Читать книгу Z pamiętnika zajętej wróżki - Ewa Zdunek - Страница 11
11 września, niedziela
ОглавлениеW telewizji był wysyp klientów, którzy koniecznie chcieli wiedzieć, co ich czeka. Gdy pytałam, w jakiej dziedzinie, to się rozłączali. Zobaczyłam dziś jedną z tych wróżek, które także dyżurują. Siedziała na korytarzu i pisała SMS-y. Nie zareagowała na moje powitanie, tylko pukała paznokciem w ekran telefonu. Dziwna postać, wysoka, czarnowłosa, może pooglądam ją kiedyś, jak wróży. Poza tym okazało się, że pani Krysia też się załapała. W niedziele będzie prowadziła program przede mną, to w przerwach chwilę może pogadamy ze sobą.
Dyżury telewizyjne różnią się cokolwiek od tych telefonicznych, że o spotkaniach nie wspomnę. Są o wiele bardziej męczące. Bywa, że przez ponad dwie godziny nikt nie dzwoni, tymczasem ja muszę siedzieć i się uśmiechać. Jedyne, co mi wolno, to łyknąć herbaty z kubka, a i to bardzo dyskretnie, żeby nie było słychać siorbania i przełykania. Nawet nie mogę podrapać się po głowie, bo to źle wygląda. Inne wróżki podczas takich przestojów opowiadają dowcipy, snują wizje przyszłości dla świata, dzielą się z widzami swoim doświadczeniem życiowym, opowiadając na przykład o swoich przeżyciach w innych wcieleniach, a ja nie mam pomysłu, jak ten czas sensownie wypełnić. Nie umiem tak mówić i mówić, nie wiadomo do kogo. Najchętniej wzięłabym książkę i poczytała. Nawet na głos. Przekonywałam dziś reżysera, że to świetny pomysł, mogłabym przecież czytać fragmenty książki Jurka, tej o wampirach, akurat wpisuje się w klimat programu.
Sławek M. najpierw narysował sobie kółko na czole, potem jednak poprosił o fragmenty książki. Zatelefonowałam natychmiast do Jurka i powiedziałam mu, co planuję. Muszę wyjaśnić, że zrobiłam to wszystko podczas programu na wizji, w czasie antenowym, nie przejmując się w ogóle, że nie powinnam tak postępować. Ale gorączkowe machanie Sławka W. wzięłam za jakiś tik nerwowy, a może skurcz go złapał, nie domyśliłam się, że daje mi znaki, żebym zamilkła. W końcu skąd mogłam wiedzieć, że te jego podskoki i wymachy to były jakieś sygnały dla mnie. Słuchawka wypadła mi z ucha i nic nie słyszałam. I poszło. Widzowie się zainteresowali i teraz nie ma wyjścia. Będę czytać na wizji fragmenty prozy mojego sąsiada Jurka. Mam nadzieję, że Jurek naprawdę się ucieszył. Przez telefon brzmiało to jakoś dziwnie.