Читать книгу Z pamiętnika zajętej wróżki - Ewa Zdunek - Страница 13

14 września, środa

Оглавление

I kto by się spodziewał, że akurat z taką propozycją zgłosi się sam pan Przemek. Zdarzało się, że sprawdzałam w kartach kolejne kandydatki na jego dziewczynę, tym razem jednak sytuacja przedstawia się inaczej. Pan Przemek nie telefonował do mnie już od dawna i sądziłam, że zrezygnował, może znalazł sobie inną wróżkę, którą teraz dręczy, a tu masz! Taka nowina!

– To Białorusinka – rozpoczął pan Przemek. – Przyjechała do Polski na studia, utrzymuje się z robienia odlewów gipsowych. Założyła razem z koleżanką taką pracownię, gdzie produkują popiersia i odlewy poszczególnych części ciała, na życzenie. Marny z tego dochód, ale jakoś to ciągną. Ona jest słodka, gospodarna, niezmanierowana i dość ładna.

– To w czym ja mam panu pomóc? – zapytałam. – Wygląda na to, że już się pan zdecydował.

– No właśnie chodzi o to, że chcę ją tak bardziej romantycznie potraktować – ożywił się pan Przemek. – Jakieś liściki miłosne, jakieś kwiatki z karteczką, fajne oświadczyny i tak dalej. Ja się na tym nie znam, chcę, żeby mi pani pomogła.

Uśmiechnęłam się w duchu, ponieważ na tyle już poznałam pana Przemka, że wiedziałam, iż potrafi on być na swój sposób bardzo romantyczny, na przykład wręczając zamiast mało praktycznego bukietu, który zwiędnie, pęto kiełbasy. Musiało go nieźle wziąć, skoro postanowił wejść w te – jak to kiedyś określił – „romantyczne bzdury”.

– Dobrze – powiedziałam do słuchawki. – Przygotuję panu stosowny materiał oraz instrukcję. Ale proszę pamiętać, to będą tylko wskazówki. Nie będę za pana pisać listów ani podpowiadać przez telefon, co zrobić. Poza tym muszę trochę więcej o niej wiedzieć. Proszę przesłać mi jej zdjęcie, ja rozłożę karty i jutro panu coś zaproponuję.

Uszczęśliwiony pan Przemek rozłączył się, niedługo potem przesłał mi fotografię swojej dziewczyny, która nosi bardzo oryginalne imię: Hortensja.

Jest to szatynka o zielonych oczach, trochę pucołowatej buzi, z dołeczkami na policzkach, taka sobie: ani ładna, ani brzydka. Uwieczniono ją w otoczeniu własnej twórczości. Tuż za dziewczyną dał się widzieć gigantyczny męski łeb, z którego wyrastały dwie damskie dłonie. Ona sama trzymała odlew czegoś, co mogło być zarówno biustem pokaźnych rozmiarów, jak i całkiem krągłymi pośladkami. Na podstawie podobizny mogłabym powiedzieć: zwykła, przeciętna dziewczyna, mało przebojowa, raczej prostolinijna, może trochę naiwna. Jednak gdy rozłożyłam karty, te opowiedziały zupełnie inną historię.

A mianowicie, że Hortensja jest nieszczera, bardzo materialnie nastawiona do świata, inteligentna, przebiegła i dość bezwzględna. Skąd takie rozbieżności? Wrodzona ciekawość podpowiadała, by jeszcze zbadać tę sprawę, zdrowy rozsądek zaś nakazywał trzymać się od tego z daleka. Nie wiem jeszcze, co zrobię. Na razie postanowiłam, że wybadam pana Przemka, jak on ją postrzega, do tej pory mówił mi o niej niewiele. Same ogólniki. Wiem, że jutro wybiera się do niej w odwiedziny. Dziewczyna mieszka ładnych parę kilometrów stąd. Dlatego widują się przeważnie podczas weekendów. Może poproszę o pomoc Ryszardów, tylko muszę mieć próbkę jej pisma. Choć właściwie pani Zosia także zdalnie powinna dać sobie z nią radę.

Kilka dni temu podpytywałam ją w sprawie tego gościa Roksany, powiedziała, że facet mocno kręci, ale to nie jest łobuz, raczej naiwny ciamajda. Na razie zachowuje się bardzo dziwnie. Kazimierz, nie pani Zosia. Twierdzi on, że jest agentem wywiadu i dlatego nie może nikomu dokładnie powiedzieć, gdzie pracuje. Kąpie się dwa razy dziennie i skrapia potem obficie perfumami Roksany. Zjada tony jajek i większość dnia spędza przed telewizorem. Gdy ich wczoraj odwiedziłam, to długo coś przeżuwał. W ustach. Roksana mówiła, że on tak zawsze, stale coś żuje. Niewiele mówił, tylko żuł, pokazał mi gestem, że nie może gadać, bo… żuje.

Zdaniem pani Zosi to będzie niezwykła znajomość. Że ten człowiek coś ukrywa i to niedługo wyjdzie na jaw, a potem wiele się jeszcze wydarzy. Niestety, postąpiłam nieopatrznie i zapytałam również, co ona sądzi o Marku. Pani Zosia zmarszczyła brwi i rzekła:

Uważaj na niego, on ma wiele tajemnic, o których nikt nie wie. Może być niebezpieczny, choć tobie raczej krzywdy nie zrobi. Ale bądź ostrożna, nie ufaj mu zanadto.

I co ja mam teraz zrobić? Przecież już się w nim zakochałam!

Z pamiętnika zajętej wróżki

Подняться наверх