Читать книгу W małym dworku - Stanisław Ignacy Witkiewicz - Страница 16

AKT PIERWSZY
SCENA CZTERNASTA

Оглавление

Wchodzi uroczystym krokiem Widmo z lewej strony.


NIBEK

z przestrachem

Jakeś tu weszła? Kędy?


WIDMO

uroczyście

Przez korytarz od spiżarni i przez nasz sypialny pokój, Dyapanazy.


NIBEK

z przerażeniem

Jak to? Przez zamknięte drzwi?


WIDMO

A cóż w tym dziwnego? Chciałam pożegnać się z dziećmi.


NIBEK

A! To niesłychane!

Wylatuje na lewo.


AMELKA

wstając

Nie chciałyśmy ci tego przypominać, mamo, żeś się z nami nie pożegnała.


ZOSIA

wstając

Ja taka byłam zmartwiona. Myślałam, żeś o nas całkiem zapomniała.


WIDMO

podchodzi do nich i całuje je w głowy, podczas gdy one całują ją w rękę

Jakże mogłyście tak myśleć?


AMELKA

Zostań na kolację, mamo. Pan Kozdroń tak się zabawnie ciebie boi.


ZOSIA

Zostań, mamo. Będziemy się tak cudownie bawić.


WIDMO

Nie, dzieci. Jestem zmęczona. Na zabawę przyjdę do was jutro rano. Teraz idę do kuchni.

Całuje je jeszcze raz. Kuzyn, który trzymał dotąd Anetę za rękę, ciągnie ją na prawo do lampy.


KUZYN

Chodź, muszę ci się przypatrzyć, kuzynko.


ANETA

Ależ dobrze – patrz, ile chcesz, mój piękny kuzynie.


WIDMO

Tak, przypatrz się jej dobrze, Jęzory. Strzeż jej i kochaj ją bez granic. Może ona wróci ci jeszcze natchnienie.

Przechodzi uroczyście na prawo i znika we drzwiach.

W małym dworku

Подняться наверх