Читать книгу Spętani przeznaczeniem - Вероника Рот - Страница 3

PROLOG EIJEH

Оглавление

– CZEGO SIĘ BOISZ? – PYTAMY.

– Ona zamierza nas zabić! – odpowiadamy.

Kiedyś niepokoiło nas, że żyjemy w dwóch ciałach jednocześnie. Przyzwyczailiśmy się jednak do tego w ciągu tych wszystkich cykli, które minęły od dnia przemiany. Od chwili, w której nasze dary nurtu złączyły się w jeden, nowy i wyjątkowy. Wiemy już, jak udawać, że jesteśmy dwiema różnymi osobami – choć w samotności wolimy pławić się w prawdzie: stanowimy bowiem jedną osobę w dwóch różnych ciałach.

Nie jesteśmy już na Urek tak jak wtedy, kiedy znaliśmy jeszcze nasze położenie. Dryfujemy w przestrzeni, a czerwonawe zwoje wstęgi nurtu stanowią jedyny wyimek pośród ciemności.

Tylko jedna z naszych cel ma okno. To wąskie pomieszczenie z cienkim materacem i butelką wody. Druga cela była magazynem i pewnie dlatego pachnie środkami czystości, gryzącymi i drażniącymi. Jedynym źródłem światła pozostaje lufcik w drzwiach, co prawda zamknięty, ale przepuszczający poświatę z korytarza.

Rozkładamy jednocześnie ramiona – jedną parę krótszych i brązowych, drugą dłuższych i bledszych. Pierwsze sprawiają wrażenie lekkich, drugie ciężkich, wręcz niezdarnych. Leki opuściły już jedno ciało, ale jeszcze nie drugie.

Jedno serce mocno bije, drugie utrzymuje miarowy rytm.

– Nas zabić – powtarzamy sobie. – Czy jesteśmy pewni?

– Tak pewni jak nasze losy. Ona chce, byśmy umarli.

– Losy…

Czujemy w tym pewien dysonans. Tak jak każdy może kogoś kochać i nienawidzić, tak my kochamy nasze losy i nienawidzimy ich zarazem. Wierzymy w nie i jednocześnie nie wierzymy.

– Jakiego słowa użyła nasza matka… – Mamy dwie matki, dwóch ojców, dwie siostry. I tylko jednego brata. – Zaakceptuj swój los. Spróbuj go przetrwać albo…

– Powiedziała: przecierpieć – odpowiadamy. – Bo cała reszta jest złudzeniem.

Spętani przeznaczeniem

Подняться наверх