Читать книгу Fantastyka z plusem - Anna Kańtoch - Страница 8
1
ОглавлениеFinnen malował w pośpiechu, starając się uchwycić wrażenie pomarańczowo-czerwonej nierealności nadciągającego Skoku.
W szkle zatopiona już była jedna warstwa malowidła i teraz pracował nad drugą, zewnętrzną. Gdy za szybą zapłonie odpowiednio ustawione źródło światła, obraz ożyje, rzucając na pokój barwne cienie, a obie warstwy nałożą się na siebie i dadzą właściwy rezultat.
Taką przynajmniej Finnen miał nadzieję. Jego dzieła bywały lepsze i gorsze, a to, przeczuwał, należeć będzie do lepszych. Odkąd Przedksiężycowi ogłosili termin kolejnego Skoku, świerzbiły go palce, by jak najszybciej zacząć malować.
— Nudzę się. — Za jego plecami w krwawym blasku słońca stanęła Alika. Poczuł woń korzennych perfum, rękaw sukni otarł mu się o ramię. — Czy nie powinniśmy już iść?
— Chwila — wymruczał.
— Spóźnimy się — marudziła — a ty jeszcze musisz się przebrać. Nie pójdę na Wodny Plac z kimś, kto ma na sobie fartuch poplamiony farbami.
— Zamknij się — warknął. — Pójdziemy, kiedy skończę.
— Mogę iść sama. — Odsunęła się, wydymając usta, choć tak naprawdę nie uraził jej. Finnen był artystą, a artyści mieli prawo zachowywać się szorstko. Dziewczęta – zwłaszcza takie jak Alika – wręcz tego oczekiwały, wierząc, że odrobina brutalności dodaje romansowi pikanterii.
Ponadto oboje wiedzieli, że żadna porządna dziewczyna w godzinie Skoku nie pójdzie samotnie na Wodny Plac i nie będzie szukała partnera na ostatnią chwilę. A Finnen starał się o jej względy od trzech tygodni – przysyłał kwiaty i czekoladki, pisał wiersze i wycinał z papieru sylwetki ptaków. Przyjmując to wszystko, Alika zawarła uświęconą tradycją umowę. Gdy po Skoku wrócą do jego zagraconego mieszkania, pozwoli zaciągnąć się do łóżka i podobnie jak tysiące innych mieszkańców Lunapolis świętować będzie fakt, że przetrwała.
— Skończyłem — powiedział, wycierając ręce w fartuch.
Odwrócił się i uśmiechnął do Aliki. Jej widok zawsze poprawiał mu humor i budził dumę zdobywcy.
Miała miękką skórę koloru kawy z mlekiem, wielkie oczy i bladozłote włosy, w które wplotła kwiaty ciemiernika. Jej szczupłą figurę podkreślała suknia barwy poziomek, najmodniejszy w tym sezonie fason z obcisłą dopasowaną górą i spódnicą rozkloszowaną na kształt odwróconego kwiatu tulipana. Alika była piękna jak dzieło sztuki, starannie wykonane w najdrobniejszym szczególe.
Finnen z niechęcią oderwał od niej wzrok. Przebrał się, w lewą dłoń wziął butelkę wina, a do kieszeni luźnej kurtki wcisnął paczkę konfetti. Drugą rękę podał dziewczynie.
— Boisz się? — zapytał.
— Oczywiście, że nie — odparła, zdumiona, że w ogóle mógł zadać takie pytanie.
— Ja też nie — skłamał.