Читать книгу W małym dworku - Stanisław Ignacy Witkiewicz - Страница 12
AKT PIERWSZY
SCENA DZIESIĄTA
ОглавлениеSilne pukanie we drzwi na prawo. Nie czekając upoważnienia wchodzi Kozdroń. Długie buty, szpicruta. Pewnym krokiem podchodzi do Nibka, który stoi z Anetą na lewo. Mówi głośno.
KOZDROŃ
nie widząc Widma
Dobry wieczór państwu. (ściska rękę Nibka) Ceny na zboże idą w górę. Dobra nasza. (spostrzega się) Ale – proszę mnie przedstawić.
NIBEK
Moja kuzynka – Wasiewiczówna. Pan Kozdroń – moja prawa ręka!
WIDMO
I lewa figura na ołtarzyku, na którym stałam ja.
KUZYN
zrywając się
Nieprawda! Nieprawda!
Kozdroń obraca się i spostrzega Widmo do połowy oświetlone silnie, a od góry tonące w zielonym półmroku abażuru. Stoi jak martwy tyłem do widowni, nie mogąc słowa przemówić.
WIDMO
wstając, uroczyście
Nie wyprzesz się mnie, Ignacy. Byłam i jestem twoja, jakkolwiek…
NIBEK
Ha! ha! ha! Teraz dopiero się zaczyna. Zobaczymy, kto kogo przesili.
KOZDROŃ
zwija się nagłe w kłębek, tak jak gdyby go nagle wściekle brzuch zabolał, i pada na kolana tyłem do widowni
A! A! A! To nie ja! To straszne! Co to znaczy? Nieboszczka tutaj! A! A! A! Ja umrę!
Zakrywa oczy rękami i klęczy.
NIBEK
Ha! ha! On się ciebie wypiera, Anastazjo!
KOZDROŃ
klęcząc i nie odkrywając oczu
Ja się boję! Weźcie ją! Ona nie żyje. Ja nie otworzę oczu. Ja nie chcę widzieć. Kto jesteście wszyscy? O Boże, Boże! Ja nie otworzę oczu! Och! Bodajbym oślepnął!
Pochyla się i podnosi z zakrytymi oczami, tak jak gdyby bił pokłony.
WIDMO
Zawsze był tchórzem i takim go kochałam.
Stoi na miejscu.
KUZYN
Kochałaś tylko mnie, Anastazjo! Ja nigdy już nic nie napiszę.