Читать книгу Zemsta Nilu - Wilbur Smith - Страница 14

Оглавление

Przed końcem wielkich deszczów udręka Taity dobiegła końca; nauczył się panować nad Okiem Wewnętrznym. Wszyscy wyczuwali w nim obecność nowej mocy; Czarownik emanował duchowym spokojem. Meren i Tansid lubili z nim przebywać, nawet bez słów znajdowali w jego obecności ukojenie.

Jednakże Taita większość czasu spędzał z Samaną. Dzień po dniu siedzieli przy bramie świątyni. Okiem Wewnętrznym przyglądali się każdemu, kto przez nią przechodził. W ich oczach każda ludzka postać skąpana była w aurze, obłoku mieniącego się światła, ukazującej emocje, myśli i charakter człowieka. Samana uczyła Taitę sztuki czytania tych znaków.

Gdy zapadała noc i wszyscy udawali się do swoich komnat na spoczynek, Samana i Taita siadali w najciemniejszym zakątku świątyni, otoczeni wizerunkami bogini Saraswati. Rozmawiali długo w noc w języku tenmass, znanym adeptom, którego nie rozumiał ani Meren, ani apsary, ani nawet uczona Tansid. Przeczuwali, że niebawem trzeba będzie się rozstać i że muszą wykorzystać w pełni każdą godzinę, która im pozostała.

— Ty nie roztaczasz aury? — spytał Taita w czasie ostatniej rozmowy.

— Ani ty — odpowiedziała Samana. — Żaden adept jej nie roztacza. To niezawodny sposób, który pozwala nam się rozpoznać.

— Tak wiele mi brakuje do twojej mądrości.

— Twoje pragnienie i możliwości są znacznie większe. Teraz, gdy uzyskałeś wewnętrzne widzenie, wkraczasz na przedostatni poziom wiedzy. Nad tobą jest jeszcze tylko jeden: ten, na którym przebywają Dobrzy Nieśmiertelni.

— Czuję, że z każdym dniem staję się silniejszy. I każdego dnia coraz wyraźniej słyszę wołanie. Nie wolno go zignorować. Muszę cię opuścić i ruszyć w drogę.

— Tak, twój pobyt u nas dobiegł końca — zgodziła się Samana. — Nigdy więcej się nie spotkamy, Taito. Niech śmiałość będzie twoją towarzyszką, a Oko Wewnętrzne niech wskazuje ci drogę.

Zemsta Nilu

Подняться наверх