Читать книгу Morawiecki i jego tajemnice - Tomasz Piątek - Страница 25

CZĘŚĆ DRUGA
Od firmy Reverentia do firmy GetBack

Оглавление

Czy z ikony bankowości można zrobić symbol terroryzmu? Szlachetnego, bezkrwawego, ale jednak terroryzmu? Próby podjął się Igor Janke.

Janke to prawicowy dziennikarz i lobbysta, założyciel znanej platformy blogowej Salon24. W czerwcu 2014 r., na 12 dni przed wybuchem afery taśmowej, Igor Janke wydał książkę174 pt. Twierdza. Solidarność Walcząca – podziemna armia. Książka wychwala Solidarność Walczącą i jej wodza Kornela Morawieckiego. A także syna wodza i najmłodszego członka SW, czyli Mateusza Morawieckiego. Według Jankego podziemna organizacja Morawieckich nigdy nie poddała się inwigilacji i presji komunistycznych służb. Wręcz przeciwnie, Solidarność Walcząca sama była w stanie śledzić esbeków i wywierać na nich nacisk.

Autor opisuje początki kariery politycznej obecnego premiera w sposób następujący: „Mateusz Morawiecki swoją przygodę z opozycją zaczął (już) w 1979 r. jako dwunastoletni chłopak. W Wilczynie Leśnym pod Wrocławiem […] pomagał w drukowaniu podziemnego «Biuletynu Dolnośląskiego». […] Mateusz był bardzo przejęty swymi obowiązkami: sklejał, zszywał i układał w kupki gotowe gazetki. Niezwykle pociągała go atmosfera tajnego przedsięwzięcia […]. «Od razu zrozumiałem, na czym polega konspiracja. I to mi zostało na długo. Potem nawet na studiach nikomu nie opowiadałem o tym, co robię. Obawiałem się esbeckich wtyczek» – wspomina. Mateusz starał się czytać wszystko, co drukował. «Dwóch trzecich nie rozumiałem, ale widziałem, że nawet z tego, co zrozumiałem, nie mogę nic opowiadać w szkole». Starsi koledzy drukarze byli dla niego jak bohaterowie Sienkiewiczowskiej Trylogii, która w tym czasie była jego ulubioną lekturą. Aura tajemniczości otaczająca działania podziemia, lojalność wobec kolegów, zagrożenie płynące ze strony władzy – wszystko to kojarzyło mu się z przygodami barwnych postaci Potopu czy Pana Wołodyjowskiego. Razem ze starszymi siostrami wsłuchiwał się w nocne dyskusje rodziców o polityce i choć niewiele z nich rozumiał, był dumny, że go nie wyganiają i że uczestniczy w czymś poważnym i niebezpiecznym. Chłonął wszystko, o czym mówili. Po pewnym czasie został łącznikiem w kolportażu. Jeździł tramwajami po Wrocławiu; w torbie na strój sportowy rozwoził pod uzgodnione adresy egzemplarze «Biuletynu Dolnośląskiego». Wracał później do punktów kolportażowych z zebranymi pieniędzmi. […] W 1979 r. przez letni domek Jadwigi [Jadwiga Morawiecka, matka Mateusza i żona Kornela Morawieckiego – red.] i Kornela Morawieckich w Pęgowie pod Wrocławiem przewijały się dziesiątki osób. Przygotowywano transparenty z napisem «Wiara i Niepodległość» – jak na owe czasy, przed Sierpniem ’80, było to niezwykle prowokacyjne hasło. Te transparenty pojawiły się później na czterech mszach Ojca Świętego podczas jego pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. W Częstochowie jeden z nich trzymał Mateusz. «To było dla mnie gigantyczne przeżycie» – wspomina. Te transparenty budziły ogromne zainteresowanie tłumów na mszach i nie mniejsze zainteresowanie tajniaków. Dwa lata później, już w stanie wojennym, namówił dwóch kolegów […], by 1 maja, w komunistyczne święto pracy, zrywać w mieście czerwone flagi. We […] [trójkę] zorganizowali akcję na ulicach wrocławskiego śródmieścia. Rozrysowali plan okolicy. Pierwszego maja po południu ruszyli do boju: przyczajali się w bramach, wypadali na ulice, zrywali flagi, łamali drzewce, znienawidzone czerwone szmaty wrzucali do śmietników i gnali dalej. Brama po bramie. Ulica po ulicy. Flaga zerwana, drzewiec złamany, brama przelotowa i biegiem na inną ulicę. Plac Bema, Jedności Narodowej, Świdnicka. Milicja była zdezorientowana, ale po pewnym czasie po okolicy zaczęły krążyć milicyjne nyski. Rozpoczęła się gonitwa. Chłopcy zachowywali się niezwykle ryzykownie. Uciekali i po chwili zrywali flagi w innym miejscu, dalej od milicjantów. W ciągu trzech godzin zerwali około stu pięćdziesięciu czerwonych flag. Mateusz wciągał kolejnych kolegów w takie akcje, które powtarzali jeszcze wiele razy. Jarek, Mariusz, Maciek, Maks, Zbyszek, Wojtek, Mateusz – wszyscy w końcu trafili do Solidarności Walczącej”175. Kilkadziesiąt stron dalej Janke przedstawia nam późniejsze funkcjonowanie Mateusza Morawieckiego i jego kolegów w tej organizacji: „Im więcej wysiłku kosztowało urywanie się szpiclom, tym więcej wydzielało się adrenaliny, tym bardziej wciągało życie w podziemiu. To było jak narkotyk. Zażywali go nawet za cenę aresztu i różnych nieprzyjemności. Kochali to. Nie było wyjścia. Mateusz Morawiecki mimo regularnej inwigilacji redagował «Biuletyn Dolnośląski»”.

O podziemnej działalności młodego Morawieckiego Janke pisał również w prasie codziennej. 10 listopada 2016 r., w przeddzień Święta Niepodległości, Janke opublikował w „Rzeczpospolitej” artykuł pt. Opowieść o Adamie Lipińskim, Grzegorzu Schetynie i Mateuszu Morawieckim – działaczach antykomunistycznej wrocławskiej opozycji.

W tej wersji Morawiecki przystępuje do opozycji już w wieku 11 lat, a nawet wcześniej, w trzeciej klasie podstawówki: „…nikt chyba nie zaczął działalności opozycyjnej tak wcześnie jak Mateusz Morawiecki. Pewnie dlatego, że nie miał wyjścia. Już jako dziecko przysłuchiwał się rozmowom ojca, Kornela Morawieckiego, z kolegami w domku w Pęgowie, gdzie zbierali się antykomuniści. W trzeciej klasie podstawówki nie poszedł na pochód 1-majowy. Rodzice mu zakazali. Wtedy spotkały go pierwsze represje. Razem z kolegą zostali postawieni przed klasą i pokazani jako ci, którzy nie rozumieją idei 1 maja. A potem za karę Mateusz musiał rysować dużo szlaczków z zeszycie, czego nie cierpiał. Jako 11-latek z wujkami drukował bibułę w podwrocławskim Wilczynie. […] Wtedy jeszcze Mateusz traktował to wszystko, co się wokół niego dzieje, jak przygodę, nie do końca rozumiejąc, o co chodzi. Ale wiedział jedno – nie może o tym nikomu mówić. Musi zachowywać zasady konspiracji i musi być lojalny. Kiedy miał 12 lat, już w pełni świadomie, wraz z kolegami zorganizował na 1 maja 1980 roku akcję zrywania czerwonych flag. Na placu Bema, placu Jedności Narodowej we Wrocławiu zerwali i połamali drzewce kilkudziesięciu sztandarów. Karnawał Solidarności przeżył we Wrocławiu, mieście odkomunizowanym i tętniącym wolnością. 13 grudnia 1981 roku o czwartej rano obudził go łomot do drzwi. Oddział zomowców z wrzaskiem wpadł do mieszkania Morawieckich. Oślepiło go ostre światło latarek. Zomowcy wrzeszczeli: «Gdzie jest ojciec?!», zaglądali pod kołdrę, pod którą spały dzieci i ich mama. Przerażona pani Morawiecka krzyczała: «Zostawcie nas!». 14-letni chłopiec musiał zachowywać się dzielnie. Ojciec się ukrywał, a on został jedynym mężczyzną w rodzinie. Odtąd zomowcy odwiedzali ich regularnie. Rewizje powtarzały się nawet co kilka dni. W sumie było ich kilkadziesiąt w ciągu roku. Mateusz dorastał ze strachem o ojca, ale z czasem sam stał się obiektem inwigilacji. Często zabierali go – wciąż jeszcze chłopca – na przesłuchania. W siedzibie SB na Łąkowej był kilkanaście razy. Za każdym razem przez co najmniej pięć godzin. Esbecy próbowali go zastraszyć, ale chłopak był dobrze przeszkolony w zasadach opozycyjnego BHP i wiedział, że jedyna dozwolona odpowiedź brzmi: «nie wiem», «odmawiam odpowiedzi». «Pamiętaj, gówniarzu, że twoją młodszą siostrę mogą zgwałcić nieznani sprawcy!» – słyszał. Kiedyś przez wiele godzin ubek wrzeszczał do niego: «Siadaj!». «Wstawaj!». «Siadaj». «Wstawaj». Czasami okładali go pięściami. W 1982 roku po jednej z demonstracji zomowcy pobili go tak, że ślady zostały mu na wiele tygodni.

Pewnego dnia esbek zasiadający za wielkim biurkiem położył na stole pistolet. «Mogę cię zabić, skurwysynu, jak nie zaczniesz gadać, jak możemy dotrzeć do ojca». Chłopak był przerażony, ale pary z gęby nie puścił. W 1986 roku zgarnięto go z ulicy do samochodu. Jak zwykle tajniacy dopytywali o kontakty z ojcem. Nagle samochód skręcił w nieznanym mu kierunku. «Jedziemy za miasto. Do lasu» – usłyszał. Podjechali do lasu, esbecy kazali mu wysiąść z samochodu. A było to już po zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki. Mateuszowi zrobiło się zimno. Przez głowę przemknęły mu najczarniejsze myśli. Na szczęście skończyło się na kopniaku w tyłek i strachu. Zostawili go samego w lesie […]. Dziś Mateusz Morawiecki jest wicepremierem, człowiekiem numer dwa polskiego rządu, odpowiedzialnym za strategię gospodarczą państwa”176.

Autor wspomina o wywiezieniu Morawieckiego do lasu również w książce Twierdza, gdzie opisuje porwanie przez esbecję podziemnego działacza Andrzeja Myca oraz reakcję Solidarności Walczącej na te represje. „«Porwanie Andrzeja nastąpiło mniej więcej w tym samym czasie, kiedy do lasu został wywieziony Mateusz Morawiecki. Rada Solidarności Walczącej podjęła wówczas decyzję, że trzeba zareagować stanowczo» – mówi Wojciech Myślecki [czołowy działacz Solidarności Walczącej, jeden z jej głównych organizatorów, prawa ręka Kornela Morawieckiego – T.P.] To miała być najostrzejsza do tej pory i najbardziej radykalna z dotychczas przeprowadzonych przez organizację akcji. Uznano, że powinno spłonąć lub wylecieć w powietrze jakieś ważne miejsce. Akcja musiała wywrzeć odpowiednie wrażenie, więc nie należało jej zlecać komuś niedoświadczonemu. Realizacji tego zadania podjął się Myślecki, który był pomysłodawcą i jednym ze zwolenników przeprowadzania akcji odwetowych. Pierwszym pomysłem było wysadzenie w powietrze potężnego budynku SB przy ulicy Druckiego-Lubeckiego. Szukano jakiegoś dużego samochodu, który miałby wjechać w bramę i staranować drzwi. Wóz zostałby wypełniony benzyną lakową. Myślecki miałby podjechać tyłem, rozpędzić samochód na wstecznym biegu i w ostatniej chwili wyskoczyć z szoferki […]. W końcu zdecydowano, że zostanie podpalony letni domek szefa dolnośląskiej SB, pułkownika Czesława Błażejewskiego. W przygotowaniach do tej akcji uczestniczył Andrzej Rak, były milicjant [członek komunistycznej policji zwanej „Milicją Obywatelską” – T.P.], który włączył się w działania SW. To on przekazał informację, gdzie znajduje się domek Błażejewskiego. Przeprowadzili razem rozeznanie w terenie, zrobili zdjęcia, Rak przygotował obstawę na akcję […]. Domek Błażejewskiego został wcześniej obfotografowany. Stał na terenie ogródków działkowych; był duży, zbudowany w góralskim stylu. Obok niego znajdowało się kilka podobnych. Spiskowcy przyjechali w nocy. Rak stanął na czatach, a Myślecki i Lipiński [Roman Lipiński, sześćdziesięcioletni wówczas weteran antykomunistycznego podziemia lat 40. – T.P.] ruszyli w stronę budynku. Nieśli kanister z benzyną. Stłukli szybę, nalali benzyny do środka, podpalili. Uciekli. Akcja przebiegła sprawnie. Następnego dnia okazało się, że dom, owszem, spłonął, ale nie był to dom Błażejewskiego, tylko jego zastępcy, pułkownika Nowickiego. Wykonawcy się pomylili. «Zawaliłem sprawę» – przyznaje. [Janke nie pisze, kto się przyznaje do zawalenia sprawy, ale z kontekstu wynika, że Myślecki – T.P.] […]. Myślecki na wszelki wypadek przygotowywał także warianty «ostrzejsze». Prawdziwy odwet. Miał wokół siebie kilku ludzi, którzy byli przygotowywani do wykonywania wyroków śmierci, jeśli sprawy zaszłyby za daleko. Sam opracowywał studium zamachu na szefa dolnośląskiej Służby Bezpieczeństwa. Działacze znali już szczegółowy rozkład i położenie mieszkania Błażejewskiego, na pierwszym piętrze kamienicy przy ulicy Energetycznej 8. Wiedzieli dokładnie, o której godzinie pułkownik podjeżdża pod dom, gdzie parkuje […]. Było ustalone, że strzał padnie w momencie, kiedy Błażejewski będzie szedł do samochodu do drzwi kamienicy”.

Wojciech Myślecki, główny organizator tej szczególnej akcji terrorystycznej, w 2016 r. opowiedział o niej redakcji portalu Niezłomni.pl. Pominął pomyłkę w kwestii domku do spalenia, wolał skoncentrować się na zaletach i zasługach młodego Mateusza. Kopniak od esbeków przeobraża się w… kopanie grobu: „Daliśmy mu minimalną ochronę w momencie, w którym porwano go z ulicy i przeprowadzono mu seans strachu. Kazano mu nawet kopać swój grób. Odgrażano się, że młodszą siostrę mogą zgwałcić nieznani sprawcy. Przeprowadziliśmy wtedy akcję odwetową. Spaliliśmy […] domek letniskowy szefa wrocławskiej SB płk. Czesława Błażejewskiego, a równocześnie Kornel wysłał do niego list informujący, że jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo członków SW […]. Zrobiliśmy dla niego [Mateusza Morawieckiego – T.P.] wyjątek i został zaprzysiężony jako niepełnoletni. Mateusz pokazał znakomite zdolności organizacyjne, determinację i wyjątkową odwagę”.

W następnych latach narracja o spaleniu domku w odwecie za wywiezienie młodzieńca do lasu upowszechniła się do tego stopnia, że podejmowały ją również rzetelne media (np. portal Eastbook)177. Jednak moje źródła z wrocławskiego podziemia twierdzą zgodnie, że o wywiezieniu Mateusza Morawieckiego do lasu dowiedziały się dopiero z książki Igora Jankego. W rozmowie ze mną Władysław Frasyniuk ujmuje to tak:

– Legenda budowana Mateuszowi, że go gdzieś zabrali i przywiązali do drzewa? Mama dowiedziała się o tym z gazety, a my już w wolnej Polsce. Dorobiono mu to.

– Żadne z moich źródeł nie zna historii z porwaniem Morawieckiego i kopaniem grobu w lesie. To opowiada Mateusz Morawiecki. W tamtym czasie nikt o tym nie słyszał – mówi ze swej strony Katarzyna Kaczorowska, autorka znakomicie udokumentowanych książek o wrocławskim podziemiu 80 milionówArchiwum Kajetana. Kaczorowska od lat rozmawia z byłymi członkami podziemia, w tym – z licznymi bojownikami Solidarności Walczącej.

Co do samego podpalenia domku esbeka przez Solidarność Walczącą, to nikt nie przypuszcza, aby sprawa była zmyślona. Informacja o tym wyczynie krążyła po Wrocławiu w latach 80. (aczkolwiek nie mówiono wtedy o domku, tylko o altance letniskowej). Razem z informacją, że działacze SW się pomylili i „podpalili nie tę altankę”. W ocenie moich rozmówców z wrocławskiego podziemia akcja terrorystyczno-altankowa stanowiła totalną kompromitację Solidarności Walczącej. Nie tylko ze względu na wymienioną pomyłkę. Przede wszystkim dlatego, że komunistyczna propaganda usiłowała przedstawiać podziemnych opozycjonistów jako radykałów, nieodpowiedzialnych ekstremistów, groteskowych szaleńców, którym marzą się wojna i terroryzm. Podpalenie altanki wyglądało jak wymarzony prezent dla propagandystów PRL-u.

Jednak dla młodszych pokoleń, które nie pamiętają komunizmu nawet z przedszkola, cała ta opowieść brzmi i wygląda inaczej. Atrakcyjnie, może nawet fascynująco. Po tym, jak Janke opublikował swoją książkę, legenda o wywiezieniu Mateusza Morawieckiego do lasu stała się częścią polskiej historii. W różnych wersjach, nieraz dodatkowo udramatyzowanych (opowiada się, jakoby esbecy przywiązali chłopca do drzewa). Częścią historii stała się również opowieść o odwecie, jaki zastosowali szlachetni, aczkolwiek nieporadni terroryści z Solidarności Walczącej. Opowieść ta stawia młodego Morawieckiego na szczególnym piedestale. Chłopiec bohater, chłopiec męczennik to postać, która działa na wyobraźnię, dlatego nieraz pojawia się w mitach i legendach patriotycznych. Polacy mają „małego powstańca”. We Francji jego odpowiednikiem był paryski ulicznik-rewolucjonista Gavroche. Wiele oddziałów wojskowych pielęgnuje wspominki o „dzieciach pułku”, czyli sierotach wojennych, którymi żołnierze się zaopiekowali wcielając je do swych szeregów. Najbardziej wzruszające są te wspomnienia, w których chłopiec żołnierz cierpi. Cierpienie chłopca nieraz się staje ziarnem jego przyszłej wielkości, ale woła też o odpowiednią pomstę…

Doświadczony PR-owiec Janke najwyraźniej wie, jak się tworzy mity. Zgodnie z legendą przedstawioną w jego książce, „Mateusz Syn Wodza” miał zostać jedynym małoletnim członkiem SW – jej „dzieckiem pułku” czy też „małym powstańcem” – nie tylko dlatego, że był synem wodza. Przede wszystkim dlatego, że był nieletnią ofiarą przemocy, którą terroryści spektakularnie pomścili. Nie bez drobnej pomyłki, ale dzięki niej można łatwiej uwierzyć w opowiedzianą nam historię męczeństwa i bohaterstwa. Ten szczegół czyni całą opowieść bardziej realistyczną (nic dziwnego, skoro wszystko wskazuje, że on akurat jest prawdziwy).

Co z pozostałymi informacjami, które Janke zawarł w swojej książce? Wrocławskie źródła oceniają ją jako skrajnie niewiarygodną.

– Książka Igora Jankego to współczesna wersja „Winnetou” – mówi Władysław Frasyniuk. Dodał, że publikacja Twierdzy została pośrednio sfinansowana przez… bank Mateusza Morawieckiego: – Bank Zachodni za to bulił. Uważam, że to biznes. Właściciele pewnie weryfikują wszystkie faktury, ale nigdy ich nie upublicznią. […] Morawiecki może się czuć bezkarny, bo ze strony banku nie wycieknie żadna informacja o tym, jak szły transfery. Bank dużo daje na różne patriotyczne przedsięwzięcia.

Potwierdzenie dla tych zarzutów można znaleźć w mediach. Bank Morawieckiego finansował jeśli nie książkę, to jej autora, a na pewno jego firmę.

W 2018 r. „Newsweek” opisywał tę zależność tak: „Janke jest autorem hagiograficznej książki «Twierdza» o działalności Morawieckich w latach 80. w Solidarności Walczącej. Juniorowi pomogła w budowaniu wizerunku niezłomnego wroga komuny. Janke pisze, że już jako 12-letni chłopak Morawiecki zaczął drukować bibułę […]. Opisuje też, jak młody Morawiecki został wywieziony do lasu przez esbeków, którzy kazali mu kopać grób. Wymierzyli w niego pistolet i grozili, że młodszą siostrę mogą zgwałcić nieznani sprawcy. Janke współpracował z Morawieckim, gdy ten był jeszcze prezesem BZ WBK. Kiedy został wspólnikiem Bridge’a [agencja PR, w której Janke był też wiceprezesem zarządu – red.], dochody firmy błyskawicznie wzrosły. Jej raport roczny za 2015 r. odnotowuje wzrost przychodów z 2,9 mln zł do 6 mln zł. Jak czytamy w sprawozdaniu, było to związane m.in. z przeprowadzeniem dużego projektu dla BZ WBK pod nazwą «Akademia Przedsiębiorcy»”178.

W tym samym 2018 r. „Gazeta Wyborcza” wykryła jeszcze inne związki finansowe między Jankem a Morawieckim. Cytuję: „«Twierdza. Solidarność Walcząca». To opowieść o radykalnej opozycji antykomunistycznej z lat 80. Jej liderem był Kornel Morawiecki, marszałek senior Sejmu i ojciec premiera. Pisząc «Twierdzę», Janke zaprzyjaźnił się z Morawieckimi oraz ich przyjaciółmi z dawnej konspiracji. Wśród nich był prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło i inne ważne postaci dzisiejszego życia publicznego. Po wydaniu «Twierdzy» w 2013 r. kierowany przez Mateusza Morawieckiego bank BZ WBK wspierał założoną przez Jankego platformę blogową Salon24 oraz Instytut Wolności, konserwatywny think tank, którego Janke jest prezesem. W styczniu 2018 r. Morawiecki wręczył węgierskie wydanie «Twierdzy» premierowi tego kraju Viktorowi Orbánowi. Salon24 odnotował to czołobitnym artykułem pt. «Pozytywna chemia między Orbánem a Morawieckim. Prezent dla premiera Węgier»”179.

Mechanizm zatem byłby prosty: Janke wychwala Morawieckiego, następnie Morawiecki opłaca przedsięwzięcia Jankego i promuje jego książkę.

Tak się składa, że Igor Janke oprócz Morawieckiego obsługiwał jeszcze jednego niezwykle interesującego klienta. Sięgnijmy jeszcze raz do „Newsweeka”. W 2015 r. Wojciech Cieśla i Michał Krzymowski opublikowali w tym tygodniku artykuł pt. Wojna chwilówkowa (w internecie dostępny pod tytułem: Czy ustawa antylichwiarska rozwiąże problem chwilówek?). Część tekstu poświęcona została znanej firmie pożyczkowej Vivus, jak również wspomnianej agencji PR o nazwie Bridge, której współwłaścicielem i wiceprezesem był Igor Janke.

Cytuję obszerne fragmenty: „Funkcję rzecznika prasowego Vivusa pełni Marek Bosak (do Vivusa przeszedł z agencji Bridge), brat Krzysztofa, znanego działacza Ruchu Narodowego […]. Vivus przyszedł do Polski z Łotwy. To tylko odnoga finansowego imperium o nazwie 4finance, które udziela chwilówek od Hiszpanii po kraje nadbałtyckie. Bosak powtarza jednak uparcie, że Vivus działa jak start-up, bo spółkę 4finance założyło czterech studentów z Rygi.

– Zaczęli w 2008 roku, gdy na początku kryzysu banki zakręciły kurek z pożyczkami. Rok później mieli już biznes wart 28 milionów euro – opowiada Inga Springe, łotewska dziennikarka, szefowa śledczego portalu Re:Baltica.

Sanita Jemberga, inna łotewska dziennikarka, dodaje:

– Pod koniec 2012 r. kontrolę nad 4finance przejął Oleg Bojko. To jeden z najbogatszych ludzi w Rosji. Nie robi typowych rosyjskich interesów na ropie czy gazie. Lubi biznesy, które dają szybki zwrot z inwestycji.

Inga Springe:

– Po wejściu Bojki interes rozkręcił się niesamowicie. Dziś z 4Finance związana jest rodzina naszego byłego premiera, a także kilku ludzi, którzy mają wpływy w polityce. Bojko kontroluje 4finance, ale ukrywa to przez skomplikowaną strukturę funduszy z rajów podatkowych. Formalnie nie możesz powiedzieć, że jest jej właścicielem.

Przez lata jako właściciel cypryjskiego Ritzio Entertainment Group oligarcha był królem kasyn i deweloperem, produkował też kosmetyki. Dziś należy do niego Fashion TV. Bojko współprodukuje reżyserski debiut Scarlett Johansson, lubi fotografować się w towarzystwie modelek, wspiera paraolimpiadę w Rosji (sam jeździ na wózku; według łotewskich dziennikarzy uszkodził kręgosłup podczas skoku do basenu w swojej rezydencji).

W Vivusie za komunikację firmy z dziennikarzami odpowiada agencja Bridge. Jej wiceprezesem jest Igor Janke, o którym w zasadzie powinno się napisać «były dziennikarz» (pracował m.in. w «Rzeczpospolitej»), gdyby nie to, że od roku współprowadzi program «Prawy do lewego» w Polsacie 2. Gościem jednego z odcinków był Loukas Notopoulos, prezes polskiego Vivusa”180.

Informację o obsłudze Vivusa przez agencję Bridge znajdujemy także w mediach branżowych181. Marek Bosak sam się chwali na swoim profilu w GoldenLine (medium społecznościowe dla profesjonalistów), że przeszedł do Vivusa bezpośrednio z Bridge182. Jeśli chodzi o działalność Igora Jankego w agencji Bridge, to według krajowego rejestru sądowego Janke zasiadał na stanowisku wiceprezesa zarządu tej firmy w latach 2013–2018, a w 2018 r. był również jej współwłaścicielem183.

Związki rosyjskiego oligarchy Olega Bojki z obsługiwaną przez Jankego firmą Vivus omawiano też w mediach branżowych. „W Polsce pojawiły się już gotówkomaty – bankomaty służące do zaciągania szybkich pożyczek. Biznes znany z rosyjskich ulic pojawił się w centrach handlowych Warszawy i okolic. Czy jednak szybka pożyczka z automatu to wystarczająco bezpieczne rozwiązanie? Na początku tego roku pisaliśmy już o interesie Olega Boyko, który postawił w Moskwie sieć bankomatów służących do udzielania pożyczek […]. Na tę chwilę oferta gotówkomatów obejmuje tylko pożyczki firmy Vivus” – informował Bankier.pl w 2015 r.184 Trzy lata później, w lutym 2018 r. „Gazeta Wyborcza” pisała wprost, że Vivus należy do Bojki. Oligarcha został wtedy objęty amerykańskimi sankcjami jako kompan Putina. „Wyborcza” przedstawiła go wówczas tak: „Oleg Bojko. Finansista, miłośnik kina. Wzbogacił się, handlując cytrusami i elektroniką. Jego wehikuł inwestycyjny Finstar Financial Group wyspecjalizował się w sieci firm pożyczkowych działających pod szyldem 4finance, które działają w 17 krajach, w tym w Polsce pod markami Vivus i Zaplo”185.

Bojko trafił na tę listę nieprzypadkowo. Portale walczące z korupcją i przestępczością zorganizowaną wskazują na jego ścisłą współpracę z Kremlem i znaną już nam sołncewską mafią (która ze swej strony również współdziała z Kremlem i kremlowskimi służbami). Między innymi, sołncewscy gangsterzy mieli pełnić funkcję służby bezpieczeństwa w strukturach koncernu OLBI należącego do Bojki186.

Informacje o kremlowsko-mafijnych koneksjach oligarchy znajdują pośrednie potwierdzenie w publikacji „Financial Times” z 2012 r. na temat biznesów Igora Szuwałowa, pierwszego wicepremiera Rosji w latach 2008–2018187.

Rzućmy okiem na tę pajęczynę powiązań. Na jej końcu znajdziemy znane już nam pająki – a właściwie ogromne tarantule.

Według „Financial Times” Igor Szuwałow w początkach swej kariery był partnerem biznesowym Olega Bojki. Z tego partnerstwa wyniósł fortunkę liczoną w milionach dolarów (piszę „fortunkę”, bo w Rosji fortuna zaczyna się od miliarda). Wyniósł i wywiózł, bo przepisał ją na żonę. Pieniądze odnalazły się na… Bahamach, w firmie Sevenkey, którą założyła tam sobie rodzina Szuwałowów.

W 2004 r. ta egzotyczna firma rodzinna Szuwałowa dokonała dwóch znaczących inwestycji.

Po pierwsze, zainwestowała w brytyjsko-holenderski kombinat stalowy Corus razem z… Aliszerem Usmanowem (przypomnę: Usmanow to wielki sołncewski oligarcha, protektor kompanów Roberta Szustkowskiego, który z kolei miał protegować Marka Falentę w Rosji).

Po drugie, wykupiła udziały w rosyjskim megakoncernie paliwowym Gazprom za 17,7 mln dolarów. Jak podaje „Financial Times”, pieniądze na tę inwestycję pożyczył Szuwałowom… Michaił Fridman.

Znowu przypomnę: Fridman to najbogatszy z sołncewskich oligarchów, kolega i biznesowy partner Usmanowa. Z siecią sklepów Fridmana współdziałała firma Tomasza Misiaka Work Service.

Co więcej, rosyjski portal FB.ru podaje, że Fridman jest przyjacielem Bojki188. A według portalu Private Banking and Wealth Management, w 2011 r. Fridman i Bojko bawili razem na „zamkniętej imprezie” dla „wpływowych ludzi” w łotewskim kurorcie Jurmała189. Imprezę zorganizował klub postsowieckich oligarchów afiliowany przy lokalnych edycjach magazynu „Forbes”. Klub ten promuje m.in. wicepremiera Igora Szuwałowa190.

Zatem pan Bojko jest członkiem tego samego biznesowo-towarzyskiego kręgu, w którym obracają się sołncewscy oligarchowie związani lub powiązani z naszą aferą taśmową. Wypromowany przez Bojkę polityk-biznesmen Szuwałow był promowany przez innych członków tego kręgu. Uczestniczył w biznesach Aliszera Usmanowa i brał miliony od Michaiła Fridmana.

174

Twierdza. Solidarność Walcząca. Podziemna armia” – premiera książki, Dorzeczy.pl, 28 maja 2014, <https://dorzeczy.pl/3383/Twierdza-Solidarnosc-Walczaca-Podziemna-armia-premiera-ksiazki.html>.

175

I. Janke, Twierdza. Solidarność Walcząca – Podziemna Armia, Warszawa 2014, s. 43–45.

176

I. Janke, Opowieść o Adamie Lipińskim, Grzegorzu Schetynie i Mateuszu Morawieckim – działaczach antykomunistycznej wrocławskiej opozycji, Rp.pl, 13 listopada 2016, <https://www.rp.pl/Plus-Minus/311109932-Opowiesc-o-Adamie-Lipinskim-Grzegorzu-Schetynie-i-Mateuszu-Morawieckim–dzialaczach-antykomunistycznej-wroclawskiej-opozycji.html>.

177

F. Rudnik, Putinofilia marszałka seniora – rzecz codzienna choć niepokojąca, Eastbook.eu, 16 sierpnia 2018, <https://www.eastbook.eu/2018/08/16/putinofilia-marszalka-seniora-rzecz-codzienna-choc-niepokojaca/>.

178

R. Grochal, W. Cieśla, Wojna na górze, Newsweek.pl, 24 czerwca 2018, <https://www.newsweek.pl/afera-getback-o-co-walcza-zbigniew-ziobro-i-mateusz-morawiecki/lqpxysj>.

179

W. Czuchnowski, M. Kolińska-Dąbrowska, GetBack wisiał u klamki PiS-u, Wyborcza.pl, 4 czerwca 2018, <http://wyborcza.pl/7,75398,23489587,getback-wisial-u-klamki-pis-u.html>.

180

W. Cieśla, Wojna chwilówkowa, Newsweek.pl, 26 lipca 2015, <https://www.newsweek.pl/czy-ustawa-antylichwiarska-rozwiaze-problem-chwilowek/9jk6ry6>.

181

Zob. m.in.: Agencja Bridge ze wzrostem przychodów do 7,4 mln zł i zysku do 592 tys. zł, Publicrelations.pl, 3 września 2018, <https://publicrelations.pl/agencja-bridge-ze-wzrostem-przychodow-do-74-mln-zl-i-zysku-do-592-tys-zl-czytaj-wiecej-na-httpswww-wirtualnemedia-plartykulagencja-bridge-ze-wzr/>.

182

Marek Bosak, Goldenline.pl, <https://www.goldenline.pl/marek-bosak/>, dostęp: 11 kwietnia 2019.

183

Zob. Imsig.pl, <https://www.imsig.pl/szukaj?imiona=IGOR&nazwisko=JANKE&pesel=eed98cff88f>, dostęp: 11 kwietnia 2019.

184

Pożyczki z bankomatu zawitały do Polski, Bankier.pl, 15 września 2015, <https://www.bankier.pl/wiadomosc/Pozyczki-z-bankomatu-zawitaly-do-Polski-7278134.html>.

185

I. Sudak, Amerykańska lista rosyjskich oligarchów, a na niej akcjonariusze Facebooka, Ubera, Twittera, Wyborcza.pl, 1 lutego 2018, <http://wyborcza.pl/7,156282,22961686,amerykanska-lista-rosyjskich-oligarchow-a-tam-akcjonariusze.html>.

186

Zob. dane z serwisów: Compromat.ru, <www.compromat.ru/page_9908.htm>, Rucriminal.info, <https://rucriminal.info/ru/dosje>, dostęp: 11 kwietnia 2019.

187

C. Belton, Shuvalov case raises cronyism questions, Ft.com, 27 marca 2012, <https://www.ft.com/content/9a859342-7818-11e1-b237-00144feab49a>.

188

Oleg Bojko, biznesmen: biografiâ, ličnaâ žizn´, Fb.ru, 15 czerwca 2017, <http://fb.ru/article/321042/oleg-boyko-biznesmen-biografiya-lichnaya-jizn>.

189

Forbes klub pobyval v gostâh u Èsterkina, Pbwm.ru, 1 sierpnia 2011, <http://pbwm.ru/articles/forbes-klub-pobyval-v-gostyah-u-esterkina>.

190

Forbes Club s milliarderom Alekseem Mordašovym, Forbes.ru, 1 kwietnia 2019, <https://www.forbes.ru/forbesclub.

Morawiecki i jego tajemnice

Подняться наверх