Читать книгу Afekt - Remigiusz Mróz - Страница 7
Rozdział 1
Made in China
4
Galeria Młociny, Bielany
ОглавлениеOryński przypuszczał, że to on będzie prowadził tę rozmowę, ale Chyłka szybko rozwiała jego złudzenia. Położyła ręce na ladzie, rozsunęła je, a potem spiorunowała Asię wzrokiem tak stanowczym, że ta mimowolnie się cofnęła.
– Teraz wołają go Zordon – rzuciła, po czym z trzaskiem położyła na blacie swoją wizytówkę.
Aśka zerknęła na nazwisko rozmówczyni i lekko otworzyła usta.
– A ty powinnaś dwa razy zastanowić się nad formą imienia, której używasz – dodała Chyłka.
– Co proszę?
– Zaraz potem powinnaś poprosić szefa o przerwę, bo rozmowa z nami trochę potrwa.
Asia wydawała się tak głęboko zaskoczona tą niespodziewaną wizytą, że chyba nie do końca odnotowywała słowa Chyłki. Patrzyła w milczeniu na Oryńskiego, jakby czekała, aż to on się odezwie.
– Wywieszaj tabliczkę i idziemy – dodała Joanna.
Konfrontacyjny ton, agresywna mowa ciała i seria rozkazów właściwie jasno dawały do zrozumienia, że Chyłka wzięła osłupienie tej kobiety za dowód na to, że to właśnie jej szukali. Szok Aśki zdawał się jednak wywołany obecnością nie tyle prawników, ile Kordiana.
– Jest tu jakaś kafejka? – dorzuciła Joanna.
– Ale…
– Jest czy nie?
– Costa Coffee jest na poziomie zero, ale nie mogę tak po prostu…
– Możesz – odparła Chyłka, a potem ku zaskoczeniu kobiety przeszła na drugą stronę blatu. Przez moment czegoś szukała, po czym triumfalnie uniosła kartkę z napisem „ZARAZ WRACAM”.
Umieściła ją na drzwiach i skinęła głową na Aśkę.
– Pani zwariowała?
Joanna rzuciła okiem na Oryńskiego.
– Przyjęłam oświadczyny tego modelowego okazu maczyzmu, więc chyba tak. Ale nie o mnie będziemy gadać, tylko o waszej wspólnej znajomej.
– Nie rozumiem.
Aśka zdawała się powoli odzyskiwać równowagę, którą straciła na samym początku, kiedy dwoje prawników bez ogródek wtargnęło do środka.
– Zrozumiesz wszystko przy kawie. No, dawaj, Asianna.
– Mówiłam, że nie mogę teraz wyjść.
Chyłka westchnęła i w końcu najwyraźniej uznała, że nie ma sensu tracić czasu. Zamknęła drzwi, ale nie pofatygowała się o to, by zdjąć kartkę.
– Trudno – odparła. – Będziesz spowiadać się tutaj.
– Nie mam z czego. I nie wiem, co to w ogóle…
– Zacznijmy od powodu, dla którego cała zbladłaś, kiedy tylko weszliśmy do środka.
Kobieta rzuciła Kordianowi krótkie spojrzenie, które nie umknęło Joannie. Jeśli do tej pory faktycznie niewłaściwie rozczytywała jej reakcje, to teraz z pewnością dało jej to do myślenia.
– Dawno się nie widzieliśmy – odezwała się Aśka.
– Fakt – przyznał Oryński, w końcu uznając, że pora włączyć się do rozmowy.
– Ile to będzie? Z sześć lat?
– Jakoś tak. Może z siedem.
Asia w końcu na dłużej zawiesiła spojrzenie na jego oczach i dopiero teraz zaczęła sprawiać wrażenie nieco bardziej opanowanej. Kordian wprost przeciwnie.
– Dobra – rzuciła Chyłka i głęboko westchnęła. – Wy sobie powspominajcie, ja poczekam w Costa Coffee. Jak skończycie, zapraszam.
Zanim Oryński zdążył zaoponować, Joanna odwróciła się i ruszyła w kierunku korytarza. Szybki rzut oka na jej twarz wystarczył, by Kordian zrozumiał, że właśnie został wyznaczony do tego, by samodzielnie wyciągnąć coś ze starej znajomej.
Właściwie nie był to najgorszy pomysł, skwitował w duchu.
– O co chodzi, Kordian? – odezwała się Asia, kiedy zostali sami. – Czego ode mnie chcecie?
– Tylko kilku informacji.
– Na jaki temat?
Oryński podparł się jedną ręką o ladę i przekrzywił, jakby łupało go w krzyżu. Wiedział, jak bolesne będzie dla byłej dziewczyny wracanie do wydarzeń, których przez lata unikała jak ognia.
– Na temat Kingi.
Twarz Aśki momentalnie przybrała posępny wyraz.
– Wiem, że to trudne, ale…
– Dlaczego do tego wracasz? – ucięła Asia. – Pojawiły się jakieś nowe informacje?
Pytała, jakby się tego spodziewała, jakby na to czekała. Kordian po raz pierwszy dostrzegł w jej oczach coś, co kazało mu sądzić, że być może nie do końca wierzy w wersję z samobójstwem.
– Nie – odparł szybko Oryński. – Po prostu badam tę sprawę.
– Po co?
– Może okazać się przydatna przy innej.
Asia uniosła bezradnie wzrok, zapewne uświadamiając sobie, że nie usłyszy od niego żadnej konkretnej informacji. Lepiej było jak najszybciej skończyć tę rozmowę, uznał Oryński, zanim rozmówczyni zyska pewność, że ta niczego dobrego jej nie przyniesie.
– Nie kojarzysz, czy Kinga kiedykolwiek wspominała o Patryku Hauerze? – rzucił.
Zamiast odpowiedzieć, Asia zmarszczyła czoło i popatrzyła na niego podejrzliwie.
– A może pośrednio wspominała o jakimś polityku? Pośle?
– Ale dlaczego mnie o to pytasz?
– Bo byłaś jej najlepszą przyjaciółką.
– Tak, Kordian, wiem – odparła nieco poirytowana. – Ale czemu chcesz coś wiedzieć o tej sprawie?
– A więc była jakaś sprawa?
Aśka poruszyła się nerwowo, a potem pokręciła głową.
Rozmowa skończyła się szybciej, niż Oryński się spodziewał. Po chwili dostał od byłej dziewczyny wizytówkę, kilka słów na pożegnanie, a potem został niemal wyrzucony ze sklepu. Miał wrażenie, że jeszcze chwila, a Asia wezwałaby ochronę.
Stał przez moment przed obuwniczym z wizytówką w dłoni, starając się pozbierać myśli. Aśka zdjęła z szyby kartkę, ani razu na niego nie patrząc. Było jasne, że nie ma tutaj więcej czego szukać.
Kiedy dołączył do Chyłki, ta akurat dopijała kawę. Od razu wychwyciła, że coś jest nie tak.
– Czekaj, nie mów – rzuciła. – Asianna po wspominkach uświadomiła sobie, że cała trauma w jej życiu jest pokłosiem dawnego związku z tobą.
– Niezupełnie.
Joanna wstała od stolika.
– Widzę przecież, że gówno ugrałeś.
– Tak, ale…
– Co powiedziała?
– Nic. Kompletnie nic – odparł ciężko Oryński. – Oprócz tego, że nie będzie z nami rozmawiać bez swojego prawnika.
– Co?
Kordian położył na stole kartonik, jakby obchodził się z czymś, co może stanowić realne zagrożenie. Oboje spojrzeli na numer telefonu, adres przy ulicy Mrągowskiej i dane widniejące na niezbyt dobrze zaprojektowanej wizytówce.
„Kancelaria Adwokacka
adw. Artur Żelazny”.