie czuję się tak całkiem dobrze, zrozumiałem też, że jestem naprawdę bardzo chory.

Dość dobre powody, aby pozostać przy życiu

Подняться наверх