Читать книгу Próba sił - T.S. Tomson - Страница 7

I
BIEL
OKRYTA CZERNIĄ
ROZDZIAŁ 5

Оглавление

Sam weszła do mieszkania i poczuła silną sosnową woń.

Zatrzasnęła drzwi, rzuciła torebkę na podłogę i zorientowała się, że ma na sobie tylko płaszcz i buty. Nie zapaliła światła. Ta ciemność była dobra. Teraz nikt jej nie widzi. Nikt jej nie słyszy. Jakby nie istniała.

Stała tak przez chwilę, po czym udała się wolnym krokiem do łazienki. Szła, jakby to był nieprzyjemny obowiązek, którego nie może już odwlekać. Odgłos stuku obcasów niósł się echem przez całe mieszkanie. Znała je doskonale, cal po calu. Mieszkała tu od dwóch lat.

Otworzyła drzwi łazienki, wciąż nic nie widząc i podeszła do lustra. Twarz miała skierowaną w dół. Uniosła powoli dłoń i położyła ją na włączniku światła. Z zamkniętymi oczyma podniosła powoli głowę. Nabrała oddechu w płuca, ból był znacznie mniejszy niż przed godziną. Patrzyła przed siebie, na lustro, które pokazywało teraz jedynie bezkresną czerń. Usłyszała wibracje telefonu. Dioda zaczęła migać cyklicznie, rzucając światło niczym stroboskop, raz po raz ukazując w lustrze na ułamek sekundy jej oblicze. Patrzyła tak jak niedawno w hotelu, tylko że wtedy miała w sercu nadzieję, teraz obawiała się, że nie ma nawet serca. Wstrzymała oddech i włączyła światło.

Ślad po rozcięciu całkowicie zniknął. Oprócz rozmazanego makijażu i tuszu na policzkach oczy były normalne, tak samo jak usta. Szybkim ruchem rozwiązała płaszcz i zrzuciła go z siebie. Ciało, pomijając niedomyte ślady krwi, miała takie jak o poranku. Tylko na jej ręce widniały cyfry napisane czerwoną szminką. Gdy patrzyła tak na siebie, wciąż nie mogła zrozumieć, co się stało. Nie potrafiła pojąć tego, jak jej życie mogło się zmienić w jeden wieczór. Została skrzywdzona i uzdrowiona, tylko że cokolwiek uzdrowiło jej ciało, nie uzdrowiło skrzywdzonej psychiki. Wysypała wszystko z torebki do umywalki i spośród stosu banknotów, różnych przyborów i telefonów wygrzebała szminkę, którą na idealnie czystym lustrze przepisała szyfr z ręki.

Wyszła z łazienki i zapaliła główny włącznik światła. Mieszkanie rozjaśniło mnóstwo ledowych świateł. Zobaczyła znany jej przestronny salon. Na lustrze wisiała samoprzylepna karteczka.

Panno Mori, posprzątałam wszystko, mam nadzieję, że jest Pani zadowolona. Proszę zadzwonić, gdy będzie Pani chciała ponownie skorzystać z moich usług.

Marie.

P.S. – Pozwoliłam sobie wyrzucić wszystkie przeterminowane produkty z lodówki. Mam nadzieję, że się Pani nie gniewa.

Sam zmięła kartkę i rzuciła na podłogę. Jej bose stopy ogrzewały ciepłe płytki mieszkania. Poszła do sypialni i położyła w łóżku. Kuląc nogi, przyjęła taką pozycję jak dzieci, które mają się wkrótce urodzić. Ale ona czuła się zgoła przeciwnie. Wiedziała, że coś w niej umarło. Patrzyła w kierunku łazienki, gdzie dioda co chwilę migotała i gasła na przemian. Patrzyła, a jej powieki z coraz większym trudem utrzymywały się w górze.

I gdy tak hipnotyzujące światło układało ją do snu, w pewnym momencie zrozumiała, co musi zrobić. A raczej, czego chce. Była coraz spokojniejsza, jej serce zwalniało.

Błysk diody migał z wolna, odbijając się w oczach Sam. Po chwili zasnęła.

Próba sił

Подняться наверх