Читать книгу Niebieskie motyle - Anna Sakowicz - Страница 9
2
ОглавлениеKiedy Connor wrócił do domu, spałam. Poczułam jego pocałunek na czole, a potem wtulone we mnie zziębnięte ciało. Tyle zarejestrowałam przez sen. Jednak rano, gdy się obudziłam, poduszka obok mnie była pusta, choć nosiła jeszcze ślady męża. Dotknęłam dłonią wgłębienia. Było chłodne.
– Connor! – krzyknęłam, a po chwili usłyszałam go krzątającego się po kuchni. Odetchnęłam. Spytałam po angielsku, dlaczego wrócił tak późno.
– Lot się opóźnił – odpowiedział. – Była potworna mgła, nie mogłem wylądować.
– Dzisiaj masz wolne?
Connor wszedł do sypialni i nachylił się nade mną. Poczułam zapach jego wody toaletowej. Piżmo z drzewem sandałowym pasowało do niego doskonale. W połączeniu z jego ciałem niemalże pulsowało egzotyczną słodyczą Indii. Nabrałam powietrza i przez chwilę rozkoszowałam się wonią, która leniwie snuła się w powietrzu.
– Zjesz tosty?
– A może… – mruknęłam. – Może byś wrócił do łóżka?
Uśmiechnął się, całując mnie w usta, jednak po chwili wyprostował się, stwierdzając, że do tematu wrócimy wieczorem. Rozczarował mnie. Kiedyś rzucał się na mnie niezależnie od pory dnia, a od jakiegoś czasu kochaliśmy się jak stare małżeństwo, a przecież w tym roku będziemy obchodzić dopiero szóstą rocznicę ślubu.
– Zjesz tosty? – spytał, gdy znów opadłam na poduszkę. Pewnie rozczarowanie miałam wymalowane na twarzy i nawet nie musiał się wysilać, jak interpretować mój grymas.
– Zjem.
Nie wyszedł jednak z sypialni. Mruknął, że w sumie tosty mogą poczekać. Nachylił się ponownie, a egzotyczny zapach znów się zintensyfikował. Zamknęłam oczy. Jeżeli Indie miały sandałowiec, to trudno się dziwić, że miały też Kamasutrę, pomyślałam, całkowicie oddając się namiętności.