Читать книгу Morawiecki i jego tajemnice - Tomasz Piątek - Страница 27
CZĘŚĆ DRUGA
Od firmy Reverentia do firmy GetBack
CHŁOPIEC UDRĘCZONY
ОглавлениеMorawiecki w teczkach SB. Krasnale z jogurtami. Młody Mateusz „zabezpieczony” przez Biuro Studiów SB. Zabezpieczenie, czyli agentura? Piruety historyka Cenckiewicza. Bitwa o zarekwirowane książki. Student nasyła biurokrację uczelnianą na esbecką. Niełatwa relacja z ojcem. Nieobecny Kornel. Potrzeba akceptacji i Jarosław Kaczyński
Mafijny oligarcha Michaił Fridman jeszcze się w tej książce pojawi, a wraz z nim firmy i osoby z nim powiązane. Wróćmy jednak do Mateusza Morawieckiego i do jego młodości. Oczywiście, nie w upiększonej wersji Jankego. Poszukajmy czegoś, co bardziej zbliży nas do prawdy.
W aktach Instytutu Pamięci Narodowej niewiele można znaleźć o Mateuszu Morawieckim. Zapewne zaskoczy to tych, którzy uwierzyli w obraz młodego bojownika i męczennika z książki Twierdza. Jednak zaskoczenie jest mniejsze, gdy przypomnimy sobie, że „młody bojownik i męczennik” w latach 80. był naprawdę bardzo młody. Gdy Solidarność Walcząca powstawała, Morawiecki miał 13–14 lat.
Dostępny w internecie katalog IPN podaje, że Mateusz Morawiecki pojawia się jako syn Kornela Morawieckiego, przywódcy Solidarności Walczącej, w aktach sprawy obiektowej dotyczącej tej organizacji (kryptonim „Ośmiornica”, sygnatura IPN Wr 32/805).
W katalogu figuruje również esbecka teczka o sygnaturze IPN Wr 054/1006. Mateusz Morawiecki występuje w niej jako „aktywny uczestnik akcji ulicznych (happeningów) organizowanych przez nieformalną grupę pod nazwą Pomarańczowa Alternatywa”. Pomarańczowa Alternatywa to słynny na przełomie lat 80. i 90. kolektyw happenerów pod wodzą Waldemara „Majora” Fydrycha. Jej członkowie wprowadzali komunistyczne władze w stan dezorientacji poprzez grupowe przebieranie się za Świętych Mikołajów, organizowanie zbiorowej ulicznej konsumpcji jogurtów albo malowanie krasnoludków na murach (w ten sposób krasnale stały się nieformalnym symbolem Wrocławia).
IPN przechowuje też akta paszportowe Mateusza Morawieckiego (IPN Wr 524/423691), w których nie ma nic podejrzanego. Wydano mu paszport w 1989 r., gdy komunizm upadał. Teczki paszportowe innych członków Solidarności Walczącej są znacznie bardziej intrygujące (do czego jeszcze wrócimy).
Ciekawsza jest inna adnotacja, którą znajdujemy w katalogu IPN pod hasłem Mateusz Morawiecki: „W dn. 03.03.1987 zarejestrowany w Wydz. C WUSW [Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych – red.] Wrocław pod nr. rej. 54509 przez Inspektorat 2 WUSW we Wrocławiu jako Osoba Zabezpieczona [OZ]. Brak możliwości ustalenia powodu zabezpieczenia. Zdjęto z ewidencji w dn. 18.01.1990. Materiały zniszczono w jednostce operacyjnej. Karta Mkr-3 z kartoteki odtworzeniowej Wydz. C WUSW Wrocław; dziennik rejestracyjny WUSW Wrocław, poz. 54509; karta EO-4/77 z kartoteki odtworzeniowej Biura C MSW; karta EO-4-A/77 z kartoteki odtworzeniowej Biura C MSW”191.
Kartoteka odtworzeniowa zawiera dokumenty, które esbecy przeznaczyli do zniszczenia. Znaleziono je w workach na śmieci, częściowo pocięte lub podarte. Papiery te najprawdopodobniej miały zostać spalone. Jeśli chodzi o określenie „Osoba Zabezpieczona”, to jest ono niejednoznaczne. Używano go nieraz wobec kandydatów na tajnych współpracowników (TW)192. Uwaga: bycie takim kandydatem nie oznacza, że ktoś donosił. Byli kandydaci, którzy donosili, zanim ich jeszcze formalnie zwerbowano. Byli i tacy, którzy w ogóle nie wiedzieli, że SB widzi ich w takiej roli.
Najciekawsze w odnalezionej adnotacji jest to, że Mateusza Morawieckiego „zabezpieczał” Inspektorat 2.
To bardzo ważna informacja, albowiem Inspektorat 2 (lub Inspektorat II) stanowił terenowy oddział Biura Studiów SB193 – elitarnej jednostki komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, która działała w latach 1982–1989 i zajmowała się rozbijaniem podziemia. W tym celu Biuro Studiów m.in. tworzyło niby-podziemne ugrupowania i lansowało pseudoopozycyjnych liderów.
Wobec tego wyrażenie „Osoba Zabezpieczona” musi jednak budzić niepokój, albowiem w przypadku Biura Studiów określenie to może się odnosić nie do kandydata na konfidenta, ale do konfidenta definitywnie już zwerbowanego. Jest tak, ponieważ Biuro Studiów korzystało z wyjątkowego przywileju. Mogło nie rejestrować swych agentów jako agentów (po to, żeby ich kamuflować nawet przed innymi jednostkami SB). Swych najważniejszych konfidentów rejestrowało jako „figurantów” (osoby rozpracowywane, czyli zwalczane, śledzone, ścigane albo nękane przez SB; ofiary esbeków) lub właśnie jako „Osoby Zabezpieczone”.
Informację, że Inspektorat II był terenowym oddziałem Biura Studiów SB, w swoim czasie podawali m.in. ultraprawicowi historycy Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk194. Autorzy ci przyznawali też, że Biuro Studiów rejestrowało swych agentów jako figurantów lub „zabezpieczenia”. Pisali tak: „Biuro Studiów, a także podległe mu Inspektoraty II, rozpracowywało czołowych działaczy podziemia, skupiało też w swoich rękach najcenniejszą agenturę, którą często przejęto z innych pionów operacyjnych SB. W związku z tym Biuro Studiów wyposażono w wiele szczególnych, i prawdopodobnie nieujętych do końca w dokumentach normatywnych, uprawnień. Przykładowo, agenturę Biura Studiów i Inspektoratów II w ewidencji Biura «C» rejestrowano także jako «zabezpieczenia» lub osoby rozpracowywane, czyli figurantów. Biuro Studiów konspirowało też część swoich działań przed innymi pionami SB, udzielając im fałszywych informacji. W ramach tzw. korespondencji koordynacyjnej, na pytanie o cennego TW zarówno Biuro Studiów, jak i Inspektoraty II odpowiadały często, że dana osoba jest rozpracowywana (figurant) lub też w ogóle nie znajduje się w ich zainteresowaniu”195.
Ciekawe, czy dzisiaj Cenckiewicz i Gontarczyk nie chcieliby się z tego wycofać. Pierwszy z nich w mediach społecznościowych broni Mateusza Morawieckiego przed zarzutem współpracy z Biurem Studiów. Gdy pewien internauta zacytował notatkę o zabezpieczeniu Morawieckiego przez Inspektorat II, Cenckiewicz wystąpił w obronie Morawieckiego gorąco i nieprecyzyjnie zarazem: „Zabezpieczenie nie oznacza agenturalności!”196.
Prawdziwiej byłoby napisać: „Zabezpieczenie nie musi oznaczać agenturalności, ale w przypadku Biura Studiów SB – może”.
Tym bardziej że w styczniu 1990 r. esbecy postanowili całkowicie ukryć i wymazać fakt „zabezpieczania” przez nich Mateusza Morawieckiego w poprzednich trzech latach. Styczeń 1990 r. to czas, w którym Biuro Studiów SB niszczyło lub ukrywało dokumenty dotyczące swych najważniejszych i najbardziej utajnionych agentów. W tym samym miesiącu zniszczono teczkę Antoniego Macierewicza, w latach 80. intensywnie chronionego przez Biuro Studiów.
Rzecz jasna, trudno przypuścić, żeby dziewiętnastoletni Mateusz Morawiecki mógł odgrywać kluczową rolę w operacjach Biura Studiów SB. Jeżeli Biuro Studiów prowadziło z nim lub wobec niego jakieś działania, to musiały one przede wszystkim dotyczyć jego ojca. Aczkolwiek historyk Cenckiewicz z jakichś przyczyn próbuje odrzucić również ten oczywisty wniosek. W internecie tak usiłuje tłumaczyć zainteresowanie Biura Studiów osobą Morawieckiego juniora: „Mateusz Morawiecki angażował się w konspirację antykomunistyczną niezależnie od zaangażowania i bohaterstwa ojca”197.
Do Biura Studiów SB i jego relacji z Solidarnością Walczącą wrócimy w następnej części tej książki. Co do dokumentów dotyczących Mateusza Morawieckiego, to w archiwum cyfrowym IPN (niedostępnym w internecie) znalazłem jeszcze jedną teczkę SB198, w której mowa o naszym bohaterze.
Teczka zawiera ślady nieznanej bitwy Morawieckiego juniora z komuną. Otóż jesienią 1987 r. podczas przeszukania mieszkania Morawieckich esbecy rekwirują czytane przez niego książki „drugiego obiegu” (wydane w podziemiu, bez cenzury). A młody Mateusz razem z siostrą walczy o odzyskanie tych książek. I trzeba przyznać, robi to zadzierzyście. Wzywa na pomoc władze swojej uczelni, albowiem, jak twierdzi, książki są mu potrzebne do nauki jako studentowi historii. Szkoła interweniuje w prokuraturze. W piśmie z 19 listopada 1987 r. czytamy, że „Uniwersytet Wrocławski im. Bolesława Bieruta [zmarły w 1956 r. komunistyczny przywódca narzucony uczelni jako patron – T.P.] […] popiera starania […] Mateusza Morawieckiego mające na celu odzyskanie […] zarekwirowanych […] pozycji”.
Dobrze wiedzieć, że mamy premiera, który już jako młodzieniec umiał napuścić jedną biurokrację na drugą. Trudno jednak nie zauważyć, że taka wizja odbiega od obrazu Chłopca Udręczonego z Twierdzy.
Wszyscy informatorzy, z którymi rozmawiam o młodości Mateusza Morawieckiego, twierdzą, że niezwykle ważna dla niego jest relacja z ojcem. Zarazem podkreślają, że to relacja co najmniej nieprosta.
– Między nimi jest dystans, ale syn nie umie ojcu powiedzieć nie – mówi warszawskie źródło, które obserwowało funkcjonowanie Mateusza i Kornela w środowiskach politycznych.
– Wychował się bez ojca, bo ojciec się ukrywał. Więcej się o nim słyszało, niż go widziało. Kornel sam przyznaje, że zdradzał wtedy żonę, starszą o 11 lat. Miał stałą partnerkę, Hannę Łukowską-Karniej, z którą nie tylko konspirował w Solidarności Walczącej, lecz także mieszkał i żył. Dzieci musiał dręczyć niepokój. Dlaczego tata jest poza domem? Czy po to, żeby walczyć o Polskę? Czy po to, żeby uwolnić się od naszej mamy, od rodziny, od nas? – mówi informator z wrocławskiego podziemia lat 80.
Rafał Dutkiewicz, przyjaciel rodziny, w 2010 r. tak opisywał ojca i syna: „Kornel to wizjoner, człowiek ideowy i gotowy do poświęceń, choć ostatnio wycofał się z polityki i uczy studentów matematyki na Politechnice Wrocławskiej. Mateusz jest typowym przedstawicielem młodych yuppies – rzeczowy, trochę sztywny, starannie wykształcony”199.
„Trochę sztywny” to grzeczne i delikatne określenie. Aby się o tym przekonać, wystarczy obejrzeć i wysłuchać kilku publicznych wystąpień Mateusza Morawieckiego. Podczas tych wystąpień Morawiecki robi wszystko, by okazywać spokój i pewność siebie. Swoistą sławą cieszy się jego „neurolingwistyczna” gestykulacja. Gdy premier przemawia, to równocześnie ilustruje swoje przemówienie i sugeruje pożądane emocje za pomocą rąk. Rytmicznie pomachuje dłońmi, splata je, układa ich palce w „trójkącik” albo „kwadracik” niczym mówca motywacyjny albo specjalista od prezentacji biznesowych. Jednak skrzywione usta, uciekający wzrok i kiwanie się, przestępowanie z nogi na nogę – wszystkie te mankamenty burzą oczekiwany efekt. Można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z kimś, kto przeszedł zaawansowany trening, a mimo to nie odnalazł pewności siebie. Z kimś, kto bezskutecznie próbuje stłumić i ukryć swój strach.
Nasuwa się hipoteza, że przyczyną tej sztywności są wczesne lata Mateusza Morawieckiego. Jego stosunki z dominującym, choć nieobecnym i nieprzewidywalnym ojcem, któremu podlegał nie tylko jako syn, lecz także jako członek podziemnej organizacji – i to członek najmłodszy. Mateusz Morawiecki byłby zatem, mimo swych licznych sukcesów, wiecznym wyrostkiem w garniturze. Zahukanym i zaniedbanym przez ojca, zagubionym, skrzywionym, usiłującym „dorośle wyglądać” i „robić wrażenie mądrego”, a mimo to ciągle zamykającym się w sobie. Chłopiec Udręczony? Nie przez esbecję lub nie tylko przez nią.
Zazwyczaj osoba o takim profilu psychologicznym intensywnie potrzebuje aprobaty otoczenia. Usilnie poszukuje akceptacji ojca lub kogoś, kto by ojca zastąpił. Czy stąd się bierze więź, która w ostatnich latach połączyła Mateusza Morawieckiego z Jarosławem Kaczyńskim?
Wspomniałem już, że Kaczyński może widzieć w Kornelu Morawieckim gorszą wersję siebie. Wiecznego outsidera, któremu w przeciwieństwie do Kaczyńskiego zabrakło sprytu, by z outsidera stać się zwycięzcą. Lecz tę analogię da się odwrócić: Morawiecki może widzieć w Kaczyńskim lepszą, zwycięską wersję ojca.
Czy jednak osobiste emocje dwóch osób mogą tłumaczyć ich relację polityczną? Tak, gdy emocjonalna słabość jednej strony daje polityczną przewagę drugiej. Jeśli Jarosław Kaczyński zrozumiał, że Mateusz Morawiecki zrobi dla niego wszystko za aprobatę, to mógł go uznać za dobre oparcie dla siebie. Lepsze od tego, które oferują Kaczyńskiemu inni współpracownicy i dworzanie. Spośród nieautentycznych dworaków mądry władca wybierze tego, który wie, że jest nieautentyczny i cierpi z tego powodu. Dworak ten musi tylko uwierzyć, że łaska władcy to jedyna autentyczna rzecz w jego życiu.
Oczywiście, możliwe są też inne interpretacje. Dziwną sztywność Morawieckiego i łaskę, którą darzy go Kaczyński, można tłumaczyć inaczej. Psychologia i psychologizowanie nie do końca sprawdzają się w polityce. Lepiej trzymać się twardych danych. Zbierać fakty, także te pomniejsze i pozornie mniej istotne. Sprawdzać koneksje i kontakty, porównywać słowa i czyny, analizować dokumenty. Czytać „drobny druk” historii, czyli informacje, które nawet w szczegółowych opracowaniach trafiają do przypisów.
Tym się teraz zajmiemy.
W jednym z rejestrów biznesowych odnajdziemy firmę, w której Mateusz Morawiecki stawiał pierwsze kroki jako przedsiębiorca.
Ale najpierw przyjrzymy się jego pracy magisterskiej.
191
Dane osoby z katalogu osób „rozpracowywanych”, Biuletyn Informacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej, Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, <https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/54494?katalog=2>, dostęp: 11 kwietnia 2019.
192
Zob. Słowniczek niektórych pojęć używanych w resorcie, Biuletyn Informacji Publicznej IPN, <https://katalog.bip.ipn.gov.pl/slownik/>, dostęp: 11 kwietnia 2019.
193
Inspektoraty, Twarze kieleckiej bezpieki, Ipn.gov.pl, <https://ipn.gov.pl/ftp/twarze_kieleckiej_bezpieki/plansza_64.html>; Paweł Piotrowski, Struktury Służby Bezpieczeństwa MSW 1975-1990, „Pamięć i Sprawiedliwość” 2003 <http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.desklight-f33093e3-2906-4ab5-b409-a07011d5080c/c/PIS_03_051-108_Piotrowski.pdf>, dostęp: 11 kwietnia 2019.
194
S. Cenckiewicz, P. Gontarczyk, SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii, Warszawa 2008.
195
Tamże.
196
Konto Sławomira Cenckiewicza w serwisie Twitter, <https://twitter.com/cenckiewicz/status/938903413538082816?lang=bg>, dostęp: 11 kwietnia 2019.
197
Tamże.
198
IPN BU 003273/524, t. 3.
199
Bankier z konspiry, dz. cyt.